UWAGA!

----

Od Bacha do Staffa (Elbląskie Archiwalia Muzyczne, odc. 23)

 Elbląg, rzemysław Rudź, E-Day, Oirschot, Holandia
rzemysław Rudź, E-Day, Oirschot, Holandia (fot. Wojciech Szymczyk)

W dzisiejszym odcinku Elbląskich Archiwaliów Muzycznych redakcja Muzycznego Elbląga przedstawia wywiad z Przemysławem Rudziem, wykonawcą muzyki elektronicznej, który elblążanom może być znany chociażby z działalności w zespole Labirynt i z koncertu w Radiu EL, a obecnie grającym solowo oraz współpracującym z wieloma muzykami ze sceny muzyki elektronicznej.

- Nawiązując do tytułu naszej rozmowy, skąd wzięło się te powiedzenie?
       Przemysław Rudź: - Tandem Bach i Staff pojawił się przy okazji jednej z recenzji projektu „Teraz My, Reszta Może Poczekać”, który na początku lat 90. ubiegłego wieku promował elbląską scenę muzyczną. Grałem wtedy w progresywnej kapeli Labirynt, która również znalazła się na tej składance. Pamiętam, że nasz kawałek miał tytuł „Taniec diabła”, zagrany był bardzo nieporadnie, ale na tamte czasy byliśmy z niego cholernie dumni, co dawało nam naprawdę wiele sił do dalszej pracy. Autorem wspomnianej recenzji, cytuję z pamięci: (...) utwór ma coś z klimatu Bacha i poezji Staffa (...) był legendarny Rychu Barszcz, którego, notabene, wciąż można spotkać na muzycznych imprezach w naszym mieście. A może to nie był on, minęło już tyle lat, że pamięć się mocno zatarła. W każdym razie, ta pochlebna recenzja miała wpływ na to, że jeszcze przez kilka lat zespół regularnie spotykał się i podnosił swoje umiejętności.
      
       - Jesteś dość płodnym artystą, który jest w nieustannym biegu twórczym. Nad czym aktualnie pracujesz?

       - Ktoś mi już kiedyś zadał takie pytanie. Wiesz, z tą całą artystyczną płodnością sprawa ma się tak. Kiedyś nagrywało się płytę, potem ruszało w trasę, która zajmowała pół roku, potem się odpoczywało, a następnie siadało do kolejnej płyty. Mijał rok lub dwa i pojawiała się kolejna płyta. W moim przypadku o żadnych trasach nie ma mowy, zarówno z racji niszowości muzyki którą gram, a także zwyczajnego braku czasu. Pamiętajmy, że poza muzyką mam jeszcze kilka innych obszarów zainteresowań, które wypełniają codzienny grafik.
       Co do muzyki elektronicznej, gdzie sam sobie jestem w studio panem, proces twórczy również jest szybszy, gdyż odpadają kwestie kompromisów z innymi członkami zespołu i co najważniejsze – sekwencery rzadko się mylą i wszystko pamiętają, zatem podczas prób, tylko ja walczę ze swoimi słabościami, a nie cała kapela. Poza tym, lubię sobie narzucać wewnętrzny reżim, który nie pozwala na leżenie bykiem i gapienie się w sufit. Jeśli wena dopisuje, grzechem byłoby ją tłumić.
       Aktualnie mam "rozgrzebanych" kilka projektów solowych i w kooperacjach, które sukcesywnie będę zamykał. Przed dwoma tygodniami mieliśmy premierę płyty "3C" zrealizowanej w trio z gdyńskim organistą i specem od starych analogów Krzysztofem Dudą i twórcą muzyki elektronicznej i teatralnej Robertem Kanaanem. Płyta ma patronat medialny Radio Gdańsk (w końcu 3C to Tricity - Trójmiasto), była też w całości prezentowana na antenie radiowej Trójki przez redaktora Jerzego Kordowicza. W sierpniu będziemy z nią koncertowali w ramach festiwalu klasycznej muzyki elektronicznej w Cekcynie.
      
