Elbląg posiada obecnie jedno kino duże – „Syrena” i 4 kina o charakterze świetlicowym, znacznie od „Syreny” mniejsze, informował Głos Elbląga z 26 września 1957 r.
Jednak mniejsze kina nie cieszą się popularnością, aczkolwiek wyświetlają nieraz bardzo dobre filmy. Najczęściej bowiem elblążanie nie są zorientowani w repertuarze tych kin, chociaż na łamach naszej gazety stale go podajemy.
Dobrze byłoby, wzorem innych miast skoncentrować reklamę programu wszystkich kin w jednym punkcie miasta. Doskonale do tego celu nadaje się gablota znajdująca się przy placu Jedności Narodu.
Zamiast starych dowcipów z kalendarza i wycinków tygodników, mieszkaniec Elbląga wolałby widzieć tu ciekawe fotosy z filmów, wyświetlanych w elbląskich kinach.
Jak nam oświadczył kierownik Oddziału Kultury Prezydium MRN, ob. Ostrowski ze strony prezydium nie będzie trudności w przekazaniu wspomnianej gabloty kinomanom. Okazuje się jednak, że są pewne przeszkody w realizacji tego zamierzenia. Otóż gabloty trzeba odmalować i oszklić, na co potrzeba jakieś 100-200 zł, którymi nie dysponują miejscowe kina.
Czyżby Okręgowego Zarządu Kin naprawdę nie stać na taki wydatek? A może kierownicy kin nie zwracali się w tej sprawie do swojej „władzy”? Warto byłoby jednak zainteresować się tą sprawą, gabloty z fotosami przecież nie są kosztownym środkiem reklamy.
Dobrze byłoby, wzorem innych miast skoncentrować reklamę programu wszystkich kin w jednym punkcie miasta. Doskonale do tego celu nadaje się gablota znajdująca się przy placu Jedności Narodu.
Zamiast starych dowcipów z kalendarza i wycinków tygodników, mieszkaniec Elbląga wolałby widzieć tu ciekawe fotosy z filmów, wyświetlanych w elbląskich kinach.
Jak nam oświadczył kierownik Oddziału Kultury Prezydium MRN, ob. Ostrowski ze strony prezydium nie będzie trudności w przekazaniu wspomnianej gabloty kinomanom. Okazuje się jednak, że są pewne przeszkody w realizacji tego zamierzenia. Otóż gabloty trzeba odmalować i oszklić, na co potrzeba jakieś 100-200 zł, którymi nie dysponują miejscowe kina.
Czyżby Okręgowego Zarządu Kin naprawdę nie stać na taki wydatek? A może kierownicy kin nie zwracali się w tej sprawie do swojej „władzy”? Warto byłoby jednak zainteresować się tą sprawą, gabloty z fotosami przecież nie są kosztownym środkiem reklamy.
oprac. Olaf B.