UWAGA!

Każdy ma swoją Anię

 Elbląg, W elbląskim teatrze w rolę Ani z Zielonego Wzgórza wcieliła się Patrycja Baczewska
W elbląskim teatrze w rolę Ani z Zielonego Wzgórza wcieliła się Patrycja Baczewska (fot. Michał Skrobozewski)

Ruda, piegowata, romantyczna, impulsywna, spontaniczna. Tę małą, chudą dziewczynkę pokochał cały świat. Postać stworzona przed laty przez Lucy Maud Montgomery wydaje się nie do podrobienia, a zagrać ją to trudne wyzwanie. Udało się to Megan Follows w kultowym filmie Kevina Sullivana. Aktorka zawiesiła poprzeczkę naprawdę wysoko. Czy Patrycja Baczewska na deskach elbląskiego teatru wypadła równie dobrze jako Ania z Zielonego Wzgórza? Zobacz zdjęcia.

Oglądanie spektaklu z nastawieniem, że nikt nie przebije roli filmowej Ani, wydaje się trochę niesprawiedliwe. Wszak świat teatru i filmu znacznie różnią się od siebie. Ten, kto jednak pokochał małą Anię graną przed laty przez Megan Follows, wie, że trudno wyzbyć się porównań.
       A jednak Patrycji Baczewskiej udaje się zyskać sympatię widza, choć chyba nie od pierwszego wejrzenia. Zagranie kochanej na całym świecie Ani to niemałe wyzwanie. Bo jak wcielić się w postać, której wnętrze jest tak bogate, w postać tak skomplikowaną, nadwrażliwą, marzycielską, temperamentną, skłonną do uniesień, a jednocześnie trochę próżną, gadatliwą i nieokrzesaną?
       Aktorka włożyła w swoją postać ogrom pracy i serca. Można więc rzec, że prawie sprostała wymaganiom trudnej do zagrania Ani. Przerysowana wydaje się jednak porywczość i nieobliczalność postaci, choć może to jedynie subiektywny odbiór? To, co nie podoba się jednemu, innemu przypada do gustu. Mnie w tej Ani akurat to trochę przeszkadzało. Mówimy tu o scenie, gdy Ania wpada w rozpacz, dowiadując się, że nie zostanie na Zielonym Wzgórzu. Również scena pierwszego posiłku z Marylą i Mateuszem wydaje się być przerysowana. Albo scena przeprosin Małgorzaty Linde, podczas której porywcza Ania biega tam i z powrotem chcąc wyrazić udawany żal, że wcześniej zachowała się niestosownie.
       Jedno jest pewne. Miło było powrócić do bohaterki, którą niegdyś pokochałam, powrócić do lat dzieciństwa, przypomnieć sobie, jak wiele znaczyła dla mnie ta ruda, piegowata, wygadana dziewczynka, jak wiele wniosła do mojego dziewczęcego świata i ile niezapomnianych wspomnień i wzruszeń jej zawdzięczam. Choć każdy nosi w sobie inny obraz Ani z Zielonego Wzgórza i ma inne o niej wyobrażenie, jestem szczęśliwa, że mogłam przeżyć jedyny w swoim rodzaju wieczór z tą niezwykłą bohaterką.
      
dk

Najnowsze artykuły w dziale Kina i teatr

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama