UWAGA!

Mierzeja Wiślana zagłębiem uranowym? Polskie złoża uranu pod lupą ministerstwa

Dziennik Bałtycki informuje: Ministerstwo Środowiska i Państwowy Instytut Geologiczny interesują się złożami uranu w Polsce północnej. To co jeszcze niedawno wydawałoby się fantastyką, obecnie nabiera coraz bardziej konkretnych kształtów. A wszystko przez atomowe plany rządu, który chce, by do 2020 roku powstała w Polsce przynajmniej jedna elektrownia jądrowa. Niewykluczone, że stanie ona w okolicach Żarnowca, a uran wydobywany będzie m.in. na Mierzei Wiślanej.

Mierzeja Wiślana oraz tereny położone do około 100 km na południe od niej to obiecujące złoża uranu. Naukowcy szacują, że ich zawartość na obszarze tzw. Syneklizy (dawne obniżenie starej powierzchni ziemi) Perybałtyckiej dla Krynicy Morskiej i Ptaszkowa - Pasłęka wynosi do 2500 ton uranu. Na zasoby te natrafiono w latach 70. ubiegłego stulecia. Odkryty wówczas uranowy obszar sięga od Sopotu po Tczew, a następnie południowa jego granica biegnie na wschód, ku Gołdapi. Najwięcej rud uranowych jest właśnie w rejonie Krynicy Morskiej i Pasłęka.
       Według doc. dr. inż. Andrzeja Strupczewskiego, wiceprezesa Stowarzyszenia Ekologów na rzecz Energii Nuklearnej SEREN, elektrownia jądrowa o mocy 1000 megawatów rocznie zużywa około 25 ton paliwa (jedna ciężarówka rocznie). Przyjmując, że elektrownia atomowa tej wielkości (1000 MW mocy) powstanie nad Jeziorem Żarnowieckim, łatwo można obliczyć, że złoża tego pierwiastka promieniotwórczego, istniejące na terenie Pomorskiego i w jego najbliższej okolicy, wystarczą na sto lat! To, oczywiście, wyliczenie uproszczone, bo po pierwsze - nie wiadomo, ile uranu udałoby sie wydobyć w Polsce północnej, a po drugie - ile pozyskać z niego właściwego paliwa do elektrowni jądrowej.
       Jak mówi Leszek Milczanowski, ekspert ds. energetyki, uran z mierzei będzie trzeba poddawać specjalistycznej obróbce. Zakładając teoretycznie, że zostałoby 500 ton tego materiału, to wystarczyłoby go i tak na około 20 lat w przypadku "jednorazowego spalania". Gdyby wypalone pręty zostały "przetworzone" w specjalistycznym zakładzie, taka ilość paliwa wystarczyłaby na kilka razy dłużej, czyli znów dochodzimy do granicy 100 lat.
       Dla porównania: elektrownia węglowa o tej samej mocy potrzebuje rocznie, zdaniem doc. dr. inż. Andrzeja Strupczewskiego, aż 3 mln ton węgla.
       Już teraz, mimo że budowa jądrówki na Pomorzu nadal pozostaje w sferze ambitnych planów, a nie konkretnych decyzji, złożami uranu interesują się nie tylko naukowcy, ale też rząd.
       - Na zamówienie ministra środowiska będzie realizowane opracowanie podsumowujące archiwalne wyniki prac geologiczno-poszukiwawczych rud uranu prowadzonych w Polsce po 1945 roku - potwierdza Grzegorz Zygan, dyrektor biura prasowego resortu środowiska. - Pogłębiona analiza tych wyników, w nawiązaniu do aktualnych kryteriów geologicznych i ekonomicznych złóż uranu, pozwoli na ocenę możliwości eksploatacji udokumentowanych złóż i określenie perspektyw poszukiwawczych.
       Polskimi złożami uranu interesuje się także Państwowy Instytut Geologiczny w Warszawie. Jak podkreśla Mirosław Rutkowski, jego rzecznik, instytut stoi na stanowisku, że warto sprawdzić złoża uranu na mierzei oraz w jej okolicach. Rutkowski dodaje, że w tym przypadku wszystko zależy od resortu środowiska. To on właśnie zlecać może odpowiednie badania.
