UWAGA!

Od Jetsonów do Salonu Elbląskiego

 Elbląg, Od Jetsonów do Salonu Elbląskiego
Fot. Michał Skroboszewski

Malarstwo, Soundlab, prowadzenie galerii "Na Wyspie” w MDK czy wystawianie własnych prac podczas kolejnych edycji Salonu Elbląskiego, a wszystko to w połączeniu z pracą nauczyciela – tak w wielkim skrócie można streścić działalność Mariusza Edwarda Owczarka. Z elblążaninem rozmawiamy o jego uczestnictwie w ostatnim Salonie Elbląskim i artystyczno-nauczycielskiej drodze.

- Wyjdźmy od obrazu, który pojawił się w Galerii EL w ramach XXXI Salonu Elbląskiego. Dlaczego akurat Bahus (pisownia oryginalna - red.)?

- Salon Elbląski to miejsce, gdzie cyklicznie pokazuję moją twórczość. Motywuje mnie on do robienia postępów. To trwa od 2011 r., to była pierwsza znacząca wystawa dla mnie po ukończeniu studiów. To na Salonie Elbląskim staram się co roku pokazywać moje dalsze etapy artystycznego rozwoju.

 

- Salon to więc okazja dla podsumowań i zastanowienia się na tym, co dalej?

- Myślę, że tak. To chyba idea Salonu Elbląskiego w ogóle, który pokazuje pewien rozwój artystyczny zarówno młodych, jak i dojrzałych artystów. Osobiście jestem zdania, że warto przyglądać się temu, co robiło się wcześniej i jakoś odnosić się do tego, żeby później spróbować zrobić coś nowego. Nowe rzeczy sprawiają nam przyjemność i to jest ciekawe, ale zawsze też rodzą pewien stres. Nie ma przecież pewności, że to, co wymyśliliśmy zadziała. Jedni trwają przy swoim, inni szukają możliwości eksperymentowania, a ja chyba zaczynam rozumieć zarówno jednych, jak i drugich artystów, chociaż dawniej było mi bliższe anarchistyczne podejście, oparte na impulsach, ekspresji... To oczywiście wciąż we mnie gra, ale jednak czuję też potrzebę pewnej stabilności. To pewnie naleciałości z bycia nauczycielem i związaną z tym koniecznością koncentrowania się na jednej rzeczy.

 

- Dlaczego akurat Bahus?

- Dlaczego Bahus? To moja inspiracja jeszcze z czasów liceum, wszystko za sprawą Caravaggia. Kiedy poznawałem sztukę w szkole średniej, właśnie ten obraz zapadł mi mocno w głowie. Zresztą cała twórczość tego artysty jest niesamowita. Postać z Salonu Elbląskiego pochodzi już z mojej rzeczywistości, przedstawia rozrywkowy tryb życia i jest też, czego nie ukrywam, żartobliwym akcentem. Nie podchodzę do sztuki w sposób bardzo poważny czy nadęty, bo wydaje mi się, że w życiu trzeba mieć trochę dystansu.

 

  Elbląg, "Bahus", akryl na płótnie, 2021. Salon Elbląski, Galeria EL. Źródło: FB Mariusz E. Owczarek AstArt
"Bahus", akryl na płótnie, 2021. Salon Elbląski, Galeria EL. Źródło: FB Mariusz E. Owczarek AstArt

- Inspiracja Caravaggiem tkwi tu jednak w motywie, ale na pewno nie w samej realizacji...

- Tak. Jeśli chodzi o obraz jako moje działanie, o styl, który wiąże się z malarstwem astygmatywnym (o malarstwie astygmatywnym pisaliśmy tutaj), to już odmienna sprawa. Sam nazywam to ast-artem. Eksperymentuję w ramach niego z różnymi tematami. Sięgam po motywy z historii sztuki, ale wplatam w nie moje dzisiejsze interpretacje, spostrzeżenia. Wydaje mi się, że coraz bardziej zachowuję stylistykę malarstwa astygmatywnego, a jednocześnie dążę do „wyczyszczenia” formy, która jest dla mnie coraz bardziej oczywista. Nie jest też tak, że chcę się na takim sposobie malarstwa zatrzymać, czuję jeszcze potrzebę szukania...