       - Wróbelki ćwierkały, że planowałeś zrealizować dość nowatorski projekt muzyczny dotyczący elbląskiej historii połączony z Twoją muzyką, ale z „przyczyn finansowych" nie doszedł do skutku. Czego dotyczył i kto był w to zaangażowany?
       - Ta płyta jest gotowa i na 99% ujrzy światło dzienne w tym roku. Wydawcą będzie moja macierzysta stajnia Generator.pl, gdzie 8 lat temu debiutowałem, a cały album "Elbing 1945" dedykowany jest generałowi Bolesławowi Nieczui-Ostrowskiemu, który po odzyskaniu niepodległości i powrocie Elbląga w granice Polski, wraz z kolegami ze swojej kompanii był pionierem na tych sponiewieranych dwoma totalitaryzmami ziemiach. Fajnie by było, gdyby po premierze ktoś się tym zainteresował i popromował chociażby w lokalnym radio, bo uważam, może nieskromnie, że jest tam naprawdę sporo niebanalnej muzyki (w tym elektroniczna wersja pierwszej części I koncertu fortepianowego Wojciecha Kilara), którą składam hołd rodzinnemu miastu, ku mojej radości piękniejącemu z roku na rok.
      
       - Od marca tego roku w Internecie można obejrzeć twój wideoklip zrealizowany przez Yacha Paszkiewicza. Doczekamy się następcy czy był to raczej eksperyment wizualny?

       -  Przez mojego dobrego kolegę udało mi się poznać Yacha i zachęcić go do wygospodarowania nieco czasu, aby zrobić szybki, prosty i bezpretensjonalny klip do jednego z niewydanych singli. Yach się zgodził i tak powstała kilkuminutowa impresja, która pokazuje bardziej przebojowe oblicze klasycznej elektroniki. Nie jest to nic odkrywczego, ale nie o to mi chodziło. Chciałem mieć po prostu zapis pewnej chwili, okresu w życiu, żeby mieć co wspominać na stare lata, a przy okazji wrzucić do sieci jakiś namacalny ślad mojej działalności.
       Trzeba pamiętać, że takie krótkie formy siłą rzeczy są pewną wyspą na oceanie pozostałej twórczości. Krzysztof Duda zawsze mi powtarzał, że elektronik powinien mieć w repertuarze coś łatwego i przyjemnego, co odróżnia się od długich suit i improwizacji. Krótka forma jest wbrew pozorom trudna, bo każe w ciągu kilku minut opowiedzieć całą historię. Robili to wszyscy w tym gatunku – Jarre, Kitaro, Vangelis, KOTO, Biliński, Duda, Hertel. Poza tym, jeśli promować klasyczną elektronikę, to tylko w taki sposób. 15-minutowej suity czy filmu nie puści żadne medium, a 4-5 minutowy singiel owszem. Można mieć uzasadnione pretensje o obniżenie lotów w zakresie formy i treści. Tylko, że to zabieg celowy, aby trafić z wyrazem do mniej wymagającego słuchacza, jednocześnie zachowując podstawowe walory artystyczne.
      
       - W twojej twórczości dominują rozbudowane formy, które lubię że względów filmowych. Czy tak samo jak Klaus Schulze masz kłopot z doborem utworu np. do promocji radiowej? Jego EMS kończy grać partię wstępu dopiero po pięciu minutach... Taka specyfika gatunku?

