Rozmowa z Lesławem Ostaszkiewiczem, aktorem Teatru Dramatycznego w Elblągu, laureatem „Teatralnej kreacji roku”.
Joanna Ułanowska-Horn: Na początek gratulacje za zwycięstwo w obu plebiscytach na najlepszą kreację aktorską roku...
Lesław Ostaszkiewicz: Dziękuję serdecznie. Statuetki, które otrzymałem, są śliczne, pięknie komponują się w mieszkaniu. Każda nagroda cieszy. Mnie się zdarzyło dostać już kilka nagród w mojej karierze scenicznej, natomiast każda nowa bardzo mnie cieszy.
J.U.: Temat, o którym chcę porozmawiać, nie jest zbyt pocieszający dla aktorów. Z ostatnich wypowiedzi ministra kultury wynika, że chce on przeprowadzić radykalną reformę teatrów. Chce pozostawienia kilkunastu większych scen w kraju, tworzenia teatrów lekturowych, a samorządy np. miałyby odpowiadać za repertuar teatrów impresaryjnych. Jak aktorzy odbierają tę zapowiedź zmian?
L.O.: Poruszenie w środowisku jest duże. Pan minister okazał się na tyle łaskawy, że ogłosił swój program w Międzynarodowym Dniu Teatru, a to w środowisku aktorskim już dyskwalifikuje go jako człowieka kultury i teatru. Na szczęście, od planów do realizacji w naszym kraju jest jeszcze daleka droga. Wiem, że minister kultury nie ma uprawnień, by zamykać teatr. Ten urząd stworzony jest do czego innego. Pan Minister, z tego, co wiem, ma bezpośrednio pod swoją opieką finansową tylko dwa czy trzy teatry. Reszta teatrów to kwestia samorządów i niech samorządy decydują o tym, czy teatr na danym terenie będzie potrzebny, czy nie.
J.U.: Czy w tym kontekście teatr elbląski może czuć się zagrożony? To teatr, który nie jest duży i nie ma wielkiego zespołu aktorskiego.
L.O.: Takich scen jest kilkanaście w Polsce. A zespół aktorski w Elblągu nie jest takim małym zespołem. Ja bym się nie bał. Pan minister chciałby powoływać teatry lekturowe. To jest kolejny dowód na to, że minister kultury nie jest osobą kompetentną. Przewodniczący ZASP zarzucił ministrowi, że nie chodzi do teatru. I ja to potwierdzam. Wypowiedzi ministra skonstruowane są tak, jakby niestety ten pan nie chodził do teatru. Teatr lekturowy niestety istnieje w Polsce od lat. Teatry z reguły grają spektakle lekturowe na tzw. porankach i jest to proces, który boli aktorów i reżyserów od lat. Wszyscy chcielibyśmy grać przede wszystkim wieczorami, bo taka powinna być rola teatru.
J.U.: Co sądzisz o pomyśle ministra, nieładnie powiem, "zagospodarowania" przez szkoły zwalnianych aktorów? Stanie się to siłą rzeczy: jeżeli będzie mniej scen, pozostaną bezrobotni aktorzy...
L.O.: Odpowiem tak: jest to kolejny argument, że niestety czasami naszymi przełożonymi są ludzie kompletnie niekompetentni.
J.U.: A może nie będzie tak źle? Minister jednocześnie przecież zapowiada, że będzie prowadził przygotowania i szeroką dyskusję. Może zmieni swoje radykalne poglądy..?
L.O.: Ja na to liczę w swojej naiwności. Od planów do realizacji jest jeszcze daleko i po drodze bardzo wiele rzeczy jeszcze może się wyjaśnić i wiele rzeczy ulec zmodyfikowaniu.
J.U.: A czy w ogóle potrzebna jest reforma teatru?
L.O: Tak. Stowarzyszenie dyrektorów scen polskich i ZASP jako ciało opiniotwórcze mają swoje plany, ale nie na taką skalę i nie w taki sposób. Natomiast trzeba sobie powiedzieć, że zawód aktora opiera się na prawie dżungli. Aktor musi wytrwać i być najlepszy. Nie możemy jednak stosować takiej oceny: najlepszy jest teatr w dużym ośrodku kulturalnym a w miastach naszej wielkości to pewnie teatr jest słaby. Uważam, że jeśli teatr jest słaby, a są takie np. w Warszawie, to należy go zamknąć, a jeżeli jest mocny teatr np. w Gorzowie Wielkopolskim czy w Rzeszowie - to pozostawić. I trzymajmy się takiej linii: Teatr ma być dobry.
