Siedmioro śmiałków chcących pochwalić się swoją twórczością pojawiło się wczoraj (21 kwietnia) na scenie Mjazzgi. Było odważnie, zabawnie, ale i wzruszająco. Pierwszy Elbląski Slam Poetycki wygrała Anna Peplińska. Zobacz więcej zdjęć.
– Bardzo się stresowałem tym, że będzie publiczność, która ogląda, a nie będzie ludzi, którzy występują – przyznał Wojciech Cichoń, poeta, slamer, współtwórca pierwszych w Polsce imprez tego typu. – Ale mieliśmy siódemkę występujących, wyszło całkiem przyzwoicie, poziom był bardzo fajny, więc jestem bardzo zadowolony.
Były wiersze zabawne, wzruszające i te stworzone na specjalną okazję.
Sceną zawładnęły kobiety dojrzałe. Poetki w wieku 50 + zaskoczyły młodszą publikę swoją odwagą i śmiałymi tekstami.
– To się rzadko zdarza – dodaje Cichoń. – Panie miały dużo energii i werwy, a nie wszystkie osoby w tym wieku mają tyle luzu i dystansu, żeby wyjść na scenę.
Do półfinału przeszły cztery osoby m.in. Robson - jedyny mężczyzna w tym gronie. Bliska zwycięstwa była Marta Karaś. Jednak dowcip, wdzięk i szalone myśli Anny Peplińskiej ubrane w odpowiednie słowa zachwyciły mjazzgowiczów - którzy byli jurorami - na tyle, że wygrana pierwszego elbląskiego slamu trafiła właśnie do jej rąk.
Skąd u najlepszej, elbląskiej slamerki tyle energii i odwagi?
– To hormony – odpowiada Anna Peplińska. – W moim wieku można albo szaleć, albo leżeć w łóżeczku i czekać na śmierć. Ja wolę szaleć, bo życie jest piękne i odnajduję w nim wiele uroku. Wszystkim babom w moim wieku polecam, by wyszły z tych swoich pieleszy!
Anna Peplińska, z zawodu pielęgniarka, zajęła się tworzeniem na emeryturze. Wydała dwie powieści „Karczowiska” i „Poletko”, za tom poezji „Żuławska baba” otrzymała nagrodę 9. Konkursu Literackiego – Elbląski Rękopis Roku, organizowanego przez Fundację Elbląg. Obecnie tworzy w Alternatywnym Elbląskim Klubie Literackim.
Pytana o źródła inspiracji, odpowiada: – Jeżeli człowiek uzurpuje sobie prawo do tego, by się nazwać poetą, to znaczy, że umie patrzeć na życie troszkę inaczej, odkrywać to, co między słowami czy zaglądać pod listek, żeby uśmiechnąć się do biedronki. Literatura wymusza na nas spojrzenie na życie od podszewki.
Pierwszy Elbląski Slam Poetycki udowodnił, że na pasje i szaleństwo nigdy nie jest za późno.
– Młodzi boją się konfrontacji. Oni wciąż liczą się z tym, co powiedzą inni, a ja mam to już za sobą, mogę się tyko bawić i korzystać. Po to jestem na emeryturze, żeby korzystać z życia. Kiedyś miałam mnóstwo obowiązków, w tej chwili już nic nie muszę, robię tylko to, co chcę i co lubię – mówi zwyciężczyni konkursu. – Ja mam jakiegoś dziwnego „powera” w środku, to jest coś zupełnie odwrotnego do tego, co powinno się ze mną teraz dziać. Najważniejsza w życiu jest radość tworzenia i bycia.
Po otrzymaniu nagrody pieniężnej krzyknęła: – Stawiam wszystkim kolejkę!
Wkrótce drugi slam.
– Mam pewien pomysł, by połączyć drugi slam z efektem warsztatów, które prowadzę teraz w Galerii EL. To będzie w czerwcu. Ale jeśli zajdzie taka potrzeba, to może nawet w maju - zapowiedział Wojciech Cichoń.
Były wiersze zabawne, wzruszające i te stworzone na specjalną okazję.
Sceną zawładnęły kobiety dojrzałe. Poetki w wieku 50 + zaskoczyły młodszą publikę swoją odwagą i śmiałymi tekstami.
– To się rzadko zdarza – dodaje Cichoń. – Panie miały dużo energii i werwy, a nie wszystkie osoby w tym wieku mają tyle luzu i dystansu, żeby wyjść na scenę.
Do półfinału przeszły cztery osoby m.in. Robson - jedyny mężczyzna w tym gronie. Bliska zwycięstwa była Marta Karaś. Jednak dowcip, wdzięk i szalone myśli Anny Peplińskiej ubrane w odpowiednie słowa zachwyciły mjazzgowiczów - którzy byli jurorami - na tyle, że wygrana pierwszego elbląskiego slamu trafiła właśnie do jej rąk.
Skąd u najlepszej, elbląskiej slamerki tyle energii i odwagi?
– To hormony – odpowiada Anna Peplińska. – W moim wieku można albo szaleć, albo leżeć w łóżeczku i czekać na śmierć. Ja wolę szaleć, bo życie jest piękne i odnajduję w nim wiele uroku. Wszystkim babom w moim wieku polecam, by wyszły z tych swoich pieleszy!
Anna Peplińska, z zawodu pielęgniarka, zajęła się tworzeniem na emeryturze. Wydała dwie powieści „Karczowiska” i „Poletko”, za tom poezji „Żuławska baba” otrzymała nagrodę 9. Konkursu Literackiego – Elbląski Rękopis Roku, organizowanego przez Fundację Elbląg. Obecnie tworzy w Alternatywnym Elbląskim Klubie Literackim.
Pytana o źródła inspiracji, odpowiada: – Jeżeli człowiek uzurpuje sobie prawo do tego, by się nazwać poetą, to znaczy, że umie patrzeć na życie troszkę inaczej, odkrywać to, co między słowami czy zaglądać pod listek, żeby uśmiechnąć się do biedronki. Literatura wymusza na nas spojrzenie na życie od podszewki.
Pierwszy Elbląski Slam Poetycki udowodnił, że na pasje i szaleństwo nigdy nie jest za późno.
– Młodzi boją się konfrontacji. Oni wciąż liczą się z tym, co powiedzą inni, a ja mam to już za sobą, mogę się tyko bawić i korzystać. Po to jestem na emeryturze, żeby korzystać z życia. Kiedyś miałam mnóstwo obowiązków, w tej chwili już nic nie muszę, robię tylko to, co chcę i co lubię – mówi zwyciężczyni konkursu. – Ja mam jakiegoś dziwnego „powera” w środku, to jest coś zupełnie odwrotnego do tego, co powinno się ze mną teraz dziać. Najważniejsza w życiu jest radość tworzenia i bycia.
Po otrzymaniu nagrody pieniężnej krzyknęła: – Stawiam wszystkim kolejkę!
Wkrótce drugi slam.
– Mam pewien pomysł, by połączyć drugi slam z efektem warsztatów, które prowadzę teraz w Galerii EL. To będzie w czerwcu. Ale jeśli zajdzie taka potrzeba, to może nawet w maju - zapowiedział Wojciech Cichoń.
OK