UWAGA!

Czesław Śpiewał

 Elbląg, Czesław Śpiewał
fot. Anna Dembińska

W czwartek (19 sierpnia) odbył się pierwszy wieczór V Deprecjacji Depresji. Do walki z tym przykrym stanem umysłu stanął Czesław Mozil ze swoim projektem Czesław Śpiewa. Zobacz fotoreportaż.

Przyznam, że do tej pory omijałem fenomen śpiewającego Czesława szerokim łukiem. Zapewne z wrodzonej przekory unikam zachwycania się tym czym aktualnie zachwycają się wszyscy. Tak więc zdarzyło mi się jedynie w przelocie usłyszeć w radiu jakiś „czesławowy” utwór bądź też gdzieś w ucho czy w oczy rzuciła się mi informacja na temat kolejnych znanych person projektem tym się zachwycających. Do koncertu podszedłem więc bez żadnych oczekiwań, a nawet ze sporym dystansem, na zasadzie – no to sprawdzimy skąd ten zachwyt.
       Niedługo po rozpoczęciu koncertu musiałem zacząć weryfikować swoje podejście do projektu Czesława. Z jednej strony ciężko tę twórczość ugryźć, z drugiej wydaje się ona trafiać do odbiorcy z niezwykłą łatwością. Sposób Mozila na muzykę to przede wszystkim eklektyzm, łączenie w utworach wszystkiego co się da, od rocka czy nawet punk rocka, przez muzykę poważną, swing, folk aż po elementy zdecydowanie kabaretowe czy teatralne. Z tej mieszanki wynika świadomy kicz jednak podniesiony tu do rangi czegoś naprawdę ciekawego i oryginalnego. Taki też był koncert, czasem dynamiczny, czasem nostalgiczny, podany w formie kabaretu i groteski. Mozil ma specyficzny sposób bycia na scenie, cały czas pogrywa z publicznością, kokietuje ją, wykazuje przy tym ogromny luz i wielki dystans do własnej osoby. Między utworami częstuje słuchaczy anegdotami odnośnie ich powstania, treści czy też tego co sądzi o dzisiejszych odbiorcach, szufladkowaniu muzyki czy schematach utworów puszczanych w czołowych rozgłośniach radiowych (wszystko na 4/4).
       W tym przedstawieniu wtóruje mu zespół niezwykle uzdolnionych muzyków. Kapitalne partie barytonu i klarnetu oraz piękne wokale - niekiedy niemal operowe - to zasługa Karen Mortensen (swoją drogą jest coś niesamowicie seksownego w kobietach z saksofonem), za gitarę i ekspresyjną choreografię odpowiadał Hans Moeller, dźwiękami akordeonu czarował słuchaczy Martin Pedersen, sekcja rytmiczna to spółka Marie Louise von Bulow (gitara basowa, kontrabas i wokal) oraz Troels Drasbech (perkusja). Widać, słychać i czuć było, że muzycy dobrze się rozumieją i świetnie bawią graniem w swoim towarzystwie.
      

 


       W czasie występu usłyszeliśmy największe przeboje Czesława zarówno z płyty Debiut i Pop oraz starsze kawałki z czasów duńskiego projektu Tesco Value. W ramach bisu dostaliśmy m.in. utwór z solowej płyty Karen Kochany Kochany. Tym samym doszliśmy do tego, że bisów nie zabrakło, publika dosyć głośno i natarczywie się ich domagała, czemu artyści musieli zadośćuczynić.
       Po występie prowadzący Andrus Artur zaprosił jeszcze na chwilę Mozila na scenę i uhonorował go tytułem Antydepresanta - jako atrybut wręczając mu owinięty wstążką kij (wysokości 1,8m) stanowiący symbol największej w Polsce depresji w Raczkach Elbląskich. Przewrotnie, mniejszy od owego kija Mozil swoim występem wzniósł naszą depresję na wyżyny dobrej zabawy.
      

Tomasz Sulich

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
Reklama