W ciągu ostatniego roku teren zielony pomiędzy ulicami Mickiewicza i Żeromskiego diametralnie zmienił swój charakter. Wciąż brakowało tylko oświetlenia – pisze do nas Paweł Nieczuja-Ostrowski, były radny.
Tak jak przez dziesięciolecia otoczenie placu zmieniało się, powstawały nowe budynki oraz elementy infrastruktury, tak sam plac pozostawał niezmienny, bez ustalonej przyszłości, niezagospodarowany. Mieszkańcy wielokrotnie zwracali uwagę na potrzebę lepszego wykorzystania tego terenu i wyposażenia go w służącą im infrastrukturę. W efekcie za kadencji prezydenta Henryka Słoniny ulokowano tam plac zabaw. Ciągle jednak dawał się odczuć niedostatek ławek, nowych nawierzchni alejek, a przede wszystkim oświetlenia. Wieczorami, a zimą już po południu, mieszkańcy wyprowadzali psy z latarkami. Latem zaś zaciemniony plac zabaw zmieniał się w idealne miejsce do zakrapianych imprez. Powodem był brak wizji przyszłości tego terenu.
Zaczęło się w 2010 r.
Wobec postępującej dewastacji placu zabaw, wiosną 2010 roku zwróciłem się za pośrednictwem ówczesnego radnego Tomasza Lewandowskiego o rekreacyjno-sportowe zagospodarowanie tego terenu, m.in. wyposażenie go w oświetlenie. Wówczas zużyty plac zabaw został zastąpiony nowym i bardziej atrakcyjnym.
Do tematu pełniejszego zagospodarowania tego terenu, a w tym jego oświetlenia, wróciłem po objęciu funkcji radego. Kwestii konieczności poprawy nawierzchni ścieżek, oświetlenia placu, zwiększenia ilości ławek poświęciłem jedną z pierwszych swoich interpelacji do prezydenta Grzegorza Nowaczyka (złożonej 18 lutego 2011 roku).
Przeobrażenia te wymagały jednak decyzji o ostatecznej koncepcji tego miejsca i zmiany planu zagospodarowania przestrzennego. To trwało, a plac pozostawał bez zmian. Poza tym wciąż powracał argument niedostatku na taki cel środków w budżecie miasta.
Po ponad roku zabiegów, 30 sierpnia 2012 roku, wystąpiłem z wnioskiem o uwzględnienie w budżecie na 2013 rok kwoty 150 tys. zł potrzebnej na budowę oświetlenia na placu pomiędzy ul. Mickiewicza i Żeromskiego. Niestety, wniosek nie został uwzględniony ze względu na brak środków. No cóż, i tak pokaźną już wówczas kwotę przeznaczono na profesjonalny skatepark, o który również zabiegałem.
Na szczęście dla mieszkańców, kwestia dalszego zagospodarowania terenu nie została na długo odłożona, dzięki wprowadzonemu w poprzedniej kadencji Rady Miejskiej nowemu mechanizmowi partycypacji mieszkańców w samorządzie, tj. budżetowi obywatelskiemu. Wówczas z wnioskiem o oświetlenia terenu pomiędzy ul. Mickiewicza i Żeromskiego wystąpiła moja żona, Patrycja Nieczuja-Ostrowska, jako iż ja stałem na stanowisku, że powinienem dalej próbować osiągnąć ten cel narzędziami danymi radnemu.
Wniosek został zaakceptowany przez właściwą komisję i wraz z innymi został poddany pod głosowanie mieszkańców. Tak oto wreszcie pojawiła się szansa na rozświetlenie placu, więc zaangażowałem się wówczas w jego promowanie, osobiście, ulotkami i w internecie, wraz z innymi wnioskami dotyczącymi tego terenu. Udało się, wniosek uzyskał najwięcej głosów i na oświetlenie zarezerwowano 120 tys. zł. Sukces był tym większy, że przeszły też jeszcze dwa wnioski dotyczące placu.
Niedopatrzenie?
Po roku, w ten piątek, po raz pierwszy w swoich dziejach nad placem nie zapadły „egipskie ciemności”.
Dziś jesteśmy świadkami, jak dzięki działaniom poprzednich władz miasta (skatepark i mechanizm budżetu obywatelskiego), dotychczas w większości niezagospodarowany teren stał się lokalnym centrum rekreacji dla dzieci, młodzieży i starszych. Przede wszystkim jest to jednak sukces mieszkańców, bo korzystamy z tego my, nasze dzieci i rodzice. No i oczywiście ich aktywności, wszystkich, którzy złożyli wnioski, i tych, którzy następnie głosowali.
Równocześnie to przykre, że w publikacjach, gdzie wymienia się autorów dwóch z tych wniosków, pana Wojciecha Klarkowskiego (pomysłodawcę utworzenia siłowni „pod chmurką”) oraz państwa Teresę i Jerzego Wilków (park rekreacyjny dla seniorów), równocześnie systematycznie pomija się autora trzeciego z wniosków, Patrycję Nieczuja-Ostrowską (oświetlenie). [Por. Będzie jasno, będą kamery, Z „wioślarzem” i „surferem” po zdrowie]. A przecież moja żona jeszcze rok wcześniej była pokazywana na tym samym zdjęciu, co powyżsi wnioskodawcy. [Por. Budżet obywatelski. Zgodnie z wola mieszkańców]. Skąd ta zmiana? Czy to przez nazwisko? Chciałbym wierzyć, że to tylko, choć dziwne, niedopatrzenie, a nie celowe wykreślanie z publicznej pamięci wszelkich wzmianek o nawet małych zasługach ludzi związanych z poprzednią władzą.