Elbląg szuka symboli, które będą kojarzyły się z miastem i przyciągną turystów. Jakiś czas temu radni poparli propozycję Pawła Nieczui-Ostrowskiego o zakupie i wyremontowaniu parowozu wyprodukowanego w zakładach Schichaua. Niestety, okazało się, że znaleziona lokomotywa to "niewypał" - nie dość, że nie została zbudowana w Elblągu to na dodatek jej stan jest katastrofalny.
A przecież mamy na własnym podwórku zabytek historii, o który warto by zadbać. Jest nim stojący na cokole przy Al. Armii Krajowej czołg T-34/85. Czołg używany przez stacjonującą w Elblągu 16 Kaszubską Dywizję Pancerną, której spadkobierczynią tradycji jest 16 Pomorska Dywizja Zmechanizowana im. Króla Kazimierza Jagiellończyka.
Wyjątkowy, bo elbląski
Czołgi jako pomniki mają swoją długą historię w całej Polsce. W czasie, gdy w naszym kraju niepodzielnie panował socjalizm, stawiano te maszyny w wielu miastach i miejscowościach. Miały przypominać społeczeństwu o bohaterstwie sojuszniczych armii - czerwonej i polskiej - w czasie drugiej wojny światowej. Jednak wraz ze zmianą ustroju wiele tych maszyn zniknęło bezpowrotnie z lokalnego krajobrazu. Większość została złomowana, kilka udało się uratować pasjonatom techniki wojskowej. Jednak wciąż kilkanaście pomników z T-34 w roli głównej pozostało. Jednym z nich jest ten nasz, elbląski.
Czołg T-34 w różnych wersjach i wariantach uzbrojenia był produkowany w latach 1940-1958 w fabrykach Związku Radzieckiego oraz na licencji w Polsce i Czechosłowacji. Jego użytkownikami byli żołnierze 40 państw. Niektóre źródła podają, że są jeszcze kraje na świecie, w których maszyny nadal są na wyposażeniu armii. W czasie drugiej wojny światowej czołg ten masowo był produkowany w kilku fabrykach na terenie Związku Radzieckiego. Do końca wojny Rosjanie wyprodukowali około 57 tysięcy sztuk. Sporo zdemilitaryzowanych egzemplarzy trafiło w ręce kolekcjonerów, którzy w wielu przypadkach odrestaurowali je, wyremontowali i używają ich jako sprawne i jeżdżące pojazdy.
W maju 1976 roku w Elblągu na skwerze przy Al. Gen. Świerczewskiego (obecnie Al. Armii Krajowej) odbyła się uroczystość przekazania czołgu-pomnika społeczeństwu Elbląga. Oprócz mieszkańców miasta wzięli w niej udział wojskowi, dygnitarze partyjni, dzieci, młodzież szkolna. Wmurowano tablicę ku czci żołnierzy 1 Warszawskiego Pułku Czołgów im. Bohaterów Westerplatte, która po jakimś czasie "zniknęła". Mijały lata, zmienił się ustrój w Polsce, a czołg jak stał tak stoi. W pewnym okresie znaleźli się tacy, którzy próbowali przekonywać innych, że tym właśnie czołgiem w 1945 roku kpt. Diaczenko wjechał do Elbląga. Co prawda obecnie nosi on "rastamański" kamuflaż, ale mieszkańcy Elbląga nie wyobrażają sobie tej części miasta bez czołgu.
Zapomniany zabytek techniki
Próbując ustalić pochodzenie egzemplarza T-34/85 będącego pomnikiem w naszym mieście skontaktowaliśmy się z Piotrem Jamerem, hobbystą, pasjonatem historii i uzbrojenia, zwłaszcza T-34. Przekazaliśmy mu serię zdjęć naszego egzemplarza i cierpliwie czekaliśmy na wyniki analiz. Po kilkunastodniowym oczekiwaniu dowiedzieliśmy się skąd pochodzi nasz "Teciak".