 

- Padło już w naszej rozmowie słowo „nauczyciel”. Nie każdy artysta uczy innych... To pomaga w działalności artystycznej, czy raczej wiąże się z wyrzeczeniami?

- To, że zostałem nauczycielem, było w moim przypadku sytuacją losową. Kiedy skończyłem studia na UWM ukierunkowane na edukację plastyczną, wszyscy mówili, że nie będzie po tym żadnej pracy. W czerwcu się broniłem, a w sierpniu dostałem propozycję pracy na zastępstwo jako nauczyciel w MDK w Elblągu. Zgodziłem się, tym bardziej, że Młodzieżowy Dom Kultury był zawsze dla mnie drugim domem, rodziną. Tam zaczynałem rysować, tam poznałem mojego późniejszego profesora i jeszcze późniejszego kolegę Andrzeja Sywulę. To dość niesamowite, że mogłem przejść tę drogę z ucznia do nauczyciela. Czuję, że dostałem szansę od losu. Cieszę się, że mogę pracować w zawodzie, a także tym, że mogę się rozwijać jako nauczyciel. To osobne sprawy: wiedzieć coś i uczyć czegoś innych. Praca nauczyciela to dla mnie także uczenie się samego siebie. Gdybym powiedział, że z nauczaniem nie wiążą się wyrzeczenia, skłamałbym. Rola nauczyciela jest stresogenna, również w kontekście tego, jak dzisiaj postrzegany jest ten zawód. Z drugiej strony do MDK przychodzą osoby, które chcą tworzyć, chcą się czegoś nauczyć, jest inaczej niż w szkole, pod pewnym względem łatwiej. Trudność polega na tym, że po efektach tej nauki oczekuje się więcej. Wszystko wymaga też czasu, umiejętności dotarcia do uczestników zajęć, znalezienia sposobu, by energia młodych ludzi została dobrze wykorzystana... To sprawia, że dla własnej twórczości energii jest mniej, zwłaszcza, gdy dołoży się do tego życie prywatne. To jednak decyzja, która została przeze mnie podjęta ponad 10 lat temu i nie żałuję tego, że zostałem nauczycielem. Jestem szczęściarzem mając to, co mam i robiąc to, co robię.

 

- Ta ciągła praca z młodzieżą to chyba ciekawe doświadczenie? Przykładem jest tutaj mural, który wykonaliście niedawno na Zatorzu...

- Tak, tę współpracę zaproponował nam elbląski OHP, a było to... dwa lata temu. Wszystko wydłużyła pandemia. Są gotowe projekty kolejnych murali, zbieramy też propozycje współpracy, bo są osoby zainteresowane tematem. Jednak zorganizowanie dalszych działań wymaga jeszcze czasu, ilość pobocznych spraw, jak choćby kwestie BHP przy pierwszym muralu, wyraźnie nam to pokazały. Jesteśmy otwarci na przygotowanie kolejnych murali. Jednocześnie zależy nam, by te murale podobały się mieszkańcom, społeczności. Dostaliśmy na przykład sygnał, że w projekcie powinniśmy zmienić kolejność barw Olimpii na balonie i od razu tę uwagę sprawdziliśmy i uwzględniliśmy. To było dla mnie nowe doświadczenie, bo chociaż malowałem w salach szkolnych, to tak dużego muralu jeszcze nie realizowałem.

 

- Zostawmy na chwilę to, co powstaje na płótnie czy na ścianie... Od lat jesteś także zaangażowany w projekt związany z dźwiękiem: Soundlab.

