Szukanie szpilki w stogu siana uchodzi powszechnie za czynność, która trudno zaliczyć do łatwych. Dziwi mnie jednak że chcąc kogoś przekonać o bezowocności jakichś poszukiwań, sięgamy aż po tak absurdalny przykład, skoro mamy pod dostatkiem przykładów równie silnie działających na wyobraźnię, a przy tym opartych na faktach z życia codziennego - czytamy w Dzienniku Bałtyckim z 10 maja 1961 roku.
W Elblągu np. z powodzeniem można się posługiwać przykładem z kupnem ziemniaków, których szukanie w sklepach warzywnych daje identyczne wyniki, co szukanie igły w stogu siana. Już od dłuższego czasu pytania o ziemniaki traktowane są w sklepach jako czysto retoryczne i kwitowane wymownym rozkładaniem rąk przez ekspedientów. Sytuacja ta zmusza panie domu do dokonywania cudów pomysłowości kulinarnej, co na dłuższa metę jest rzeczą bardzo uciążliwą.
Przed czterema wiekami ziemniaki, sprowadzone do Europy przez odkrywców Nowego Świata, były w Polsce nie lada rarytasem. Szybkie rozpowszechnienie się ich uprawy sprawiło jednak, że w miarę upływu czasu stały się podstawowym produktem żywnościowym w wielu krajach europejskich.
Obecnie ziemniaki są - przynajmniej w Elblągu - rzadkością nie mniejszą niż w początkach drugiej połowy Milenium. No cóż, historia się powtarza.W tym wypadku za sprawa kierownictwa elbląskiego handlu...
Przed czterema wiekami ziemniaki, sprowadzone do Europy przez odkrywców Nowego Świata, były w Polsce nie lada rarytasem. Szybkie rozpowszechnienie się ich uprawy sprawiło jednak, że w miarę upływu czasu stały się podstawowym produktem żywnościowym w wielu krajach europejskich.
Obecnie ziemniaki są - przynajmniej w Elblągu - rzadkością nie mniejszą niż w początkach drugiej połowy Milenium. No cóż, historia się powtarza.W tym wypadku za sprawa kierownictwa elbląskiego handlu...
(Nik)