- Po dokładnym przejrzeniu zdjęć wiadomo na pewno, że czołg ten, niestety, nie pochodzi z wojennej produkcji - wyjaśnia Piotr Jamer. - Jest to polska produkcja, całkowicie powojenna. Czołg został wyprodukowany w Łabędach. Kadłub, wieża, koła mają cechy typowe dla "Teciaków" produkowanych w Polsce, począwszy od lat 50-tych. Można przyjąć, że polskie T-34/85 z grubsza bazują na czołgach produkowanych w czasie wojny (od końca 1944r) w fabryce nr 183 zlokalizowanej w mieście Niżnyj Tagil. Głównie chodzi tu o podobny kształt wieży, jej szczegóły konstrukcyjne oraz niektóre detale kadłuba.
- Jedynym elementem wartym uwagi jest to, że czołg został wyprodukowany w standardzie M2 - kontynuuje miłośnik T-34. - Pełna nazwa czołgu brzmi więc T-34/85M2. W stosunku do standardowego T-34/85 w czołgu zainstalowano wszystkie modyfikacje wozu T-34/85M oraz m.in. pełny zestaw do pokonywania przeszkód wodnych po dnie, o czym świadczą kołnierze np. wokół maski jarzma armaty, wentylatorów, włazu dowódcy, włazu ładowniczego, na płycie silnikowej czy końcówkach rur wydechowych. Do kołnierzy montowano pokrowce ochronne, które zabezpieczały przed wlewaniem się wody do środka. Na wieżę zakładano ponadto komin powietrzny, a na kołnierze rur wydechowych specjalne zawory, które uniemożliwiały cofnięcie się wody i dostanie się jej do silnika. W razie zebrania się na dnie czołgu wody z powodu przecieków można było uruchomić zainstalowaną dodatkową pompę wypompowującą wodę. Ponadto standard M2 posiadał wmontowany układ podgrzewania rozruchowego, zmodernizowany układ chłodzenia, paliwa, smarowania oraz instalację elektryczną. Usunięto również stanowisko strzelca, zajmującego do tej pory miejsce obok kierowcy. Od tego momentu kadłubowy karabin maszynowy był jedynie kierunkowy i odpalany był zdalnie za pomocą elektrospustu uruchamianego przez kierowcę przyciskiem umieszczonym na dźwigni kierowania. Dodatkowo karabin posiadał napinacz ułatwiający kierowcy jego przeładowanie. Ta modyfikacja pozwoliła na zwiększenie jednostki ognia. Do tego zamontowano aktywny noktowizor kierowcy TWN-1a wraz z dodatkowym reflektorem podczerwieni znajdującym się obok zwykłego reflektora oraz wyposażenie zewnętrzne umieszczone na kadłubie i błotnikach, którego nie było w standardowym T-34/85, m.in. przyrząd do samowyciągania czołgu z grząskiego terenu, skrzynię na odciągacz do łączenia gąsienic, wsporniki do mocowania pomocniczej pompy używanej do szybkiego napełniania wszystkich płynów (olej, paliwo, chłodziwo) - dodaje na koniec Piotr Jamer.
Mamy więc w Elblągu ciekawą wersję czołgu T-34. Co prawda nie pochodzi on z czasów wojny ale egzemplarz ten został wyprodukowany w Polsce i na dodatek używany był przez elbląskich pancerniaków.
Zróbmy u siebie porządek
W tym momencie warto zadać sobie kilka pytań. Czy nie powinniśmy się takim zabytkiem historii techniki odpowiednio zająć? Może najpierw trzeba by było zająć się odrestaurowaniem tego "teciaka" do stanu, w jakim został on przekazany przez wojsko? Zadbać o to, co mamy już na własnym podwórku, a dopiero potem szukać kolejnych ciekawych eksponatów historii techniki związanej z Elblągiem po świecie? Koszt renowacji i doprowadzenia naszego "Teciaka" do wyglądu z czasów jego świetności jest z pewnością niewspółmiernie niski do kosztów ściągnięcia spod Torunia, a później remontu zardzewiałej, zniszczonej, zdekompletowanej, praktycznie bez elbląskiego rodowodu lokomotywy. Czołg jest dużo mniejszy od parowozu i jest na miejscu. Może warto najpierw spróbować swoich sił na mniejszym obiekcie? Zróbmy porządek najpierw z tym, co mamy na własnym podwórku. Odpowiednio odrestaurowany i wyeksponowany, z oświetlonym terenem i tablicą informacyjną czołg byłby sporą atrakcją, nie tylko dla elblążan. A wówczas, jeśli Miasto poradzi sobie z T-34 przy Al. Armii Krajowej, szukajmy parowozu i innych zabytków techniki wyprodukowanych lub używanych w Elblągu. Póki co, spoglądając na stan pomnikowego "Teciaka", ani mieszkańcy, ani władze miasta nie są gotowi na to, aby opiekować się stojącymi na wolnym powietrzu pomnikami historii techniki.