Wywiady Studia El prezentowane są w każdy wtorek i piątek w Telewizji Elbląskiej, wieczorem ok. 18.30.
Lesław Ostaszkiewicz: Dziękuję serdecznie. Statuetki, które otrzymałem, są śliczne, pięknie komponują się w mieszkaniu. Każda nagroda cieszy. Mnie się zdarzyło dostać już kilka nagród w mojej karierze scenicznej, natomiast każda nowa bardzo mnie cieszy.
J.U.: Temat, o którym chcę porozmawiać, nie jest zbyt pocieszający dla aktorów. Z ostatnich wypowiedzi ministra kultury wynika, że chce on przeprowadzić radykalną reformę teatrów. Chce pozostawienia kilkunastu większych scen w kraju, tworzenia teatrów lekturowych, a samorządy np. miałyby odpowiadać za repertuar teatrów impresaryjnych. Jak aktorzy odbierają tę zapowiedź zmian?
L.O.: Poruszenie w środowisku jest duże. Pan minister okazał się na tyle łaskawy, że ogłosił swój program w Międzynarodowym Dniu Teatru, a to w środowisku aktorskim już dyskwalifikuje go jako człowieka kultury i teatru. Na szczęście, od planów do realizacji w naszym kraju jest jeszcze daleka droga. Wiem, że minister kultury nie ma uprawnień, by zamykać teatr. Ten urząd stworzony jest do czego innego. Pan Minister, z tego, co wiem, ma bezpośrednio pod swoją opieką finansową tylko dwa czy trzy teatry. Reszta teatrów to kwestia samorządów i niech samorządy decydują o tym, czy teatr na danym terenie będzie potrzebny, czy nie.
J.U.: Czy w tym kontekście teatr elbląski może czuć się zagrożony? To teatr, który nie jest duży i nie ma wielkiego zespołu aktorskiego.
L.O.: Takich scen jest kilkanaście w Polsce. A zespół aktorski w Elblągu nie jest takim małym zespołem. Ja bym się nie bał. Pan minister chciałby powoływać teatry lekturowe. To jest kolejny dowód na to, że minister kultury nie jest osobą kompetentną. Przewodniczący ZASP zarzucił ministrowi, że nie chodzi do teatru. I ja to potwierdzam. Wypowiedzi ministra skonstruowane są tak, jakby niestety ten pan nie chodził do teatru. Teatr lekturowy niestety istnieje w Polsce od lat. Teatry z reguły grają spektakle lekturowe na tzw. porankach i jest to proces, który boli aktorów i reżyserów od lat. Wszyscy chcielibyśmy grać przede wszystkim wieczorami, bo taka powinna być rola teatru.
J.U.: Co sądzisz o pomyśle ministra, nieładnie powiem, "zagospodarowania" przez szkoły zwalnianych aktorów? Stanie się to siłą rzeczy: jeżeli będzie mniej scen, pozostaną bezrobotni aktorzy...
L.O.: Odpowiem tak: jest to kolejny argument, że niestety czasami naszymi przełożonymi są ludzie kompletnie niekompetentni.
J.U.: A może nie będzie tak źle? Minister jednocześnie przecież zapowiada, że będzie prowadził przygotowania i szeroką dyskusję. Może zmieni swoje radykalne poglądy..?
L.O.: Ja na to liczę w swojej naiwności. Od planów do realizacji jest jeszcze daleko i po drodze bardzo wiele rzeczy jeszcze może się wyjaśnić i wiele rzeczy ulec zmodyfikowaniu.
J.U.: A czy w ogóle potrzebna jest reforma teatru?
L.O: Tak. Stowarzyszenie dyrektorów scen polskich i ZASP jako ciało opiniotwórcze mają swoje plany, ale nie na taką skalę i nie w taki sposób. Natomiast trzeba sobie powiedzieć, że zawód aktora opiera się na prawie dżungli. Aktor musi wytrwać i być najlepszy. Nie możemy jednak stosować takiej oceny: najlepszy jest teatr w dużym ośrodku kulturalnym a w miastach naszej wielkości to pewnie teatr jest słaby. Uważam, że jeśli teatr jest słaby, a są takie np. w Warszawie, to należy go zamknąć, a jeżeli jest mocny teatr np. w Gorzowie Wielkopolskim czy w Rzeszowie - to pozostawić. I trzymajmy się takiej linii: Teatr ma być dobry.
Wywiady Studia El prezentowane są w każdy wtorek i piątek w Telewizji Elbląskiej, wieczorem ok. 18.30.
przyg. Joanna Ułanowska-Horn (Radio Olsztyn)