       - Na własną rękę instytut nie będzie prowadził próbnych odwiertów na mierzei - podkreśla Rutkowski. - To nie są już lata 70., teraz obowiązuje system koncesji geologicznych na poszukiwania i wydobycie. Instytut może jednak przygotować ku temu odpowiednią bazę naukową.
       Bez niej trudno sobie wyobrazić, by ktoś się starał o koncesję na poszukiwanie i wydobywanie uranu. Badania przeprowadzone kilkadziesiąt lat temu to za mało. Jednak według nieoficjalnych informacji, do których dotarł "Dziennik Bałtycki", złożami uranu, także tymi na północy Polski, już teraz się interesują zagraniczne firmy. Jedną z nich ma być australijska Wildhorse Energy. W ub. roku media informowały zresztą, że Australijczycy starają się o zgodę na poszukiwanie uranu w Sudetach.
       Co na to resort środowiska?
       - W Polsce terenowe prace poszukiwawcze realizowane są przez podmioty komercyjne prowadzące działalność gospodarczą na podstawie koncesji - mówi Grzegorz Zygan i dodaje: - Do ministra środowiska, jako organu koncesyjnego, do chwili obecnej nie wpłynął żaden wniosek o udzielenie koncesji na poszukiwanie rud uranu w Polsce.
       Wiadomo, że nie nastąpi to z dnia na dzień. Podobnie jak budowa jądrówki na Pomorzu, wydobywanie uranu w Polsce północnej pozostaje w sferze planów. Trzeba jednak pamiętać, że te plany mogą się stać w perspektywie najbliższych lat rzeczywistością, bo uran w obecnych granicach naszego kraju już wydobywano.
       Przed drugą wojną światową i podczas niej robili to Niemcy. Wydobycie surowca w Kowarach w Sudetach rozpoczęli pod koniec lat 20. Szacuje się, że do 1942 roku wywieźli stamtąd ponad 70 ton rudy. Po wojnie w uranowych sztolniach Kowar zjawili się natomiast fachowcy z sowieckiego przedsiębiorstwa Kuznieckie Rudniki, bo uran, gdy rozpoczęła się zimna wojna, stał się surowcem strategicznym. W sumie wydobyto i wywieziono do ZSRR od 700 do 850 ton metalicznego uranu. Jego wydobycie wiązało się z ogromnymi kosztami, ale Sowieci nie zwracali na to uwagi.
       Pytaniem jest - czy teraz, na początku XXI wieku, będzie się opłacało wydobywać uran w Polsce północnej. Według Leszka Milczanowskiego, raczej tak. Po pierwsze - obecne technologie wydobywcze są bardziej wydajne niż kilkadziesiąt lat temu, a po drugie - uran, z powodu rozwoju energetyki jądrowej na całym świecie, jest coraz droższy. Jeszcze 30 lat temu kilogram surowca kosztował około 20 USD, podczas gdy dzisiaj kosztuje już 128 dolarów.
       Czy w związku z tymi faktami turyści będą musieli ustąpić na Mierzei Wiślanej miejsca profesjonalnym ekipom poszukiwawczo-wydobywczym? Już teraz obawiają się tego hotelarze, właściciele pensjonatów czy osoby zajmujące się promocją turystyki.
       - O tym że pod ziemią mamy uran, dowiedzieliśmy się zupełnie przypadkowo - wspominają Marzena i Dariusz Labudowie, właściciele hotelu w Krynicy Morskiej. - Stało się to podczas przeglądania dokumentacji geologicznej dotyczącej pokładów wód termalnych na Mierzei Wiślanej. Zależy nam bowiem, by te wody zaczęto wykorzystywać do celów leczniczych. Wówczas przeczytaliśmy, że oprócz owych wód, istnieją pod ziemią na naszym terenie także złoża uranu.
       Aktualnie eksperci uspokajają: badania nie oznaczają szybkiego wydobywania uranu. Jednak podkreślają równocześnie, że ta wizja, w perspektywie budowy polskiej jądrówki, staje się coraz bardziej kusząca.
      