Wyjątkowy, bo elbląski
Czołgi jako pomniki mają swoją długą historię w całej Polsce. W czasie, gdy w naszym kraju niepodzielnie panował socjalizm, stawiano te maszyny w wielu miastach i miejscowościach. Miały przypominać społeczeństwu o bohaterstwie sojuszniczych armii - czerwonej i polskiej - w czasie drugiej wojny światowej. Jednak wraz ze zmianą ustroju wiele tych maszyn zniknęło bezpowrotnie z lokalnego krajobrazu. Większość została złomowana, kilka udało się uratować pasjonatom techniki wojskowej. Jednak wciąż kilkanaście pomników z T-34 w roli głównej pozostało. Jednym z nich jest ten nasz, elbląski.
Czołg T-34 w różnych wersjach i wariantach uzbrojenia był produkowany w latach 1940-1958 w fabrykach Związku Radzieckiego oraz na licencji w Polsce i Czechosłowacji. Jego użytkownikami byli żołnierze 40 państw. Niektóre źródła podają, że są jeszcze kraje na świecie, w których maszyny nadal są na wyposażeniu armii. W czasie drugiej wojny światowej czołg ten masowo był produkowany w kilku fabrykach na terenie Związku Radzieckiego. Do końca wojny Rosjanie wyprodukowali około 57 tysięcy sztuk. Sporo zdemilitaryzowanych egzemplarzy trafiło w ręce kolekcjonerów, którzy w wielu przypadkach odrestaurowali je, wyremontowali i używają ich jako sprawne i jeżdżące pojazdy.
W maju 1976 roku w Elblągu na skwerze przy Al. Gen. Świerczewskiego (obecnie Al. Armii Krajowej) odbyła się uroczystość przekazania czołgu-pomnika społeczeństwu Elbląga. Oprócz mieszkańców miasta wzięli w niej udział wojskowi, dygnitarze partyjni, dzieci, młodzież szkolna. Wmurowano tablicę ku czci żołnierzy 1 Warszawskiego Pułku Czołgów im. Bohaterów Westerplatte, która po jakimś czasie "zniknęła". Mijały lata, zmienił się ustrój w Polsce, a czołg jak stał tak stoi. W pewnym okresie znaleźli się tacy, którzy próbowali przekonywać innych, że tym właśnie czołgiem w 1945 roku kpt. Diaczenko wjechał do Elbląga. Co prawda obecnie nosi on "rastamański" kamuflaż, ale mieszkańcy Elbląga nie wyobrażają sobie tej części miasta bez czołgu.
Zapomniany zabytek techniki
Próbując ustalić pochodzenie egzemplarza T-34/85 będącego pomnikiem w naszym mieście skontaktowaliśmy się z Piotrem Jamerem, hobbystą, pasjonatem historii i uzbrojenia, zwłaszcza T-34. Przekazaliśmy mu serię zdjęć naszego egzemplarza i cierpliwie czekaliśmy na wyniki analiz. Po kilkunastodniowym oczekiwaniu dowiedzieliśmy się skąd pochodzi nasz "Teciak".
- Po dokładnym przejrzeniu zdjęć wiadomo na pewno, że czołg ten, niestety, nie pochodzi z wojennej produkcji - wyjaśnia Piotr Jamer. - Jest to polska produkcja, całkowicie powojenna. Czołg został wyprodukowany w Łabędach. Kadłub, wieża, koła mają cechy typowe dla "Teciaków" produkowanych w Polsce, począwszy od lat 50-tych. Można przyjąć, że polskie T-34/85 z grubsza bazują na czołgach produkowanych w czasie wojny (od końca 1944r) w fabryce nr 183 zlokalizowanej w mieście Niżnyj Tagil. Głównie chodzi tu o podobny kształt wieży, jej szczegóły konstrukcyjne oraz niektóre detale kadłuba.
