
Dziesięcioletnia Bożenka namalowała swoja matkę realistycznie. Korci nas, by przedstawić czytelnikom inny portret matki. Jesteśmy - i jak jeszcze! - dorośli, gra kolorów i egzaltacja uczuć przestały być naszą mocną stroną. Zamiast barw zbieramy z palety liczby. Czy wystarczą, być dać obraz dzisiejszej matki? - czytamy w Dzienniku Bałtyckim z 26 maja 1964 roku.
Co druga pracuje zawodowo
W 1931 r. pracowało najemnie poza domem 163 tys. kobiet zamężnych i dzietnych, z czego 30 proc. w szkolnictwie. W 1962 r. mężatką i matką była już co druga kobieta pracująca poza rolnictwem. Z 810 tys. matek - zatrudnionych w miastach w 1956 r. - których dzieci pobierały zasiłki rodzinne, przeszło połowa miała po jednym dziecku, 245 tys. - dwoje, 92 tys. - troje, 29 tys. - czworo, 13 tys. - pięcioro albo więcej.
Najliczniejszą grupę pracujących zawodowo tworzyły mężatki w wieku 25-34 lat. Jest to, jak wiadomo, okres najbardziej absorbujących obowiązków macierzyńskich, a jednocześnie najważniejsze lata rozwoju zawodowego i osobowego kobiety.
Pralki i urlopy
Na szczęście wszystko zmierza ku temu, żeby kobieta - matka mogła coraz łatwiej łączyć obowiązki domowe z zawodowymi. Co prawda PT mężom trudno przychodzi przyzwyczaić się do wynoszenia śmieci i zmywania naczyń, ale i tak praca w domu i w przedsiębiorstwie jest dziś o wiele mniej wyczerpująca, niż choćby przed piętnastu laty. W mieszkaniu: woda bieżąca, elektryczność, gaz, centralne ogrzewanie, elektroluks, pralka. W pracy: przedłużone urlopy wypoczynkowe, urlopy macierzyńskie, płatne zwolnienia na czas choroby własnej i opieki nad chorym dzieckiem.
Ogólna więc tendencja do mechanizacji i automatyzacji wysiłku fizycznego oraz zmiana struktury zatrudnienia kobiet: w 1931 r. stanowiły one ok. 30 proc. pracowników umysłowych, w roku 1960 już 46 procent.
Przybyło nam nawet owych nieszczęsnych żłobków: zamiast 466 z 19 tys. miejsc w roku 1949, mieliśmy ich 950 z 52 tys. łóżeczek w roku 1960. I gdyby nie wyż demograficzny...
W 1931 r. pracowało najemnie poza domem 163 tys. kobiet zamężnych i dzietnych, z czego 30 proc. w szkolnictwie. W 1962 r. mężatką i matką była już co druga kobieta pracująca poza rolnictwem. Z 810 tys. matek - zatrudnionych w miastach w 1956 r. - których dzieci pobierały zasiłki rodzinne, przeszło połowa miała po jednym dziecku, 245 tys. - dwoje, 92 tys. - troje, 29 tys. - czworo, 13 tys. - pięcioro albo więcej.
Najliczniejszą grupę pracujących zawodowo tworzyły mężatki w wieku 25-34 lat. Jest to, jak wiadomo, okres najbardziej absorbujących obowiązków macierzyńskich, a jednocześnie najważniejsze lata rozwoju zawodowego i osobowego kobiety.
Pralki i urlopy
Na szczęście wszystko zmierza ku temu, żeby kobieta - matka mogła coraz łatwiej łączyć obowiązki domowe z zawodowymi. Co prawda PT mężom trudno przychodzi przyzwyczaić się do wynoszenia śmieci i zmywania naczyń, ale i tak praca w domu i w przedsiębiorstwie jest dziś o wiele mniej wyczerpująca, niż choćby przed piętnastu laty. W mieszkaniu: woda bieżąca, elektryczność, gaz, centralne ogrzewanie, elektroluks, pralka. W pracy: przedłużone urlopy wypoczynkowe, urlopy macierzyńskie, płatne zwolnienia na czas choroby własnej i opieki nad chorym dzieckiem.
Ogólna więc tendencja do mechanizacji i automatyzacji wysiłku fizycznego oraz zmiana struktury zatrudnienia kobiet: w 1931 r. stanowiły one ok. 30 proc. pracowników umysłowych, w roku 1960 już 46 procent.
Przybyło nam nawet owych nieszczęsnych żłobków: zamiast 466 z 19 tys. miejsc w roku 1949, mieliśmy ich 950 z 52 tys. łóżeczek w roku 1960. I gdyby nie wyż demograficzny...
Irena Frąckowiak