       Paliwo z uranu
       Czysty uran jest srebrzystobiałym metalem o dużej gęstości (65 proc. większej niż gęstość ołowiu). Stosowany jest jako paliwo w reaktorach jądrowych. Termin "paliwo", mimo iż prawidłowy, jest niezbyt trafny w języku polskim, bo sugeruje spalanie, a paliwo jądrowe nie ulega procesowi spalania (czyli utleniania) w reaktorach, jak np. benzyna w silnikach samochodowych. "Spalanie" lub "wypalanie" paliwa jądrowego oznacza wykorzystywanie go w reaktorach do przeprowadzania reakcji rozszczepień jąder atomowych aż do momentu, gdy zabraknie jąder nadających się do rozszczepienia. Obecnie uran wydobywany jest w Kanadzie, Australii i Kazachstanie.
       Badania zasobności złóż uranowych w Polsce prowadzono po 1945 roku.
       Naukowcy z Państwowego Instytutu Geologicznego mają wiedzę, gdzie obecnie znajduje się uran. Jednak eksperci podkreślają, że potrzebne są nowe badania, uzupełniające poprzednie.
      
       Sowieci i uran
       Wydobycie, oczyszczanie i wstępne wzbogacanie uranu w Sudetach przez Sowietów, rozpoczęte w 1947 roku, zakończyło się w 1973 roku. Wcześniej robili to tam Niemcy.
       Działało tam osiem kopalń, z których trzy zlokalizowane były w Kowarach. W sumie wydobyto i wywieziono do ZSRR około 700 ton metalicznego uranu (inne źródła podają 850 ton). To jednak stosunkowo niewiele, zaledwie 0,7 proc. tego, co wydobyto w Czechosłowacji. Radzieccy geolodzy oceniali wstępnie, że nieeksploatowane złoża w Sudetach zawierają jeszcze co najmniej 2,5 tys. ton uranu.
       Sowieci byli także zainteresowani złożami rudy uranu w Polsce północnej. Jednak uranu tu nie wydobywali, choć też prowadzili badania. Postawili jednak na rozwój wydobycia w Kazachstanie, który był częścią ZSRR.
      
       Reaktora do jądrówki nie da się kupić "od ręki" - trzeba czekać na niego latami
       Naukowcy mogą mieć sporo czasu na zbadanie złóż uranu w Polsce północnej, a resort środowiska na przyznanie koncesji na jego wydobycie, bo atomowe plany rządu Donalda Tuska oddalają się w czasie. A wszystko przez jądrowy reaktor. Obecnie z powodu rozwoju atomistyki stają się one... towarem deficytowym.
       Jeśli Polska złożyłaby w najbliższym czasie zamówienie na takie urządzenie, to może zostać ono zrealizowane najwcześniej za 20 lat, czyli najszybciej elektrownia w okolicach Żarnowcu mogłaby powstać w 2029 roku.
       - Coraz więcej krajów decyduje się bowiem na budowę elektrowni atomowych, a tym samym rośnie zapotrzebowanie na jądrowe reaktory. Do energetyki atomowej wracają między innymi Francuzi, Amerykanie i Skandynawowie, Szwedzi oraz Finowie. Także w niewielkiej Estonii rozpoczęto projekt atomowy - mówi Leszek Milczanowski, ekspert ds. energetyki.
       Zwiększony globalny popyt spowoduje, że moce produkcyjne firm oferujących reaktory jądrowe będą niewystarczające. Może się okazać, że zamówienie złożone za trzy czy cztery lata zostanie zrealizowane za lat 20 czy nawet 30.
       W związku z planami dotyczącymi polskiej elektrowni mówi się, że reaktor do niej zostałby zakupiony w konsorcjum Areva. To francuska firma należąca w większości do państwa. Buduje elektrownie w Chinach, Republice Południowej Afryki i Finlandii. Obecnie, łącznie z budowanymi i już podpisanymi kontraktami, Areva zaangażowana jest aż w 11 dużych projektów. Z tym konsorcjum ściśle współpracuje Electricite de France (EdF), która też mogłaby dostarczyć Polsce reaktor. Większość z 59 reaktorów we Francji została zbudowana właśnie przez EdF. - Mało obecnie prawdopodobne wydaje się, że reaktor może pochodzić od kanadyjskiego konsorcjum Atomic Energy of Canada, amerykańskiego Westinghouse Electric czy rosyjskiego Rosatom - dodaje Leszek Milczanowski. - Wszystkie one mają zlecenia na najbliższych kilkanaście lat. Nie wiadomo, czy zainteresowane są kolejnymi.
       Rosatom buduje siłownie w Bułgarii, Rosji, Chinach, Indiach i Iranie, a Westinghouse Electric - w USA, Chinach i Korei Południowej.
      
