
Bednarz, kołodziej albo jubiler, którzy uchylają rąbka tajemnicy rzemiosła. Dwie łodzie, a wraz z nimi człowiek, który od 50 lat odtwarza kulturę skandynawskich wojowników. Oprócz tego gry i zabawy historyczne, nauka wiosłowania, konkursy plebejskie, turnieje walk i wiele innych. Elbląską Wyspę Spichrzów opanowali Wikingowie, którzy przybyli tu z różnych zakątków kraju i nie tylko. Zobacz więcej zdjęć.
- W tym roku obchodzi ona 50-lecie. Tu niedaleko, na jeziorze Narie blisko Morąga, grupa młodych chłopców zaczęli "bawić się" w Wikingów, co przerodziło się w poważne działanie – opowiada Wojciech Ławrynowicz, założyciel Elbląskiej Spółdzielni Socjalnej „Wehikuł Czasu”, organizator festiwalu.
Jarmeryk, czyli Marek Szabliński, to legenda ruchu Wikingów w Polsce i założyciel floty. Jego przygoda, która z czasem stała się sposobem na życie rozpoczęła się w 1968 r. Studiował wtedy polonistykę na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, był w grupie tych, którzy wybierali się na demonstrację do Warszawy. W stolicy próbowała go zatrzymać SB, udało mu się jednak uciec. Jedynym wyjściem był przymusowy urlop dziekański oraz powrót w rodzinne strony, w tym czasie zaczęła się jego pasja. Najpierw przerobił łódź rybacką i wystylizował ją na wikińską – pływał nią, wraz z grupą innych zapaleńców, na jeziorze Narie niedaleko Morąga oraz zamieszkał na tamtejszej Wyspie Duchów. Parę lat później zbudował pomniejszoną replikę łodzi z Oseberg.
- To była pierwsza rekonstrukcja w Polsce, a dziewiąta w czasach nowożytnych – opowiadał Marek Szabliński, podczas pierwszego (7 lipca) dnia Festiwalu Wikingów w Elblągu.
W trakcie tych kilkudziesięciu lat flota Jarmeryka przepłynęła całą Wisłę kilkukrotnie. Oprócz tego pływała również Bugiem, jest także popularna na Wolinie. We władaniu ma kilka łodzi, które są replikami skandynawskich oryginałów.
Do Elbląga flota przypłynęła dwiema z nich. "Morąg" to kopia jednej z jednostek znalezionych w pobliżu duńskiego Roskilde.
- Ma ona 13 ław wioślarskich, może na niej wiosłować 26 osób na raz – opowiadał Jarmeryk.
Dlaczego taka nazwa?
- W Morągu wszystko się zaczęło. Tam się urodziłem i pływałem, najpierw w harcerskich drużynach wodnych, a później samodzielnie – dodał.
Druga – "Świętosława II" – jest mniejsza i ma osiem wioseł.
- Została tak nazwa dla uczczenia siostry Bolesława Chrobrego, która była matką i żoną, jako Sygryda, królów skandynawskich – wyjaśnił Marek Szabliński.

Wikińskie okręty to nie jedyna atrakcja tegorocznego Festiwalu, który odbywa się na Wyspie Spichrzów, w pobliżu Młodzieżowego Domu Kultury. Można tam również znaleźć sporą grupę ludzi z pasją – odtwórców historycznych m.in. z Torunia, Słupska, Grzybowa czy Kwidzyna, a także z Kaliningradu. Wśród nich jest Zbigniew Kochel z grupy odtwórczej Fladdermus Hird.
- Przyjechaliśmy z okolic Łodzi, z Pajęczna. Obecnie odtwarzamy stragan jubilera i nożownika z okresu wczesnego średniowiecza, z pokazem wyrobu najprostszej biżuterii. Przedstawiamy również strój rzemieślnika – opowiadał. - Ci, którzy odwiedzą nasz stragan mogą wybić monetę – denar Bolesława Chrobrego z okresu, gdy był on jeszcze księciem. Będzie można również przysiąść i zobaczyć, jak to się robi, bo wbrew pozorom to nie jest tylko takie "przyłożenie i klepnięcie młotkiem". Trzeba wiedzieć, jak to zrobić, z jaką siłą.
Pierwszy dzień Festiwalu zakończy Bursztynowe Firshow - ogniste wybuchy. Początek o godz. 20. Natomiast w niedzielę (8 lipca) Wikingowie zapraszają od godz. 12.
Niedziela 8 lipca
12:00 - Turniej indywidualny wojowników
14:00 - Toczenie głazów dla Kormaka
14:30 - Spacer z przewodnikiem po obozie wikingów
15:00 - Konkursy plebejskie dla publiczności
16:00 - Walki wojowników - Kręgi Zdrady i Honoru
16:30 - Scenka historyczna - potyczka łodzi wikingów
17:00 - Zakończenie Festiwalu