       - Tak, to specyfika gatunku, którego nie krępuje praktycznie żadna forma, czy znana formuła – wstęp, zwrotka-refren, zwrotka-refren, solo, refren, końcówka. Tutaj stawia się na swobodny rozwój, oddech, czas i przestrzeń, które słuchacza wręcz zmuszają, żeby skoncentrował się tylko na muzyce. To jest jak podróż w inny wymiar, któremu albo się poddajesz, albo zmieniasz kanał na coś skocznego i łatwiej strawnego. Zauważ, to samo dotyczy muzyki klasycznej, gdzie symfonie, koncerty czy sonaty trwają również po kilkanaście lub kilkadziesiąt minut, co znacznie utrudnia medialną promocję, bo od razu trafiamy na sakramentalny dylemat: OK, ale kiedy nadamy reklamy?
       Obserwuję jednak u siebie powolny dryf w kierunku krótszej formy, nie żeby zrobić z tego manierę, ale raczej w celu spróbowania sił w czymś nowym. Efektem tego będzie solowy album z rytmicznymi elektronicznymi kawałkami, gdzie dominować będą: melodia, przebojowa motoryka i pokręcone partie solowe. To jeden ze wspomnianych wcześniej projektów, które oczekują na finalizację.
      
       - Gdzie można nabyć twoją twórczość zarówno muzyczną jak i publicystyczną?
       - Część płyt CD, a także świetnie wytłoczone podwójne winyle solowej płyty „Music for Stargazing” można nabyć bezpośrednio u mnie (zapraszam do kontaktu chociażby przez Facebooka). Można też skorzystać z wyszukiwarki Google, przejść się do Empiku, czy skorzystać z profilu na Bandcamp, gdzie dystrybuuje pliki cyfrowe. Moi wydawcy, czyli Generator, Soliton, Audio Cave, Audio Anatomy, również prowadzą sprzedaż. Oczywiście podczas koncertów również można nabyć to i owo. Co do książek, polecam duże sklepy internetowe, gdzie można je nabyć w naprawdę dobrych cenach.
      
       - Najbliższe plany koncertowe i naukowe?
       -  W sierpniu (18.08), jak wspomniałem, zagramy w Cekcynie podczas dorocznego spędu fanów klasycznej elektroniki. Na dalszą część roku planów nie mam, może w końcu udałoby się odwiedzić Elbląg. Co do pozostałych kwestii, pracuję nad kolejną książeczką dla dzieci w ramach serii „Jak to działa?”. Dotychczas ukazały się części poświęcone kosmosowi, pogodzie i klimatowi oraz muzyce. Na dniach światło dzienne ujrzy część traktująca o Ziemi, a po wakacjach o słynnych podróżnikach i odkrywcach. Zapraszam do lektury również rodziców, których pociechy atakują codziennie pytaniami jak, po co, dlaczego, skąd. A na co dzień niosę astronomiczny kaganek oświaty w ramach mojej pracy w departamencie edukacji Polskiej Agencji Kosmicznej. Generalnie jest co robić, ale dla takiego pracoluba, to akurat powód do radości niż frustracji.
      
Redakcja, muzycznyelblag.pl

Najnowsze artykuły w dziale Dawno temu

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Chcemy w Elblągu radia Elbląg a nie zmusza się nas do słuchania badziewia Olsztyn.
  • Nikt nikogo do niczego nie zmusza. Nie musisz oglądać żadnej telewizji ani słuchać radia. Masz olbrzymi wybór pod 2000 stacji radiowych w internecie i to bez reklam albo w 50%. Widocznie takie czasy, że miasta nie stać na analoga;-D Ja nigdy na powaznie nie włączyłem radia na o i na e, tylko na sekund kilka, dla mnie mogą być, ja za to nie płacę ani nie korzystam ich propaganda na mnie nie ma wpływu! Nie martw się tak panie Nie;-D
  • Koncert w Galerii El to by było coś. ..
  • Najwybitniejszy muzyk elbląski, grający cudowną muzykę i nie może doczekać się zaproszenia do rodzinnego miasta. Wydział qultury UM -wstyd! Tym bardziej, że nowa płyta jest związana z honorowym obywatelem Elbląga.
  • Jeden z wybitnych :) jeśli chodzi o ścisłość panie T. S. ;-D Mamy w Elblągu maaasę zdolnych bestii :) Jak już krytykujesz wydział o inogrnowanie Przemka to daj przykład i bądź obiektywny w stosunku do ocen, chyba że jesteś nieświadomy co w mieście brzęczy, a to "przepraszam";-D Bez prywaty.
Reklama