Czas na debiut, czyli starcie Olimpii z Lechią

Żółto-biało-niebiescy ostatnio spisują się lepiej niż dobrze, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Do Elbląga przyjedzie Lechia Tomaszów Mazowiecki, która znajduje się w odmiennej sytuacji i z tęsknotą wspomina ostatni komplet punktów. Przed bezpośrednim starciem pytań jest wiele, ale przede wszystkim ciekawi, czy Olimpia zdoła utrzymać zwycięski kurs.
Przed piłkarzami Lechii Tomaszów Mazowiecki zapowiadał się niezwykle intensywny tydzień, w którym mieli rozegrać dwa istotne spotkania: jedno pucharowe, drugie ligowe. Środowy (12 listopada) wieczór zarezerwowany był na pojedynek z GKS-em Bełchatów w ramach Wojewódzkiego Pucharu Polski, natomiast w najbliższą sobotę (15 listopada) czeka ich spotkanie z żółto-biało-niebieskimi.
Pucharowe emocje jednak nie potrwały długo. Spotkanie, które rozpoczęto punktualnie o 18:00 na Stadionie Miejskim im. Braci Gadajów w Tomaszowie Mazowieckim, zostało przerwane już po zaledwie minucie i dwudziestu jednej sekundach gry. Gęsta, nieprzenikniona mgła spowiła cały obiekt, ograniczając widoczność do tego stopnia, że arbiter główny nie miał innego wyjścia, przerwał zawody. Pomimo dwóch prób wznowienia meczu, warunki atmosferyczne nie uległy zmianie, ostatecznie więc spotkanie odwołano. O nowym terminie rozegrania półfinału Wojewódzkiego Pucharu Polski poinformuje Łódzki Związek Piłki Nożnej.
Zespołu Lechii może zatem sportowe emocje przenieść na sobotę. Po nierozstrzygniętym pucharowym wieczorze będą chcieli udowodnić, że mgła nie przysłoniła ich sportowych ambicji. A jest co udowadniać. Ostatnie tygodnie nie układają się bowiem po myśli drużyny z Tomaszowa Mazowieckiego, która w trzech poprzednich meczach ligowych zdobyła zaledwie punkt, a w całej rundzie prezentuje się nierówno: raz błyszczy, a za chwilę gubi rytm i punkty.
Po szesnastu kolejkach Lechia zgromadziła 18 punktów (bilans 5-3-8, bramki 26:25). Wyniki dają dwunaste miejsce w stawce. Tomaszowianie potrafili rozbić KS Wasilków 5:0, wygrać z rezerwami Wisły Płock 4:1 czy pokonać Widzew II Łódź na wyjeździe 2:0, jednak równie często przegrywali mecze, w których byli stroną przeważającą. Ostatnie spotkania są tego najlepszym dowodem. W minionej kolejce porażka 1:3 z Mławianką Mławą, wcześniej remis 1:1 ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki, jeszcze wcześniej porażka z KS CK Troszyn 1:2.
Po raz pierwszy w historii
Olimpia i Lechia jeszcze nigdy ze sobą nie grały. Nie rywalizowały ani w lidze, ani w pucharze. Dopiero teraz dojdzie do debiutanckiej potyczki, która zapisze się w annałach obu klubów.
Lechia Tomaszów Mazowiecki powstała w listopadzie 1923 roku i od ponad stulecia stanowi ważny punkt na piłkarskiej mapie regionu. Jej największym osiągnięciem pozostaje 9. miejsce w dawnej II lidze w sezonie 1951/52. Współczesne pokolenie kibiców Lechii największe emocje przeżywało w sezonie 2017/18. Zespół prowadzony przez Bogdana Jóźwiaka był wówczas o krok od awansu do II ligi. Tomaszowianie stoczyli z Widzewem Łódź pasjonujący bój o promocję, przegrywając jedynie gorszym bilansem bezpośrednich spotkań. Rok później Lechia potwierdziła, że jej forma nie była przypadkiem. Pod wodzą Daniela Myśliwca zajęła trzecie miejsce.
Lechia czterokrotnie triumfowała w Wojewódzkim Pucharze Polski. Pierwszy przyszedł w sezonie 2012/13, gdy po dogrywce pokonała GKS II Bełchatów 2:1. Rok później padł wynik 3:2 z rezerwami Widzewa Łódź, a w 2015/16 identyczny rezultat z Wartą Sieradz. Najświeższa wygrana miała miejsce 11 czerwca tego roku, kiedy w Skierniewicach w emocjonującym finale ograli miejscową Unię 3:2.
Kordykiewicz błyszczy, Olimpia punktuje
Olimpia Elbląg natomiast złapała oczekiwany i utęskniony rytm. W miniony weekend dopisała kolejne trzy punkty, pewnie pokonując Znicz w Białej Piskiej. Żółto-biało-niebiescy od pierwszego gwizdka narzucili rywalowi własne warunki gry, konsekwentnie realizując plan Damiana Hebdy. Trener nie ukrywał satysfakcji z postawy swoich podopiecznych, zwłaszcza z odpowiedniego nastawienia mentalnego i skuteczności w ofensywie. – Plan na ten mecz był taki, żeby zdobyć szybko gola, a schodząc na przerwę mieć zapas minimum dwóch bramek, i to się udało wykonać. - podkreślał po spotkaniu szkoleniowiec Olimpii.
Bohaterem wyjazdowej wygranej był Oskar Kordykiewicz, który w roli fałszywej dziewiątki błyszczał skutecznością i pewnością siebie. Dwie bramki zdobyte w Białej Piskiej sprawiły, że elbląski zawodnik ma już na koncie dziesięć trafień. W klasyfikacji strzelców wyprzedzają go jedynie Hubert Antkowiak z ŁKS-u Łomża (14 goli) oraz Mateusz Augustyniak (Ząbkovia Ząbki) i Jakub Tyska (KS CK Troszyn), obaj z dorobkiem dwunastu bramek.
Elbląski bastion
– Wniosek jest jeden, trzy punkty w następnym meczu i marsz w górę tabeli, czyli tam, gdzie jest miejsce Olimpii. Już dziś zapraszam wszystkich sympatyków na sobotnie starcie w domu, w naszej twierdzy, którą już zaczęliśmy budować. - mówił po ostatnim meczu trener Hebda.
A czy faktycznie możemy mówić o „Twierdzy Agrykola”? Po porażce z KS Wasilków (1:2) w szóstej kolejce żółto-biało-niebiescy nie przegrali już na Stadionie Miejskim w Elblągu. W kolejnych spotkaniach zanotowali trzy remisy: ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki (1:1), KS CK Troszyn (1:1) i Widzewem II Łódź (3:3), oraz dwa efektowne zwycięstwa: z GKS-em Bełchatów (4:1) i Wisłą II Płock (2:1). W pięciu ostatnich domowych meczach Olimpia nie zaznała porażki, a elbląski stadion staje się miejscem coraz trudniejszym do zdobycia dla rywali. Niech ta passa trwa jak najdłużej.
Olimpia Elbląg - Lechia Tomaszów Mazowiecki w sobotę, 15 listopada, godz. 12.