
We wtorek na kanale „History” odbędzie się polska premiera fabularno-dokumentalnego filmu „Zrodzeni do szabli” o historii tej broni i jej wpływie na dzieje Polski. Za tydzień obejrzą go widzowie w 34 krajach Europy. Rolę księdza zagrał w nim elblążanin Jan Brzozecki, propagator lokalnej historii.
Film został wyprodukowany przez Stowarzyszenie Polska Sztuka Krzyżowa z inicjatywy Janusza Sieniawskiego (wybitnego szablisty) i jego synów, a wyreżyserował go Paweł Deląg, który również w nim występuje. Jak informuje producent, „Zrodzeni do szabli" to osadzona w XVII-wiecznej Polsce historia młodego szlachcica i rycerza Błażeja Wronowskiego, dorastającego w dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Dokumentalna cześć filmu zabiera widzów w podróż w świat najwyższej jakości rzemiosła, którego dziełem jest polska szabla, a także opowiada o odtworzeniu sztuki krzyżowej, staropolskiej koncepcji walki szablą, której podjął się Janusz Sieniawski wraz z synami.
Rolę księdza w „Zrodzonych do szabli” gra elblążanin Jan Brzozecki, regionalista, propagator lokalnej historii, przed laty wieloletni dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Organowego we Fromborku, który często wciela się w różnego rodzaju inscenizacjach w rolę mnicha. - To jest mój filmowy debiut. Przed kamerą stawałem już wielokrotnie, ale to zupełnie coś innego – przyznaje Jan Brzozecki. - W filmie znalazłem się przez przypadek. Ktoś znalazł mnie w mediach społecznościowych, poprosił o telefon, zadzwonił później producent i zaproponował rolę księdza. Zgodziłem się, gdy usłyszałem, że film będzie promował polską historię na arenie międzynarodowej – dodaje. - To rola epizodyczna, ale wymagająca wielu przygotowań. To historia z XVII wieku, więc swoje kwestie wygłaszam po łacinie.
Jan Brzozecki przyznaje że widział już film, ale nie w jego ostatecznej wersji, której premierę zaplanowano na wtorek, 10 grudnia, na kanale History Channel (godz. 21). Za tydzień obejrzą go widzowie z 34 krajach Europy.
- Nie chcę zdradzać szczegółów, by nie zepsuć widzom niespodzianki, więc powiem tylko, że nigdy wcześniej nikt nie zrealizował tak realistycznych i przejmujących scen batalistycznych, w których brali udział zawodowi rekonstruktorzy – dodaje Jan Brzozecki.