- Jedynym elementem wartym uwagi jest to, że czołg został wyprodukowany w standardzie M2 - kontynuuje miłośnik T-34. - Pełna nazwa czołgu brzmi więc T-34/85M2. W stosunku do standardowego T-34/85 w czołgu zainstalowano wszystkie modyfikacje wozu T-34/85M oraz m.in. pełny zestaw do pokonywania przeszkód wodnych po dnie, o czym świadczą kołnierze np. wokół maski jarzma armaty, wentylatorów, włazu dowódcy, włazu ładowniczego, na płycie silnikowej czy końcówkach rur wydechowych. Do kołnierzy montowano pokrowce ochronne, które zabezpieczały przed wlewaniem się wody do środka. Na wieżę zakładano ponadto komin powietrzny, a na kołnierze rur wydechowych specjalne zawory, które uniemożliwiały cofnięcie się wody i dostanie się jej do silnika. W razie zebrania się na dnie czołgu wody z powodu przecieków można było uruchomić zainstalowaną dodatkową pompę wypompowującą wodę. Ponadto standard M2 posiadał wmontowany układ podgrzewania rozruchowego, zmodernizowany układ chłodzenia, paliwa, smarowania oraz instalację elektryczną. Usunięto również stanowisko strzelca, zajmującego do tej pory miejsce obok kierowcy. Od tego momentu kadłubowy karabin maszynowy był jedynie kierunkowy i odpalany był zdalnie za pomocą elektrospustu uruchamianego przez kierowcę przyciskiem umieszczonym na dźwigni kierowania. Dodatkowo karabin posiadał napinacz ułatwiający kierowcy jego przeładowanie. Ta modyfikacja pozwoliła na zwiększenie jednostki ognia. Do tego zamontowano aktywny noktowizor kierowcy TWN-1a wraz z dodatkowym reflektorem podczerwieni znajdującym się obok zwykłego reflektora oraz wyposażenie zewnętrzne umieszczone na kadłubie i błotnikach, którego nie było w standardowym T-34/85, m.in. przyrząd do samowyciągania czołgu z grząskiego terenu, skrzynię na odciągacz do łączenia gąsienic, wsporniki do mocowania pomocniczej pompy używanej do szybkiego napełniania wszystkich płynów (olej, paliwo, chłodziwo) - dodaje na koniec Piotr Jamer.
Mamy więc w Elblągu ciekawą wersję czołgu T-34. Co prawda nie pochodzi on z czasów wojny ale egzemplarz ten został wyprodukowany w Polsce i na dodatek używany był przez elbląskich pancerniaków.
Zróbmy u siebie porządek
W tym momencie warto zadać sobie kilka pytań. Czy nie powinniśmy się takim zabytkiem historii techniki odpowiednio zająć? Może najpierw trzeba by było zająć się odrestaurowaniem tego "teciaka" do stanu, w jakim został on przekazany przez wojsko? Zadbać o to, co mamy już na własnym podwórku, a dopiero potem szukać kolejnych ciekawych eksponatów historii techniki związanej z Elblągiem po świecie? Koszt renowacji i doprowadzenia naszego "Teciaka" do wyglądu z czasów jego świetności jest z pewnością niewspółmiernie niski do kosztów ściągnięcia spod Torunia, a później remontu zardzewiałej, zniszczonej, zdekompletowanej, praktycznie bez elbląskiego rodowodu lokomotywy. Czołg jest dużo mniejszy od parowozu i jest na miejscu. Może warto najpierw spróbować swoich sił na mniejszym obiekcie? Zróbmy porządek najpierw z tym, co mamy na własnym podwórku. Odpowiednio odrestaurowany i wyeksponowany, z oświetlonym terenem i tablicą informacyjną czołg byłby sporą atrakcją, nie tylko dla elblążan. A wówczas, jeśli Miasto poradzi sobie z T-34 przy Al. Armii Krajowej, szukajmy parowozu i innych zabytków techniki wyprodukowanych lub używanych w Elblągu. Póki co, spoglądając na stan pomnikowego "Teciaka", ani mieszkańcy, ani władze miasta nie są gotowi na to, aby opiekować się stojącymi na wolnym powietrzu pomnikami historii techniki.
Witold Sadowski