- Chcemy odejść od węgla – zadeklarował podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej prezydent Witold Wróblewski. Czy to oznacza przełom w rozmowach miasta na temat dostaw ciepła z Energą Kogeneracja, która wcześniej chciała remontować swoje węglowe kotły? Obie strony negocjacji zasłaniają się umową o poufności i nie chcą zdradzać szczegółów rozmów. Co udało nam się ustalić?
Miasto i Elbląskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej od miesięcy prowadzą negocjacje z Energą Kogeneracją, głównym producentem energii cieplnej w Elblągu na temat docelowego modelu zaopatrzenia miasta w ciepło.
- Elektrociepłownia jest dla miasta, a nie miasto dla elektrociepłowni. Dla mnie ważny jest interes mieszkańca, a nie elektrociepłowni, dlatego mamy (z Energą Kogeneracja – przyp. red.) rozbieżne interesy, jest inne spojrzenie na pewne sprawy – mówił w czwartek na sesji Rady Miejskiej prezydent Witold Wróblewski. - Jesteśmy na etapie negocjacji, które na wniosek EKO zostały objęte umową o poufności, dlatego nie mogę zdradzać szczegółów. Mogę powiedzieć, że jest już ustalone, że odchodzimy od węgla, co było wcześniej głównym punktem spornym rozmów. Co roku opłaty za emisję dwutlenku węgla będą rosły skokowo, więc zgadzając się na węgiel, postawilibyśmy miasto nie tylko w złej sytuacji ekonomicznej, ale też związanej z ochroną środowiska. Rozmawiamy z EKO o przyszłości, a nie o tym, co będzie za rok, bo umowa na dostawy ciepła jest podpisana na czas nieokreślony i nadal obowiązuje.
Dotychczas EKO naciskała na miasto, by EPEC zawarł nową umowę na dostawy ciepła na 17 lat, która dawałaby elektrociepłowni gwarancję sfinansowania planowanego remontu kotłów węglowych za ponad 100 mln złotych. Samorząd nie chciał się na to zgodzić, zapowiadając, że wybuduje własne źródło ciepła na gaz, które miało kosztować, w zależności od wariantu, od 340 do prawie 500 mln złotych. Czwartkowa wypowiedź prezydenta może oznaczać, że ani jedno, ani drugie rozwiązanie nie zostanie wprowadzone w życie, a obie strony mogą dążyć do tego, by to EKO nadal było głównym dostawcą ciepła, ale w innej technologii.
- Mamy z EKO umowę na czas nieokreślony, więc nie musimy ogłaszać nowego przetargu. Jeśli się dogadamy, umowa będzie kontynuowana. W jej zapisach nie jest ujęte, że musi to być energia z węgla. Możemy więc zmienić rodzaj źródła w ramach tej umowy – powiedział nam Janusz Nowak, wiceprezydent Elbląga i członek rady nadzorczej EPEC, który uczestniczy w negocjacjach z EKO. - Będziemy szli w kierunku docelowego zaopatrzenia miasta w ciepło wykorzystujące nośniki mniej szkodliwe dla zdrowia. Mam tu nam myśli gaz ziemny, pelet, a być może również mazut czy olej napędowy. Energa rozpatruje wszystkie warianty, dlatego nie możemy zdradzić, jaki będzie docelowy model. Zależy nam na tym, by były to nośniki proekologiczne.
Kiedy poznamy szczegóły negocjacji? Z naszych informacji wynika, że być może już w lipcu, chociaż jak stwierdził wiceprezydent Nowak obie strony dały sobie czas na wypracowanie docelowego modelu zaopatrzenia miasta w ciepło do końca września.
- Elektrociepłownia jest dla miasta, a nie miasto dla elektrociepłowni. Dla mnie ważny jest interes mieszkańca, a nie elektrociepłowni, dlatego mamy (z Energą Kogeneracja – przyp. red.) rozbieżne interesy, jest inne spojrzenie na pewne sprawy – mówił w czwartek na sesji Rady Miejskiej prezydent Witold Wróblewski. - Jesteśmy na etapie negocjacji, które na wniosek EKO zostały objęte umową o poufności, dlatego nie mogę zdradzać szczegółów. Mogę powiedzieć, że jest już ustalone, że odchodzimy od węgla, co było wcześniej głównym punktem spornym rozmów. Co roku opłaty za emisję dwutlenku węgla będą rosły skokowo, więc zgadzając się na węgiel, postawilibyśmy miasto nie tylko w złej sytuacji ekonomicznej, ale też związanej z ochroną środowiska. Rozmawiamy z EKO o przyszłości, a nie o tym, co będzie za rok, bo umowa na dostawy ciepła jest podpisana na czas nieokreślony i nadal obowiązuje.
Dotychczas EKO naciskała na miasto, by EPEC zawarł nową umowę na dostawy ciepła na 17 lat, która dawałaby elektrociepłowni gwarancję sfinansowania planowanego remontu kotłów węglowych za ponad 100 mln złotych. Samorząd nie chciał się na to zgodzić, zapowiadając, że wybuduje własne źródło ciepła na gaz, które miało kosztować, w zależności od wariantu, od 340 do prawie 500 mln złotych. Czwartkowa wypowiedź prezydenta może oznaczać, że ani jedno, ani drugie rozwiązanie nie zostanie wprowadzone w życie, a obie strony mogą dążyć do tego, by to EKO nadal było głównym dostawcą ciepła, ale w innej technologii.
- Mamy z EKO umowę na czas nieokreślony, więc nie musimy ogłaszać nowego przetargu. Jeśli się dogadamy, umowa będzie kontynuowana. W jej zapisach nie jest ujęte, że musi to być energia z węgla. Możemy więc zmienić rodzaj źródła w ramach tej umowy – powiedział nam Janusz Nowak, wiceprezydent Elbląga i członek rady nadzorczej EPEC, który uczestniczy w negocjacjach z EKO. - Będziemy szli w kierunku docelowego zaopatrzenia miasta w ciepło wykorzystujące nośniki mniej szkodliwe dla zdrowia. Mam tu nam myśli gaz ziemny, pelet, a być może również mazut czy olej napędowy. Energa rozpatruje wszystkie warianty, dlatego nie możemy zdradzić, jaki będzie docelowy model. Zależy nam na tym, by były to nośniki proekologiczne.
Kiedy poznamy szczegóły negocjacji? Z naszych informacji wynika, że być może już w lipcu, chociaż jak stwierdził wiceprezydent Nowak obie strony dały sobie czas na wypracowanie docelowego modelu zaopatrzenia miasta w ciepło do końca września.
RG