Niebieski na papier i makulaturę, żółty na opakowania z tworzywa sztucznego lub metalu, zielony na szkło, a brązowy na odpady zielone i ulegające biodegradacji. Właśnie takie kolory od 1 lipca muszą mieć w swoich śmietnikach ci mieszkańcy domów jednorodzinnych, którzy zadeklarowali, że śmieci będą segregować. Skończył się bowiem okres przejściowy, który pozwalał na używanie worków dowolnego koloru.
Jak tłumaczy Monika Borzdyńska z Biura Prasowego Urzędu Miejskiego, jeżeli firma, która odbiera odpady stwierdzi, że ktoś tych zasad nie stosuje, to wprowadzi informację do systemu monitorowania, a Urząd powiadomi o tym fakcie Straż Miejską. Jednakże Michał Wawryn, dyrektor Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Elblągu, uspokaja:
- Przykładowo, jeżeli taki ekopatrol zauważy, że dany dom zadeklarował segregację, a tego nie robi, to może zrobić zdjęcie i dać taką "żółtą kartkę" – tłumaczy Michał Wawryn, dyrektor Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania, które obsługuje trzy piąte miasta. – Trzeba jednak podkreślić, że nie chcemy być złymi policjantami, tylko tymi dobrymi. Na razie planujemy zrobić taką inwentaryzację, w przypadku zabudowy wielorodzinnej sprawdzić, jak są ustawione pojemniki, czy gdzieś powinno być ich więcej, czy mniej, a przede wszystkim informować mieszkańców jak należy segregować śmieci.
Informować, ale i promować segregację odpadów biodegradowalnych, czyli takich jak na przykład resztki jedzenia, skorupki jajek czy skoszona trawa, które, jak mówi Michał Wawryn, stanowią ok. 70 proc. wszystkich odpadów odbieranych przez MPO.
-Taka segregacja opłaca się nie tylko pod względem ekologicznym, ale i biznesowym, bo koszt utylizacji jednej tony odpadów posegregowanych to 168 zł, natomiast zmieszanych to 290 zł. W skali roku daje to ok. 100 tys. zł oszczędności, które mogą zostać w kasie miasta – przekonuje Wawryn i dodaje, że już teraz MPO zakupiło worki, które na początku będzie rozdawało za darmo (na początku w Gronowie Elbląskim, bo to właśnie tam spółka za wszystko sama płaci, od odbioru po utylizację) w ramach akcji promującej segregowanie.
- Przykładowo, jeżeli taki ekopatrol zauważy, że dany dom zadeklarował segregację, a tego nie robi, to może zrobić zdjęcie i dać taką "żółtą kartkę" – tłumaczy Michał Wawryn, dyrektor Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania, które obsługuje trzy piąte miasta. – Trzeba jednak podkreślić, że nie chcemy być złymi policjantami, tylko tymi dobrymi. Na razie planujemy zrobić taką inwentaryzację, w przypadku zabudowy wielorodzinnej sprawdzić, jak są ustawione pojemniki, czy gdzieś powinno być ich więcej, czy mniej, a przede wszystkim informować mieszkańców jak należy segregować śmieci.
Informować, ale i promować segregację odpadów biodegradowalnych, czyli takich jak na przykład resztki jedzenia, skorupki jajek czy skoszona trawa, które, jak mówi Michał Wawryn, stanowią ok. 70 proc. wszystkich odpadów odbieranych przez MPO.
-Taka segregacja opłaca się nie tylko pod względem ekologicznym, ale i biznesowym, bo koszt utylizacji jednej tony odpadów posegregowanych to 168 zł, natomiast zmieszanych to 290 zł. W skali roku daje to ok. 100 tys. zł oszczędności, które mogą zostać w kasie miasta – przekonuje Wawryn i dodaje, że już teraz MPO zakupiło worki, które na początku będzie rozdawało za darmo (na początku w Gronowie Elbląskim, bo to właśnie tam spółka za wszystko sama płaci, od odbioru po utylizację) w ramach akcji promującej segregowanie.
mw