- To zaangażowanie zaczęło się jeszcze w czasach, kiedy miałem mnóstwo czasu (śmieje się). Podejmowałem się wtedy różnych wyzwań twórczych, a to było jedno z nich, w zasadzie stanowiło ono otwarcie takich eksperymentów w moim życiu. Po studiach razem z moim przyjacielem Wiktorem Piskorzem natknęliśmy się na informację, że Maciej Olewniczak organizuje warsztaty soundlabowe. Poszliśmy tam, zaproszonym gościem był Marcin "Emiter" Dymiter, świetny człowiek, który przedstawiał historię muzyki. Zrobił to w taki sposób, że po tych warsztatach zaraz poszliśmy do salki podziałać na mikserach. Od tego się zaczęło. W pewnym momencie Maciek zaproponował nam, żebyśmy stworzyli grupę soundlabową, która działa do tej pory, z czasem dołączyły do niej kolejne osoby. Wspólne działania w pewnym momencie zaczęły się przenosić także na nasze prywatne projekty muzyczne. To świetna okazja do rozwoju wyobraźni, swego rodzaju synestezji, wspólnego postrzegania obrazu i dźwięku... To choćby przełożenie szumów dźwiękowych na kolory, różnego rodzaju wizualizacje, próba łączenia tych rzeczywistości...

 

- Obraz i dźwięk wpływają na siebie nawzajem...

- Zdecydowanie. W Soundlabie zaczynaliśmy od przygotowania muzyki na wernisaże. Dźwięk dużo daje wystawom. Sam podejmuję się organizacji wystaw w prowadzonej przeze mnie galerii "Na wyspie” w MDK i – zawsze przy aprobacie artysty – dorzucamy do nich takie dźwiękowe elementy. Zdarzało się, że ktoś wprost chciał, by wystawie towarzyszył dźwięk, więc gdy tylko było to możliwe Wiktor czy Maciej angażowali się w organizację. Tak było choćby w przypadku ostatniej wystawy Agaty Nowak, która pokazała, że muzyka elektroniczna potrafi nadać wystawie pewnego klimatu, nawet mistycyzmu...

 

- Właściwie można było od tego zacząć: Dlaczego związałeś swoje życie ze sztuką i z nauczaniem?

- Kończyłem IV Liceum im. Komisji Edukacji Narodowej, a była tam wtedy klasa artystyczna. To mnie przyciągnęło, bo chociaż do MDK trafiłem wcześniej, to początkowo interesowały mnie tam raczej komputery. Żeby pójść do sali z komputerami mijałem pracownię artystyczną ze sztalugami. To mnie jakoś zafascynowało. Sam już trochę rysowałem, ale dopiero w liceum to wszystko nabrało kształtów. Gdy tak patrzę na moją drogę, to wszystko rozwijało się bardzo naturalnie, zarówno jeśli chodzi o malarstwo, jak i nauczanie. W tej drodze nie zmieniłbym dziś niczego. A jeśli miałbym wskazać na pierwszy istotny moment kontaktu ze sztuką, to było rysowanie w podstawówce. Narysowałem okładkę z kreskówki Jetsonowie, która była na szkolnym zeszycie. Gdy inni oglądali moją pracę, zaczęli komentować, że fajnie rysuję, a to mnie jakoś zmotywowało, by robić to dalej. To był pierwszy impuls, ale to czas liceum był chyba kluczowy...

