
Wczoraj w lokalu przy ulicy Mostowej (niem. Brückstraße) żebrał pewien zamiejscowy żebrak. Gdy mężczyzna został wyrzucony przez kelnerkę przebywającą samotnie w pokoju gościnnym, żebrak nie tylko stał się grubiański, ale także groził dziewczynie nożem. Dopiero gdy wezwano policję, nieproszony gość oddalił się (AZ, środa, 01.07.1891 r.).
Przed wizytą ministrów
Nadburmistrz Elditt został zaproszony przez prezydenta rejencji gdańskiej na rozmowę do Gdańska (niem. Danzig), która będzie dotyczyć prawdopodobnie zbliżającej się wizyty ministrów Miquela i Berlepscha w Elblągu (AZ, środa, 01.07.1891 r.).
Wspaniała zabawa na Dębicy
Na wczorajszym spacerze, w którym wzięli udział uczniowie ze Staromiejskiej Szkoły dla Chłopców, nie zabrakło także na Dębicy (niem. Dambitzen) krewnych dzieci. Całe popołudnie upłynęło uczestnikom wycieczki na zabawie i śpiewie. Najbardziej podobał im się utworzony przez gimnastyków korowód i piosenka zaśpiewana przez uczniów pt. „Paryski marsz”. Wycieczkowicze rozpoczęli marsz powrotny do domu dopiero o godz. 21. Niesamowity to był widok, gdy przez miasto wracał świecący pochód z nieskończoną liczbą lampionów. Dziś na podobną wycieczkę wybiera się 1. Szkoła dla Chłopców (AZ, środa, 01.07.1891 r.).
Ofiary wczorajszej burzy
Ofiary wczorajszego porażenia piorunem przy Traubenstrasse czują się dobrze z wyjątkiem praktykanta hydraulicznego Radiga, który pozostał jeszcze w szpitalu. Pozostali mogą już wrócić do swoich codziennych obowiązków. Także Radigowi nie zagraża już żadne niebezpieczeństwo i również on opuści wkrótce szpital. Również jego kolega, syn pana Fricka z Bażantarni (niem. Vogelsang), który wskutek porażenia piorunem także przez jakiś czas był nieprzytomny, dzisiaj wrócił do pracy. Od pioruna zginął pan Soode, który był budowniczym. Jego brat, mistrz murarski również zmarł tragiczną śmiercią, spadł on z rusztowania i zginął na miejscu. Tragiczną śmiercią zmarł także czeladnik murarski Hoffmann, który zaledwie przed kilkoma tygodniami ożenił się (AZ, czwartek, 02.07.1891 r.).
Plotki z dreszczykiem
W naszym mieście rozniosła się pogłoska o okropnym morderstwie. Według niej strażnik więzienny pracujący w Czerwonej Wieży (niem. Roter Turm) miał oblać swoją schorowaną żonę naftą i ją podpalić, a że nafta nie chciała się zapalić, mężczyzna miał udusić swoją żonę. Plotka ta spowodowała, że przed Czerwoną Wieżą zebrał się dziś tłum ludzi. Powodem tej, jak się okazuje przesadzonej plotki, był fakt, że wspomniany strażnik wczoraj znęcał się nad swoją żoną, z którą ostatnio nie żył w dobrych stosunkach z powodu swoich zaburzeń psychicznych. Mężczyzna trafił do szpitala z powodu tych właśnie zaburzeń (AZ, czwartek, 02.07.1891 r.).
Małe sprostowanie
W nasz wczorajszy artykuł na temat rzekomego morderstwa wkradł się błąd. Strażnik nie został zawieziony do szpitala w związku ze swoją chorobą psychiczną, ale został przebadany przez lekarza w swoim domu (AZ, piątek, 03.07.1891 r.).
Niemiłosierny upał
Wczorajszy upał dał się we znaki nie tylko ludziom lecz także zwierzętom. Pewien zamieszały przy Zewnętrznej Grobli Młyńskiej (niem. Äußerer Mühlendamm, dzisiejsza ulica Traugutta) robotnik musiał zabić swoją świnię, ponieważ dostała ona porażenia słonecznego (AZ, piątek, 03.07.1891 r.).
Kradł róże na cmentarzu
Wczoraj po południu na cmentarzu przy kościele Bożego Ciała złapano zamieszkałego przy ulicy Pływackiej (niem. Zweite Niederstraße) praktykanta w zawodzie formierza, ponieważ ten kradł z grobów róże (AZ, piątek, 03.07.1891 r.).
Nie wieszajcie się na wozach!
Bardzo często ostrzegamy w naszej gazecie przed wieszaniem się na samochodach. Wczoraj wieczorem czteroletni syn wdowy nazwiskiem Penner z ulicy Nowowiejskiej (niem. Neuengutstraße) został przejechany przez wóz, na którym się wcześniej zawiesił. Wóz przejechał chłopcu po nogach. Skończyło się na złamaniu kości i obdarciu aż do mięsa. Doktor Nesselmann założył malcowi pierwszy opatrunek (AZ, piątek, 03.07.1891 r.).
