UWAGA!

Elbląg w miejskim archipelagu. Jak wypadł?

 Elbląg, Spotkanie z Filipem Springerem (na zdj. po prawej) poprowadził Łukasz Kotyński
Spotkanie z Filipem Springerem (na zdj. po prawej) poprowadził Łukasz Kotyński (fot. Anna Dembińska)

W pięć miesięcy pokonał 30 tys. kilometrów, zapisał 14 notesów, wypisał 20 długopisów, ale przede wszystkim rozmawiał z ludźmi i fotografował to, co widział. Reporter Filip Springer przejechał cały kraj, by sprawdzić, jak żyje się dziś w miastach, które w 1999 r. utraciły status stolicy województwa. - Nie interesowała mnie wyjątkowość, szukałem uniwersalności – przyznaje w raporcie z podróży. "Trzydzieści jeden ośrodków tworzy archipelag możliwości, rozczarowań i szans". Jednym z nich jest Elbląg.

Wszędzie zimno, szaro, deszczowo, a przynajmniej dżdżyście. Nie ma się w sumie czemu dziwić, podróż Filipa Springera, fotografa, reportera, dziennikarza przez kraj odbywała się na przełomie jesieni i zimy. Bynajmniej nie dlatego, by zupełnie pogrążyć miasta pozbawione statusu wojewódzkich. Filip Springer przyznaje, że nie lubi lata i lepiej, by wówczas niczego nie zwiedzał, a już broń Boże, nie raportował, bo dopiero zrobiłoby się niemiło.
       Swój projekt dokumentalny „Miasto Archipelag” Springer rozpoczął w Radomiu, bo to miasto rodzinne Michała Nogasia, do niedawna dziennikarza radiowej Trójki. - Tłukł mi, żebym o tym Radomiu napisał, z kolei Przemek Dębowski [autor oprawy graficznej książki „Miasto Archipelag” - red.] ciągnął mnie do Koszalina. Tak narodził się pomysł na podróż po byłych stolicach województw – opowiadał podczas wczorajszego (7 listopada) spotkania w Bibliotece Elbląskiej Filip Springer.
       Przez pięć miesięcy pokonał 30 tys. kilometrów, odwiedził 31 miast.
       - W każdym spędzałem kilka dni,w każdym przeprowadzałem „twarde wywiady” z 10-15 osobami, przywoziłem z każdego po 8 – 10 książek – wyliczał reporter. - Miałem też kilkudziesięciu korespondentów.
       Spostrzeżenia – na piśmie i w formie dokumentacji fotograficznej - publikował na bieżąco na facebooku, obserwując z zaciekawieniem, jak jego projekt „żyje”.
       Co można robić w Koninie? Z czego, oprócz mapy pogody, znane są Suwałki? Czy we Włocławku jest niebezpiecznie? Z czym kojarzy się Leszno? Odpowiedzi, które wyłaniały się po kolejnych wizytach, nie nadają się do folderów reklamowych.
       - Jestem opowiadaczem, a nie piarowcem tych miast – przyznał Filip Springer. - Nie interesowała mnie wyjątkowość, raczej uniwersalność. Patrzyłem na te miasta jak na części jednej całości, dzielnice jednego miasta.
       Niektóre dzielnice, trzeba przyznać, całkiem ładne. Filip Springer też przyznał, że miasta np. Bielsko-Biała czy Jelenia Góra mogą się podobać ze względu na ulokowanie geograficzne, w Tarnowie jest ładne Stare Miasto, a w Elblągu reportażysta zwrócił uwagę na otwartą galerię form przestrzennych. Pod lupę wziął Gerarda Kwiatkowskiego, posłuchał o tym, jak z ruin podniósł on (z przyjaciółmi) kościół Najświętszej Marii Panny, który stał się świątynią sztuki. Słuchał o tym, jak hartowała się stal, którą ręce robotników łączyły z koncepcjami artystów (biennale), wreszcie o tym, jak z niczego stworzono elbląską starówkę. Springer w książce „Miasto Archipelag” przyznaje, że nasze miasto lubi, ale określa je jako „konsekwentnie niedokończone”, „miasto atrapę”.
       - To nie jest książka o Elblągu – zastrzegł – ale o miastach takich, jak Elbląg.
       Mniejszych i większych, przemysłowych i nieprzemysłowych, tych nad morzem i tych w górach. Ich obraz nie jest jednoznaczny. Nic nie jest proste, łatwe czy przyjemne. Springer nikogo po głowie nie głaszcze, ale zauważa potencjał: - Do pozazdroszczenia może być uwarunkowanie terenu, tempo życia, to, że wszędzie jest blisko – wskazywał podczas spotkania w bibliotece.
       Filip Springer podkreślał, że projekt Miasto Archipelag cały czas jest otwarty. Każdy może coś do niego wnieść, dorzucić coś, co nie zostało zauważone przez reportera czy jego przewodników w terenie. Sam autor stwierdził, że jego głód podróży został zaspokojony, ale nie wyklucza powrotu na tę trasę za 20 lat.

