Za zamkniętymi drzwiami toczy się przed elbląskim sądem kolejny proces handlarzy dopalaczami. Za zamkniętymi, bo świadkowie nie chcą zeznawać w obecności mediów. Dzisiaj (14 lipca) mogli mówić bez przeszkód, na sali nie było nawet oskarżonych.
Oskarżony o handel dopalaczami 28-letni Szymon I. miał odpowiadać razem ze wspólnikiem, Jakubem G. Jednak uporczywa nieobecność na kolejnych, wyznaczanych przez sędziego terminach skutkowała wyłączeniem jego sprawy do odrębnego postępowania.
Po trwającym blisko 8 miesięcy procesie Jakub G. usłyszał wyrok: dwa lata więzienia, bez zawieszenia. Sprawa Szymona I. nie ma jeszcze finału. Na ławie oskarżonych mężczyźnie towarzyszy Rafał G., również związany z dopalaczowym biznesem. Dziś (14 lipca) obu panów nie było na sali sądowej. Stawili się natomiast świadkowie. Tych sędzia Władysław Kizyk wysłuchuje za zamkniętymi drzwiami. Wyłączenie jawności nastąpiło "z uwagi na interes prywatny osób pokrzywdzonych". Jak wyjaśnił sędzia, osoby te odmawiały przybywania do sądu w obecności środków masowego przekazu.
Oskarżeni to mieszkańcy Pabianic. Prowadzili handel dopalaczami m.in. na terenie Elbląga. "Pachnący" sklep był wielokrotnie kontrolowany, sanepid badał towar, który w nim się znajdował, a do szpitala trafiały kolejne osoby z objawami zatrucia. Ostatecznie zebrany materiał pozwolił na skierowanie do sądu aktu oskarżenia przeciwko mężczyznom.
Za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób poprzez wprowadzenie do obrotu środków odurzających może im grozić kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.
Po trwającym blisko 8 miesięcy procesie Jakub G. usłyszał wyrok: dwa lata więzienia, bez zawieszenia. Sprawa Szymona I. nie ma jeszcze finału. Na ławie oskarżonych mężczyźnie towarzyszy Rafał G., również związany z dopalaczowym biznesem. Dziś (14 lipca) obu panów nie było na sali sądowej. Stawili się natomiast świadkowie. Tych sędzia Władysław Kizyk wysłuchuje za zamkniętymi drzwiami. Wyłączenie jawności nastąpiło "z uwagi na interes prywatny osób pokrzywdzonych". Jak wyjaśnił sędzia, osoby te odmawiały przybywania do sądu w obecności środków masowego przekazu.
Oskarżeni to mieszkańcy Pabianic. Prowadzili handel dopalaczami m.in. na terenie Elbląga. "Pachnący" sklep był wielokrotnie kontrolowany, sanepid badał towar, który w nim się znajdował, a do szpitala trafiały kolejne osoby z objawami zatrucia. Ostatecznie zebrany materiał pozwolił na skierowanie do sądu aktu oskarżenia przeciwko mężczyznom.
Za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób poprzez wprowadzenie do obrotu środków odurzających może im grozić kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.
A