Nadburmistrz Elditt został zaproszony przez prezydenta rejencji gdańskiej na rozmowę do Gdańska (niem. Danzig), która będzie dotyczyć prawdopodobnie zbliżającej się wizyty ministrów Miquela i Berlepscha w Elblągu (AZ, środa, 01.07.1891 r.).
Wspaniała zabawa na Dębicy
Na wczorajszym spacerze, w którym wzięli udział uczniowie ze Staromiejskiej Szkoły dla Chłopców, nie zabrakło także na Dębicy (niem. Dambitzen) krewnych dzieci. Całe popołudnie upłynęło uczestnikom wycieczki na zabawie i śpiewie. Najbardziej podobał im się utworzony przez gimnastyków korowód i piosenka zaśpiewana przez uczniów pt. „Paryski marsz”. Wycieczkowicze rozpoczęli marsz powrotny do domu dopiero o godz. 21. Niesamowity to był widok, gdy przez miasto wracał świecący pochód z nieskończoną liczbą lampionów. Dziś na podobną wycieczkę wybiera się 1. Szkoła dla Chłopców (AZ, środa, 01.07.1891 r.).
Ofiary wczorajszej burzy
Ofiary wczorajszego porażenia piorunem przy Traubenstrasse czują się dobrze z wyjątkiem praktykanta hydraulicznego Radiga, który pozostał jeszcze w szpitalu. Pozostali mogą już wrócić do swoich codziennych obowiązków. Także Radigowi nie zagraża już żadne niebezpieczeństwo i również on opuści wkrótce szpital. Również jego kolega, syn pana Fricka z Bażantarni (niem. Vogelsang), który wskutek porażenia piorunem także przez jakiś czas był nieprzytomny, dzisiaj wrócił do pracy. Od pioruna zginął pan Soode, który był budowniczym. Jego brat, mistrz murarski również zmarł tragiczną śmiercią, spadł on z rusztowania i zginął na miejscu. Tragiczną śmiercią zmarł także czeladnik murarski Hoffmann, który zaledwie przed kilkoma tygodniami ożenił się (AZ, czwartek, 02.07.1891 r.).
Plotki z dreszczykiem
W naszym mieście rozniosła się pogłoska o okropnym morderstwie. Według niej strażnik więzienny pracujący w Czerwonej Wieży (niem. Roter Turm) miał oblać swoją schorowaną żonę naftą i ją podpalić, a że nafta nie chciała się zapalić, mężczyzna miał udusić swoją żonę. Plotka ta spowodowała, że przed Czerwoną Wieżą zebrał się dziś tłum ludzi. Powodem tej, jak się okazuje przesadzonej plotki, był fakt, że wspomniany strażnik wczoraj znęcał się nad swoją żoną, z którą ostatnio nie żył w dobrych stosunkach z powodu swoich zaburzeń psychicznych. Mężczyzna trafił do szpitala z powodu tych właśnie zaburzeń (AZ, czwartek, 02.07.1891 r.).
Małe sprostowanie
W nasz wczorajszy artykuł na temat rzekomego morderstwa wkradł się błąd. Strażnik nie został zawieziony do szpitala w związku ze swoją chorobą psychiczną, ale został przebadany przez lekarza w swoim domu (AZ, piątek, 03.07.1891 r.).
Niemiłosierny upał
Wczorajszy upał dał się we znaki nie tylko ludziom lecz także zwierzętom. Pewien zamieszały przy Zewnętrznej Grobli Młyńskiej (niem. Äußerer Mühlendamm, dzisiejsza ulica Traugutta) robotnik musiał zabić swoją świnię, ponieważ dostała ona porażenia słonecznego (AZ, piątek, 03.07.1891 r.).
Kradł róże na cmentarzu
Wczoraj po południu na cmentarzu przy kościele Bożego Ciała złapano zamieszkałego przy ulicy Pływackiej (niem. Zweite Niederstraße) praktykanta w zawodzie formierza, ponieważ ten kradł z grobów róże (AZ, piątek, 03.07.1891 r.).
Nie wieszajcie się na wozach!
Bardzo często ostrzegamy w naszej gazecie przed wieszaniem się na samochodach. Wczoraj wieczorem czteroletni syn wdowy nazwiskiem Penner z ulicy Nowowiejskiej (niem. Neuengutstraße) został przejechany przez wóz, na którym się wcześniej zawiesił. Wóz przejechał chłopcu po nogach. Skończyło się na złamaniu kości i obdarciu aż do mięsa. Doktor Nesselmann założył malcowi pierwszy opatrunek (AZ, piątek, 03.07.1891 r.).
tłum. DK