rozmawiał Tomasz Bil

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • No I prosze poziom artystyczny tutejszych wpisywaczy, dokopywaczy zmurował ich całkowicie, to nie ich bajka, dywagacje nad sztuką, zasiały absolutną ciszę.
  • RobertKoliński No, i styl astygmatywno-muralesowo-leworucyjny wypracowany latami jest, teraz czekamy zatem już tylko na podjęcie słusznej tematyki postępowo-rewolucyjnej i społecznie zaangażowanej, a nie tylko jakieś martwe natury czy dekadenckie art-pijaki rozwalone przy stolikach!; #miasto, #masa, #maszyna, #SocRev [Gloriosa Victoria, czyli bomba Trumana; seria z Detroit też dobra; ] Hashtagi: #Educate, #Agitate, #Organize, #diy, #art
  • @RobertKoliński - To śmieszne, że akurat tak zdegenerowana i nie zawaham się powiedzieć moralnie wstrętna lewica krytykuje dekadencję. Wy macie chyba rozdwojenie jaźni.
  • RobertKoliński @TeofilSkorupa - Opowiedz nam tu Teosiu wszystkiem, cóż jest tak niemoralnego w lewicy, posłuchamy uważnie:)[Tera idę na szychtę do kapitału, ale zerkać tu i czytać te bajania solennie obiecuję:)] Hashtagi: #SztukaRewolucyjnaNajwyzszaFormaSztuki
  • @RobertKoliński - Wy żadnych wartości ani autorytetów nie uznajecie. Deprawujecie młodzież polską i dzieci chcąc im masturbację seksualną i edukację zamiast religii wprowadzić. Kościół nasz katolicki lżycie i podatkami byście ich odkładali chociaż wiadomo, że coraz im ciężej zwłaszcza w pandemii. Przeciwko własnej ojczyźnie w Unii knujecie bo żadnego patriotyzmu w was nie ma. Wbrew naszej konstytucji występujecie proaborcyjne rozruchy wspierając i autorytet naszego Trybunału Konstytucyjnego próbujecie podkopywać. Piszę tu tylko o polskiej lewicy bo to co na świecie wyprawiacie by opisać to i Kraszewskiemu papieru by zabrakło.
  • @TeofilSkorupa - @RobertKoliński Ićcie stond!
  • @TeofilSkorupa - Dla Ciebie wielkim autorytetem są księża, a oni moralnie nisko stoją (by nie napisać inaczej), jak się okazuje od bardzo wielu, wielu lat. Wyjaśnij mi taki autorytet proszę.
  • @TeofilSkorupa - "Kościół nasz katolicki lżycie i podatkami byście ich o(b)kładali chociaż wiadomo, że coraz im ciężej zwłaszcza w pandemii. "- no na takie dictum, to kontrargumentów nie znajduję, acz uśmiałem się setnie:)No może ew. taki, że Kościół i tak niemal żadnych podatków nie płaci w styropianowej Polszcze więc ktoś ten pierwszy krok do normalności musi społeczeństwu wskazać, skoro ono samo plebana-szamana i jego czarnej magii asekurancko ciągle się obawia, nie tak?:)A co do "knucia przeciwko własnej ojczyźnie", to tylko przypomnę, że akurat lewica (postępowa:), to zachowała się najbardziej odpowiedzialnie ze wszystkich, głosując za 770 mld zł dla Polski, bynajmniej nie dając POsłuchu wrażej propagandzie i POdstępnym knowaniom międzynarodowego lib-kapitału:)#TaxTheRich Hashtagi: #NiszczNoeliberalizm, #oligarchia, #wyzysk, #tusk
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz Pokaż ten wątek
    3
    2
    tow. Koliński ubawion(2021-08-03)
  • @tow. Koliński ubawion - Mariusz Owczarek to wspaniała osoba i świetny artysta. Przykro tylko że robert musi nawet artykuł o sukcesie znajomego zaśmiecać polityką. Widać ogromną różnice poziomów.
  • @przyznam się - Zacząłem przecież od sztuki, niepocieszon wręcz nieco, iż żaden inny komentator/ka nie miał/a na tyle dowcipu, zainteresowań czy wiedzy, żeby merytoryczny komentarz pod tym całkiem ciekawym artykułem o elbląskim twórcy spłodzić. A kiedy już temat artystyczny poruszon został, to jakieś marudy i malkontenci zaczęli znów o polityce mi smęcić, iż widocznie innych zainteresowań nie posiadają - no cóż poradzę, że same elblongi z muchami w nosie tu komentują i na ciekawą, merytoryczną, wartościową a rozwijającą dyskusję liczyć tu raczej nie można? W przeciwieństwie do marudzenia anonimowych smutasów, zapewne nad poziomy z regularnością Sputnika co najmniej wzlatujących:) Hashtagi: #WidziszDrzazgeWokuBrataSwego...
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz Pokaż ten wątek
    2
    1
    tow. Koliński uważny(2021-08-03)
  • @przyznam się - Dziwić się trudno bo on wszędzie te swoje polityczni lewackie głupoty wypisuję a na sztuce wcale się nie zna. Jedyny kierunek w sztuce jaki uważa to socrealizm.
  • RobertKoliński @TeofilSkorupa - O wypraszam sobie - sztukie patriotyczno-narodowo, a nawet religijno też. .. komentuję xd Hashtagi: #MatkaBoskaAnarchioska
Reklama