
"Sprzedam nerkę" – ogłoszenia tej treści można znaleźć w serwisach internetowych w całym kraju. Złożenie takiej oferty to przestępstwo, za które można trafić przed sąd. Przekonało się o tym dwóch mieszkańców podelbląskich miejscowości. Jeden chciał sprzedać swój narząd "dla żartu", drugi chciał zwyczajnie zarobić. Obie sprawy zakończyły się aktem oskarżenia.
"Wielu lekarzy i prawników uważa, że problem handlu narządami ludzkimi jest w Polsce zupełnie niezbadany, jest marginalizowany, a jednak istnieje i się rozwija na coraz większą skalę. Wielu lekarzy wie o przypadkach sprzedawania ludzkich organów, np. nerek, jednak problem ten jest traktowany po macoszemu, gdyż panuje obiegowa opinia, iż pomyślne dokonanie zabiegu transplantacji wymaga zgodności wielu czynników biologicznych organizmów dawcy i biorcy, i co za tym idzie, jest to niemożliwe bez korelacji danych dawców i biorców przy wykorzystaniu zaawansowanych i obszernych baz takich danych, co jest mało prawdopodobne na czarnym rynku. Należy podkreślić, iż nikt nie bierze pod uwagę, że czarny rynek może być porównywalny w swojej skali i zapleczem technicznym z rynkiem legalnym. Kwestią pozostają zatem wyłącznie finanse, które w tym procederze są bardzo wysokie." /Wydział Wsparcia Zwalczania Cyberprzestępczości Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji/
Policjanci monitorują Internet i zwracają baczną uwagę na ogłoszenia dotyczące sprzedaży narządów ludzkich. W wyniku takich działań przeprowadzonych w grudniu 2013 r. i w lutym 2014 r. doszło do zatrzymania dwóch mieszkańców podelbląskich miejscowości. Obaj panowie oferowali swoje nerki, oczywiście za odpowiednią opłatą. Nie znaleźli nabywców, ale za swoje anonse odpowiedzieć muszą.
- 21 – letni Bartłomiej Z. umieścił anons o sprzedaży nerki, jak przyznał, dla żartu – mówi Jolanta Rudzińska, rzecznik prasowy Prokuratury Rejonowej w Elblągu. - Żart ten znalazł swój finał w sądzie. 22 kwietnia zapadł wyrok nakazowy, na mocy którego mężczyzna ma zapłacić grzywnę w wysokości 500 zł. Z kolei 30 kwietnia skierowaliśmy do elbląskiego sądu akt oskarżenia przeciwko 55-letniemu Pawłowi B. - kontynuuje prokurator Rudzińska. - Mężczyzna zdecydował się na sprzedaż własnej nerki, bo chciał zarobić. O jego anonsie poinformował mieszkaniec Radomia.
Kary dla oferenta to: grzywna, ograniczenie wolności bądź pozbawienie wolności do roku. Z poważniejszymi konsekwencjami musi się liczyć ten, kto za taką transakcję chce zapłacić bądź w niej pośredniczy. Zgodnie z art. 44 ust. 1 ustawy o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów kara wynosi od 6 miesięcy do 5 lat.
Zgodnie z prawem narządy mogą być pobierane od żywego dawcy na rzecz krewnego w linii prostej, rodzeństwa, osoby przysposobionej lub małżonka, a ich pobranie na rzecz innych osób wymaga zgody właściwego miejscowo sądu rejonowego. Wówczas opinię musi wydać Etyczna Komisja Krajowej Rady Transplantacyjnej.
Ale czarne podziemie przeszczepowe nadal istnieje...
Policjanci monitorują Internet i zwracają baczną uwagę na ogłoszenia dotyczące sprzedaży narządów ludzkich. W wyniku takich działań przeprowadzonych w grudniu 2013 r. i w lutym 2014 r. doszło do zatrzymania dwóch mieszkańców podelbląskich miejscowości. Obaj panowie oferowali swoje nerki, oczywiście za odpowiednią opłatą. Nie znaleźli nabywców, ale za swoje anonse odpowiedzieć muszą.
- 21 – letni Bartłomiej Z. umieścił anons o sprzedaży nerki, jak przyznał, dla żartu – mówi Jolanta Rudzińska, rzecznik prasowy Prokuratury Rejonowej w Elblągu. - Żart ten znalazł swój finał w sądzie. 22 kwietnia zapadł wyrok nakazowy, na mocy którego mężczyzna ma zapłacić grzywnę w wysokości 500 zł. Z kolei 30 kwietnia skierowaliśmy do elbląskiego sądu akt oskarżenia przeciwko 55-letniemu Pawłowi B. - kontynuuje prokurator Rudzińska. - Mężczyzna zdecydował się na sprzedaż własnej nerki, bo chciał zarobić. O jego anonsie poinformował mieszkaniec Radomia.
Kary dla oferenta to: grzywna, ograniczenie wolności bądź pozbawienie wolności do roku. Z poważniejszymi konsekwencjami musi się liczyć ten, kto za taką transakcję chce zapłacić bądź w niej pośredniczy. Zgodnie z art. 44 ust. 1 ustawy o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów kara wynosi od 6 miesięcy do 5 lat.
Zgodnie z prawem narządy mogą być pobierane od żywego dawcy na rzecz krewnego w linii prostej, rodzeństwa, osoby przysposobionej lub małżonka, a ich pobranie na rzecz innych osób wymaga zgody właściwego miejscowo sądu rejonowego. Wówczas opinię musi wydać Etyczna Komisja Krajowej Rady Transplantacyjnej.
Ale czarne podziemie przeszczepowe nadal istnieje...
A