Słuszność przysłowia "starość - nie radość" potwierdza się często w różnych okolicznościach. Kilka dni temu pasażerowie elbląskiego tramwaju linii nr 1 byli świadkami przykrej "scenki rodzajowej" - czytamy w Dzienniku Bałtyckim z 12 maja 1960 roku.
Z pomocą osób stojących przy wejściu wsiadła do wozu staruszka. Kobieta wsiadła z zamiarem dojechania do któregoś tam przystanku, a została "objechana" przez konduktorkę nr 091, w stosunku do której miano "arogancka" jest określeniem bardzo łagodnym. Sens tej utrzymanej w ostrym tonie reprymendy był taki, że nie ma żadnych zniżek, zwłaszcza gdy uprawniające do nich legitymacje nie są przedłużone. Bezradną staruszkę, która miała łzy w oczach, wybawiła z kłopotu jedna z pasażerek, płacąc za nią pełny bilet. A gdyby tak - korzystając z Dni Oświaty - wyposażyć negatywna bohaterkę tego zajścia w książkę Kamyczka "Grzeczność na co dzień"?
oprac. Anieze