W najbliższą sobotę 24 lutego w elbląskim Teatrze Dramatycznym odbędzie się premiera „Szalonych nożyczek” Paula Portnera. Jak zapowiada reżyser przedstawienia Maciej Korwin, będzie to sztuka przyjemna; kryminał, ale z zabawnymi momentami. Będzie to także - i to ciekawe - sztuka interaktywna, w której znaczącą rolę odgrywa publiczność.
„Szalone nożyczki” to tytuł niezwykłej komedii kryminalnej „z niespodzianką”, ale również nazwa wyjątkowego salonu fryzjerskiego, umiejscowionego w realiach elbląskich, którego goście zamieszani są w morderstwo. Mówiąc wprost - ktoś z nich jest mordercą pianistki, której mieszkanie sąsiaduje z salonem. Przebieg akcji spektaklu zależy w dużej mierze od publiczności. W Ameryce sztuka nie schodzi z teatralnych afiszy od ponad dwudziestu lat, co uhonorowano wpisem do Światowej Księgi Rekordów Guinnessa.
Sukces „Szalonych nożyczek” skusił również zespół elbląskiego teatru i oto 24 lutego będziemy mogli ocenić efekt wielotygodniowej pracy aktorów pod okiem reżysera Macieja Korwina.
- Znamy się z dyrektorem Siedlerem od wielu lat - jeszcze z łódzkiego Teatru Powszechnego - mówi Maciej Korwin, reżyser „Szalonych nożyczek”, na co dzień dyrektor Teatru Muzycznego w Gdyni. - Rozmawialiśmy jakiś czas temu o możliwości wyreżyserowania przeze mnie w Elblągu jakiejś sztuki. Początkowo mowa była o „Słudze dwóch panów”. Z racji tego, że ja reżyseruję głównie rzeczy użytkowe, czyli spektakle muzyczne, komedie i farsy, dałem się namówić na „Szalone nożyczki”, które zresztą chciałem robić także u siebie, w Gdyni.
Jak mówi reżyser, jest to kryminał, ale taki z przymrużeniem oka. Rzecz dzieje się w salonie fryzjerskim prowadzonym przez dość ekscentrycznego pana, w którym spotyka się sześć osób i... publiczność, by wyjaśnić tajemnicę śmierci wybitnej pianistki. Bardzo ważną rolę odgrywa w tym spektaklu publiczność.
- To ona zadaje pytania poszczególnym postaciom i pomaga policjantom rozwikłać kryminalną zagadkę - mówi Maciej Korwin. - Jesteśmy przygotowani na różne ewentualności. Taka praca wymaga szczególnej elastyczności od aktorów. I dyscypliny scenicznej. Lepiej czasem powiedzieć mniej niż więcej, bo każde następne słowo może wywołać lawinę pytań, które poprowadzą akcję w innym niż byśmy chcieli kierunku. Dużo spoczywa na barkach Jacka Wojciechowskiego, który gra rolę policjanta prowadzącego śledztwo. To on musi zapanować nad publicznością.
- Dzięki temu, że spektakl ma formułę interaktywną, każde przedstawienie będzie inne - zapewnia reżyser. - Można więc przyjść do teatru kilka razy na „Szalone nożyczki” i zobaczyć różne zakończenia. A jest ich przygotowanych kilka. Wszystko zależy od widzów i ich pytań.
Maciej Korwin podkreśla, że praca z elbląskimi aktorami była przyjemnością.
- Atmosfera była bardzo miła - mówi. - Spotkałem sześć osób [Beatę Przewłocką, Jolantę Tadlę, Krzysztofa Bartoszewicza, Tomasza Czajkę, Marcina Tomasika, Jacka Wojciechowskiego - red.], których wcześniej nie znałem. To nie ja ustalałem obsadę. I dobrze, bo uważam, że to dyrektor wie lepiej, jakich aktorów w jakich spektaklach obsadzać. Jaki będzie efekt ich pracy - nie mnie oceniać. To należy do publiczności. Jednak, jak mówi stare porzekadło, nie ma złych aktorów, są tylko źli reżyserzy.
Premiera „Szalonych nożyczek” odbędzie się w sobotę 24 lutego o godz. 19 na dużej scenie elbląskiego teatru.
O spektaklu „Szalone nożyczki” Marta Hajkowicz rozmawiała z reżyserem Maciejem Korwinem:
Sukces „Szalonych nożyczek” skusił również zespół elbląskiego teatru i oto 24 lutego będziemy mogli ocenić efekt wielotygodniowej pracy aktorów pod okiem reżysera Macieja Korwina.
- Znamy się z dyrektorem Siedlerem od wielu lat - jeszcze z łódzkiego Teatru Powszechnego - mówi Maciej Korwin, reżyser „Szalonych nożyczek”, na co dzień dyrektor Teatru Muzycznego w Gdyni. - Rozmawialiśmy jakiś czas temu o możliwości wyreżyserowania przeze mnie w Elblągu jakiejś sztuki. Początkowo mowa była o „Słudze dwóch panów”. Z racji tego, że ja reżyseruję głównie rzeczy użytkowe, czyli spektakle muzyczne, komedie i farsy, dałem się namówić na „Szalone nożyczki”, które zresztą chciałem robić także u siebie, w Gdyni.
Jak mówi reżyser, jest to kryminał, ale taki z przymrużeniem oka. Rzecz dzieje się w salonie fryzjerskim prowadzonym przez dość ekscentrycznego pana, w którym spotyka się sześć osób i... publiczność, by wyjaśnić tajemnicę śmierci wybitnej pianistki. Bardzo ważną rolę odgrywa w tym spektaklu publiczność.
- To ona zadaje pytania poszczególnym postaciom i pomaga policjantom rozwikłać kryminalną zagadkę - mówi Maciej Korwin. - Jesteśmy przygotowani na różne ewentualności. Taka praca wymaga szczególnej elastyczności od aktorów. I dyscypliny scenicznej. Lepiej czasem powiedzieć mniej niż więcej, bo każde następne słowo może wywołać lawinę pytań, które poprowadzą akcję w innym niż byśmy chcieli kierunku. Dużo spoczywa na barkach Jacka Wojciechowskiego, który gra rolę policjanta prowadzącego śledztwo. To on musi zapanować nad publicznością.
- Dzięki temu, że spektakl ma formułę interaktywną, każde przedstawienie będzie inne - zapewnia reżyser. - Można więc przyjść do teatru kilka razy na „Szalone nożyczki” i zobaczyć różne zakończenia. A jest ich przygotowanych kilka. Wszystko zależy od widzów i ich pytań.
Maciej Korwin podkreśla, że praca z elbląskimi aktorami była przyjemnością.
- Atmosfera była bardzo miła - mówi. - Spotkałem sześć osób [Beatę Przewłocką, Jolantę Tadlę, Krzysztofa Bartoszewicza, Tomasza Czajkę, Marcina Tomasika, Jacka Wojciechowskiego - red.], których wcześniej nie znałem. To nie ja ustalałem obsadę. I dobrze, bo uważam, że to dyrektor wie lepiej, jakich aktorów w jakich spektaklach obsadzać. Jaki będzie efekt ich pracy - nie mnie oceniać. To należy do publiczności. Jednak, jak mówi stare porzekadło, nie ma złych aktorów, są tylko źli reżyserzy.
Premiera „Szalonych nożyczek” odbędzie się w sobotę 24 lutego o godz. 19 na dużej scenie elbląskiego teatru.
O spektaklu „Szalone nożyczki” Marta Hajkowicz rozmawiała z reżyserem Maciejem Korwinem:
A