Elbląg nie znalazł się na liście miast, w których powstanie podstrefa specjalnej strefy ekonomicznej.
We czwartek Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów zatwierdził, przygotowany przez ministerstwo gospodarki, projekt rozporządzenia w sprawie nowych podstref. Elbląga na tej liście zabrakło, choć warmińsko-mazurska specjalna strefa ekonomiczna (WMSSE) ma zostać poszerzona o tereny w Pasłęku, Bartoszycach i Dobrym Mieście - w sumie ponad 100 hektarów.
Zabiegi na rzecz elbląskiej podstrefy rozpoczął pod koniec ub. r. szef elbląskiej "S" Mirosław Kozłowski. Później prowadzili je: wojewoda warmińsko-mazurski i prezydent Elbląga. Z terenów, które mogłyby zostać wciągnięte do podstrefy wytypowano Modrzewinę oraz tereny nad rzeką Elbląg należące do holdingu Elzam. W maju okazało się, że koszt uzbrojenia Modrzewiny jest zbyt duży, jak na możliwości miasta, a 46 hektarów należącej do Elzamu ziemi nie posiada wymaganego przez ustawę o SSE statusu, bo należy do prywatnego właściciela. Dopiero kilka tygodni później - w lipcu, władze miasta i Elzamu podpisały wstępny dokument w sprawie współpracy przy organizacji podstrefy. Także wojewoda Zbigniew Babalski, który spotykał się z przedstawicielami ministerstw, mówił, że wszystko jest w porządku.
- Od kilku miesięcy powtarzaliśmy szefom stref i wojewodom, że ani my ani ministerstwo finansów nie zgodzimy się na tworzenie podstref na terenach prywatnych, bo budżet nie zamierza dotować ich właścicieli - powiedziała Teresa Korycińska, dyrektor departamentu Promocji Gospodarczej w Ministerstwie Gospodarki. - Elbląg, podobnie jak kilka innych miast, m.in. Starachowice, potraktował tę sprawę chyba trochę niepoważnie.
Jak się jednak dowiedzieliśmy, Elbląg ma jeszcze pewne szanse na podstrefę. Ministerstwo dało prezydentowi Henrykowi Słoninie czas na wiążące ustalenia z Elzamem. Dokumentacja, w której określone zostaną warunki przejęcia przez miasto gruntów musi jednak trafić do Warszawy 6 sierpnia rano. W połowie sierpnia odbędzie się bowiem jeszcze jedno posiedzenie Komitetu Ekonomicznego w sprawie stref. Później szanse na podstrefę będą znikome.
Zabiegi na rzecz elbląskiej podstrefy rozpoczął pod koniec ub. r. szef elbląskiej "S" Mirosław Kozłowski. Później prowadzili je: wojewoda warmińsko-mazurski i prezydent Elbląga. Z terenów, które mogłyby zostać wciągnięte do podstrefy wytypowano Modrzewinę oraz tereny nad rzeką Elbląg należące do holdingu Elzam. W maju okazało się, że koszt uzbrojenia Modrzewiny jest zbyt duży, jak na możliwości miasta, a 46 hektarów należącej do Elzamu ziemi nie posiada wymaganego przez ustawę o SSE statusu, bo należy do prywatnego właściciela. Dopiero kilka tygodni później - w lipcu, władze miasta i Elzamu podpisały wstępny dokument w sprawie współpracy przy organizacji podstrefy. Także wojewoda Zbigniew Babalski, który spotykał się z przedstawicielami ministerstw, mówił, że wszystko jest w porządku.
- Od kilku miesięcy powtarzaliśmy szefom stref i wojewodom, że ani my ani ministerstwo finansów nie zgodzimy się na tworzenie podstref na terenach prywatnych, bo budżet nie zamierza dotować ich właścicieli - powiedziała Teresa Korycińska, dyrektor departamentu Promocji Gospodarczej w Ministerstwie Gospodarki. - Elbląg, podobnie jak kilka innych miast, m.in. Starachowice, potraktował tę sprawę chyba trochę niepoważnie.
Jak się jednak dowiedzieliśmy, Elbląg ma jeszcze pewne szanse na podstrefę. Ministerstwo dało prezydentowi Henrykowi Słoninie czas na wiążące ustalenia z Elzamem. Dokumentacja, w której określone zostaną warunki przejęcia przez miasto gruntów musi jednak trafić do Warszawy 6 sierpnia rano. W połowie sierpnia odbędzie się bowiem jeszcze jedno posiedzenie Komitetu Ekonomicznego w sprawie stref. Później szanse na podstrefę będą znikome.
AJ