Rosyjska bajka "Nieziemskie biuro" - czytamy w Dzienniku Bałtyckim z 18 stycznia 1963 roku.
Dokuczyło człowiekowi żyć na świecie. I postanowił oddać bogu duszę. Przyszedł do boga i mówi:
- Weź moją duszę.
- Nie wezmę. Przecież mnie nie ma.
- A kto jest?
- Diabeł jest. Idź do niego.
I poszedł człowiek do diabła.
- Diable, słyszysz, weź moją duszę.
- No cóż - powiedział diabeł - napisz podanie, załącz dwie fotografie i potwierdź u mojej matki.
Poszedł człowiek do matki diabła.
- Mamo, oto podanie, fotografie i dusza.
- Tak, ale nie widzę podpisu moje matki. Pójdź do niej.
I poszedł człowiek do babci diabła.
- Babciu, ja do babci.
- A u boga byłeś?
- Byłem.
- A gdzież parafa boga?
- Przecież boga nie ma.
- No i niech to zaparafuje, że go nie ma. Oto co wymyśliła babcia diabła.
Chodził pewien człowiek, chodził ze swoim podaniem, aż wreszcie wrócił na ziemię. To jest, oczywiście, bajka. A w życiu wszystko jest odwrotnie. Chodził pewien człowiek, chodził ze swoim podaniem i oddał duszę bogu.
- Weź moją duszę.
- Nie wezmę. Przecież mnie nie ma.
- A kto jest?
- Diabeł jest. Idź do niego.
I poszedł człowiek do diabła.
- Diable, słyszysz, weź moją duszę.
- No cóż - powiedział diabeł - napisz podanie, załącz dwie fotografie i potwierdź u mojej matki.
Poszedł człowiek do matki diabła.
- Mamo, oto podanie, fotografie i dusza.
- Tak, ale nie widzę podpisu moje matki. Pójdź do niej.
I poszedł człowiek do babci diabła.
- Babciu, ja do babci.
- A u boga byłeś?
- Byłem.
- A gdzież parafa boga?
- Przecież boga nie ma.
- No i niech to zaparafuje, że go nie ma. Oto co wymyśliła babcia diabła.
Chodził pewien człowiek, chodził ze swoim podaniem, aż wreszcie wrócił na ziemię. To jest, oczywiście, bajka. A w życiu wszystko jest odwrotnie. Chodził pewien człowiek, chodził ze swoim podaniem i oddał duszę bogu.
tłum. ERG