  Elbląg, Spotkanie z reporterem przyciągnęło do biblioteki spore grono zainteresowanych
Spotkanie z reporterem przyciągnęło do biblioteki spore grono zainteresowanych (fot. AD)


      
       Filip Springer (ur. 1982) – fotograf, reporter, dziennikarz. Absolwent Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych (archeologia z antropologią kulturową) na UAM w Poznaniu. Autor książek: „Miedzianka. Historia znikania” (2011), „Źle urodzone. Reportaże o architekturze PRL” (2012), „Zaczyn. O Zofii i Oskarze Hansenach” (2013), „Wanna z kolumnadą. Reportaże o polskiej przestrzeni” (2013), „13 pięter” ( 2015), „Księga zachwytów” (2016), „Miasto Archipelag. Polska mniejszych miast” (2016). Stypendysta Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2010) oraz programu Młoda Polska Narodowego Centrum Kultury (2012). Jego reporterski debiut – książka pt. „Miedzianka. Historia znikania” – znalazł się w finale Literackiej Nagrody Nike 2012, finale Literackiej Nagrody Gdynia 2012 oraz finale Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego 2012. W roku 2014 autor został laureatem trzeciej edycji konkursu stypendialnego dla młodych dziennikarzy im. Ryszarda Kapuścińskiego.
      

A

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • na FB była informacja, że pan autor "Archipelagu " będzie czekał na Elblążan w Duchówce w poniedziałek pomiędzy 16 a 18.To się obraziłam jak w ostatniej chwili przeczytałam że w bibliotece.
  • Początkowo byłem rozczarowany zwięzłością relacji z Elbląga w "Mieście archipelagu". Jednak po kilku tygodniach trawienia muszę stwierdzić, że określenie "konsekwentnie niedokończone miasto atrapa" jest esencją Elbląga. Swoją drogą to springerowskie spostrzeżenie świetnie nadaje się na kolejną książkę pod takim właśnie tytułem. Bo czy nie ciekawe jest kto i jak mieszka w atrapie, czy wszystko jest w niej "na pozór": pozór życia kulturalnego, pozór przedsiębiorczości (władz i mieszkańców), pozór znaczenia w układzie samorządu terytorialnego itd. Nie mieszkam w Elblągu od blisko 20 lat i z tej perspektywy widzę niestety, że więcej z autentycznej miejskości ma Tczew niż niegdysiejsze miasto wojewódzkie.
  • W internecie nie spotkałam informacji o spotkaniu, a szkoda bo z chęcią uczestniczyłabym w tym spotkaniu. ..
  • Był w Duchówce a o 18 w bibliotece.
  • Bardzo ciekawe spotkanie. Nie wiedziałam, że tak interesująco można mówić o byłych miastach wojewódzkich. Warto było być. Dziękuję
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    12
    1
    Jesiennny liść(2016-11-08)
  • "a w Elblągu reportażysta zwrócił uwagę na otwartą galerię form przestrzennych" - i co złomiarze, zatkało kakało? To jest jedna z cech charakterystycznych naszego miasta i trzeba o to dbać, a nie wywieźć na złom! A co do podsumowania miasta przez autora - nie wymyśliłbym lepszego. Idealne podsumowanie Elbląga. Niby wszystko jest, ale nie do końca. Mieszkańcy niby są, ale w większości za granicą albo w Trójmieście.
  • Marne te opowieści o Elblągu. Widać, że Springer czerpał i konsultował całą wiedzę o mieście od pracowników Galerii EL. Jego uwagi są ukierunkowane i schematyczne. Jak można uczciwie pisać o tym mieście bez autentycznego podziwu dla historycznego Projektu : Zespoły Prywatnych Inwestorów dla Odbudowy Starego Miasta w Elblągu - Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Elbląskiej "Jaszczur". Rzecz cała rozgrywała się na długo przed ogłoszeniem Stanu Wojennego i. .. .potem w trakcie jego trwania. To działanie wymagało odwagi cywilnej. Wielu pomysłodawców tych Projektów było szykanowanych i ostentacyjnie pomijanych przez władze miasta. , w różnych rozdaniach personalnych. O tym trzeba pamiętać. O tym trzeba pisać.
  • To uprzejmie proszę napisać (niemarną opowieść o Elblągu) :-)
  • Droga wolna, proszę pisać. Gdyby był/a pan/i na spotkaniu z Filipem dowiedziałby się pan, że nie było jego celem historyczne opisanie każdego z miast (bo to niewykonalne) a nakreślenie pewnych cech. I że to miasta widziane JEGO oczami. A że przez pryzmat Galerii EL? Dlaczego tak - też dowiedziałby się pan/i na spotkaniu. Mógłby pan/i też przekazać mu swoje uwagi. Ale skoro szczytem zaangażowania jest krytykowanie pod artykułem prasowym, to chyba nie ma o czym gadać. ..
  • Galeria EL broni uparcie swojej pozycji. To widać - Smutne. Bardzo smutne. I brak profesjonalizmu. Gromada chłopczyków - podobno od sztuki. To prawda ?.
  • Akurat nie o Galerię EL chodziło, a o wizję miasta Gerarda Kwiatkowskiego. .. A smutne jest to, że ludzie w tym mieście potrafią widzieć nawet w tym coś smutnego, zapewne bez czytania książki i bez przyjścia na spotkanie. ,
  • Za upadek i prowincjonalizm Elbląga odpowiadają komunistyczne przez lata władze i panowie Kulesza i Buzek wprowadzający reformę administracyjną w 1999 roku.
Reklama