
W tym miesiącu przed elbląskim Sądem Rejonowym rozpocznie się proces przeciwko byłym pracownikom laboratorium kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie. Prokuratura zarzuca im poświadczenie nieprawdy i niedopełnienie obowiązków, co skutkowało utratą dowodów i koniecznością ekshumacji ciała Krzysztofa Olewnika.
To jeden z wątków w głośnej i dużej sprawie o zabójstwo Krzysztofa Olewnika. Mężczyzna został uprowadzony w 2001 r. i zamordowany dwa lata później, pomimo przekazania porywaczom okupu. Ciało Olewnika zostało znalezione 28 października 2006 r. w lesie kolo Różana pod Ostrołęką.
W 2007 roku Prokuratura Okręgowa w Olsztynie wszczęła śledztwo, w którym ustalane są nieznane okoliczności porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika oraz badane nieprawidłowości przy dotychczasowych postępowaniach w tej sprawie. W maju 2008 sprawa została przeniesiona do Gdańska.
W toku śledztwa aresztowano 12 uczestników porwania oraz osób uczestniczących w późniejszym przetrzymywaniu mężczyzny. Dwaj sprawcy zabójstwa skazani przez sąd na dożywocie zostali znalezieni martwi w więziennych celach.
Akt oskarżenia, który wpłynął do elbląskiego Sądu Rejonowego, jest związany z głośną sprawą Krzysztofa Olewnika.
- Zarzuty postawiono dwóm osobom: Bogdanowi Z. i Jolancie D., które w 2006 r. pracowały w laboratorium kryminalistycznym KWP w Olsztynie – mówi sędzia Dorota Zientara, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu. - Mężczyzna jest oskarżony o poświadczenie nieprawdy w sprawozdaniu z badań genetycznych ciała, które w 2006 r. zostały znalezione koło Różana oraz o niedopełnienie obowiązku zabezpieczenia dowodów rzeczowych z badań, w efekcie dowody te zostały utracone i konieczna była ekshumacja ciała Krzysztof Olewnika. Bogdan Z. był ekspertem laboratoryjnym i przeprowadzał badania próbek DNA.
- Natomiast Jolanta D. była w owym czasie jego przełożoną – kontynuuje sędzia Zientara. – Prokuratura zarzuca jej, że - po pierwsze – ułatwiła Bogdanowi Z. popełnienie czynu zabronionego, a po drugie – jako naczelnik laboratorium nie dopełniła obowiązków i tym samym przyczyniła się do utraty dowodów. Czyny te są zagrożone odpowiednią karą do 5 lat i do 3 lat pozbawienia wolności.
Kolejne sądy nie chciały tej sprawy prowadzić. Pierwotnie miał ją rozpoznawać Sąd Rejonowy w Olsztynie. Sędziowie poprosili jednak Sąd Najwyższy, by przekazał akta poza okręg olsztyński. W połowie marca Sąd Najwyższy zdecydował, że sprawa trafi do elbląskiego sądu rejonowego. Ten też jej nie chciał, ale będzie musiał rozpoznać, bo Sąd Apelacyjny w Gdańsku odrzucił wniosek o przekazanie sprawy do Sądu Okręgowego w Elblągu. Ostatecznie proces ruszy 30 września.
W 2007 roku Prokuratura Okręgowa w Olsztynie wszczęła śledztwo, w którym ustalane są nieznane okoliczności porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika oraz badane nieprawidłowości przy dotychczasowych postępowaniach w tej sprawie. W maju 2008 sprawa została przeniesiona do Gdańska.
W toku śledztwa aresztowano 12 uczestników porwania oraz osób uczestniczących w późniejszym przetrzymywaniu mężczyzny. Dwaj sprawcy zabójstwa skazani przez sąd na dożywocie zostali znalezieni martwi w więziennych celach.
Akt oskarżenia, który wpłynął do elbląskiego Sądu Rejonowego, jest związany z głośną sprawą Krzysztofa Olewnika.
- Zarzuty postawiono dwóm osobom: Bogdanowi Z. i Jolancie D., które w 2006 r. pracowały w laboratorium kryminalistycznym KWP w Olsztynie – mówi sędzia Dorota Zientara, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu. - Mężczyzna jest oskarżony o poświadczenie nieprawdy w sprawozdaniu z badań genetycznych ciała, które w 2006 r. zostały znalezione koło Różana oraz o niedopełnienie obowiązku zabezpieczenia dowodów rzeczowych z badań, w efekcie dowody te zostały utracone i konieczna była ekshumacja ciała Krzysztof Olewnika. Bogdan Z. był ekspertem laboratoryjnym i przeprowadzał badania próbek DNA.
- Natomiast Jolanta D. była w owym czasie jego przełożoną – kontynuuje sędzia Zientara. – Prokuratura zarzuca jej, że - po pierwsze – ułatwiła Bogdanowi Z. popełnienie czynu zabronionego, a po drugie – jako naczelnik laboratorium nie dopełniła obowiązków i tym samym przyczyniła się do utraty dowodów. Czyny te są zagrożone odpowiednią karą do 5 lat i do 3 lat pozbawienia wolności.
Kolejne sądy nie chciały tej sprawy prowadzić. Pierwotnie miał ją rozpoznawać Sąd Rejonowy w Olsztynie. Sędziowie poprosili jednak Sąd Najwyższy, by przekazał akta poza okręg olsztyński. W połowie marca Sąd Najwyższy zdecydował, że sprawa trafi do elbląskiego sądu rejonowego. Ten też jej nie chciał, ale będzie musiał rozpoznać, bo Sąd Apelacyjny w Gdańsku odrzucił wniosek o przekazanie sprawy do Sądu Okręgowego w Elblągu. Ostatecznie proces ruszy 30 września.
A