źródło: Dziennik Bałtycki

Najnowsze artykuły w dziale Prasówka

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • .. .. che che. .. .jezioro druzno zagłebiem uranu !!!!!
  • Polska - kraj wielu niewykorzystanych możliwości. Podziękujmy politykom za robienie z naszego kraju zapyziałej wioski swoją zbędną biurokracją i rozdawnictwem.
  • .. .. a ropa naftowa pod Krynicą Morską
  • O czym tutaj jest mowa? 1 kg uranu kosztuje 180$. Elektrownia zużywa rocznie 25 ton. Czyli roczna wartość uranu potrzebna dla jednej elektrowni w Polsce to 5mln$. Oczywicie takich ilości nie wydobędzie sie z jedej dziury. Chciałbym dodać że średni koszt budowy 1km autostrady w Polscel to około 10mln$ - pytanie kto miałby zdecydowac sie na krok zazynania turystyki w imie tak marnego interesu. Całe opisane złoża to wartość 500mln $ a pamietajmy, że trzeba uwzglednic koszty wydobycia. Autor albo pomieszał dane albo jest pisarzem dla Faktu.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    analityk(2009-07-28)
  • Szanowni Państwo nie udało się odstraszyć inwestorów w Krynicy Morskiej przekopem, kormoranami to teraz próbuje się odstraszyć czymś bliżej nieokreślonym promieniowaniem Uranem. Wykonują to ci sami ludzie od lat. Kliknij tu pl.wikipedia.org Kryniczanie dajcie się. Z poważaniem Jerzy Kulas
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Jerzy Kulas(2009-07-29)
  • Kiedyś do kopalń uranu wywoziło się karnie. Na Mierzei był Obóż co jeszcze na ten Elbląg wymyślą politycy. Najwięcej uranu jest pod Krynicą Morską-Chyba Warszawka chce ją zagospodarować. Trzeba ogłosić Alarm nuklearny.
  • Oczywiście jezeli dyskusja jest o mierzei głos zabiera Pan Jerzy Kulas. Znowu robi Pan niepotrzebne zamieszanie. Czy zawsze Pana wypowiedzi muszą być krytyczne względem kazdego i wszystkiego ?. Jest mierzeja, jest uran, jest rtęć w zalewie, jest port w Elblągu i co jeszcze by nie było to i tak w Pana ocenie jest zle i tak też było za Pana czasów w Browarze pozdrawiam
  • he he wszystko wymyślą, zeby tylko sobie pokopać zwłaszcza na Mierzei! Wszak wiadomo, ze tam są przeogrone ZŁOŻA BURSZTYNU!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    wiewiórka(2009-07-29)
  • a czy nie lepiej jest wykorzystac energie sloneczna?
  • Szanowni Państwo w obecnych czasach trzeba mieć odwagę cywilną i mieć żelazne dokumenty, aby podpisywać się imieniem i nazwiskiem. Zabrakło tej odwagi mojemu przedmówcy. W browarze był taki rozwoziciel piwa, który do sklepów PSS dowoził fakturę i pieniądze, a piwo zawoził do Kamiennego Potoku na plażę. Jak wpadł, to prosił mnie o pomoc. Są świadkowie i dokumenty w IPN. Jednak odpowiednie służby zatuszowały sprawę i w dokumentach było prawidłowo. Kolega inkasenta kierowca przedwcześnie zmarł tak jak wielu innych. Pytanie nie związane z powyższym tekstem „ Kiedy Prezes Jarosław Kaczyński wyrzuci z partii posła Leonarda Krasulskiego” . Z poważaniem mgr inż. Jerzy Kulas były Dyrektor ds technicznych firmy transportowej „ Browtrans”
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Jerzy Kulas(2009-07-31)
Reklama