
Generał armii Iwan Czerniachowski, najmłodszy z dowódców stalinowskiej armii – był bohaterem, czy zbrodniarzem? Dlaczego jego pomnik pod Pieniężnem wywołuje aż takie emocje? Dlaczego tak niewiele wiemy o jednej z największych operacji wojskowych XX wieku?
Na skrzyżowaniu dróg w pobliżu Pieniężna stoi pomnik marszałka Iwana Czerniachowskiego, dowódcy III Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej. Zginął w pobliżu tego miejsca w lutym 1945 roku. Zginął dość przypadkowo – objeżdżał otwartym willysem jednostki bojowe pod Pieniężnem, gdy odłamek zagubionego pocisku trafił go w pierś. Nikt inny z kolumny nie ucierpiał, nawet samochód nie został uszkodzony. Czysty przypadek. Najmłodszy z generałów radzieckich miał 39 lat.
W obliczu tragedii wojny, wielkich strat odniesionych przez Rosjan i zwykłej ludzkiej pamięci, postawienie pomnika zabitemu generałowi nie powinno wzbudzać emocji. A jednak, pomnik w Pieniężnie takie budzi. Dlaczego?
Iwan Czerniachowski urodził się w 1906 r. na Ukrainie. Był dowódcą armii w walkach na Ukrainie. Za forsowanie Dniepru odznaczony został tytułem Bohatera Związku Radzieckiego. 24 kwietnia 1944 r. został mianowany dowódcą III Frontu Białoruskiego. Pod jego dowództwem front osiągał znaczące sukcesy, jak choćby okrążenie na wschód od Mińska ponad 100 tys. żołnierzy niemieckich. Czerniachowski dowodził też operacją wileńską i kowieńską, w wyniku których Niemcy zostali wyparci z Litwy i północno-zachodniej Białorusi. Rosyjscy biografowie często podają, że Iwan Czerniachowski był lubianym przez żołnierzy dowódcą. Trudno polemizować z tą opinią. Na pewno oddziały Czerniachowskiego osiągały znaczące sukcesy bojowe, była więc atmosfera zwycięstwa i odwetu na Niemcach. Ale były też olbrzymie ofiary i ponoszone straty w żołnierzach. Młody generał był surowy i wymagający, ale też sprawny fizycznie i często pojawiał się wśród żołnierzy, dodając im otuchy.
Ale dla nas Iwan Czerniachowski nie jest postacią pozytywną. Złamał oficerskie słowo i doprowadził do aresztowania dowództwa AK na Wileńszczyźnie. W nocy z 6 na 7 lipca 1944 r. 10 tysięcy żołnierzy Armii Krajowej rozpoczęło akcję „Ostra Brama”, czyli walki o Wilno. Była to część operacji „Burza”, której celem było wyzwalanie ziem polskich przed wkroczeniem na nie armii czerwonej. Nie zważając na dużą przewagę wroga, Polakom udało się odbić znaczną część Wilna. 13 lipca, po tygodniu walk, na Górze Zamkowej żołnierze AK wywiesili biało-czerwoną flagę. Flaga była tam tylko kilka godzin. Żołnierze radzieccy zerwali ją i wywiesili czerwony sztandar. Tego dnia rozpoczęły się rozmowy dowództwa wileńskiego Okręgu AK z generałem Czerniachowskim, który dowodził wojskami III Frontu Białoruskiego.
W lipcu 1944 roku Armia Krajowa nie wiedziała jeszcze, czego można się spodziewać od Rosjan. Polacy zadeklarowali współpracę i powołanie Korpusu Armii Krajowej, składającego się z dwóch dywizji oraz brygady kawalerii i pułku pancerno-motorowego. Początkowo sowieci zawarli porozumienie, ale zgodzili się tylko na jedną dywizję piechoty. Niespodziewanie 17 lipca 1944 r. dowódca Wileńskiego Okręgu AK ppłk Aleksander Krzyżanowski „Wilk” został zaproszony na spotkanie z generałem Czerniachowskim. Usłyszał od niego, że nie będzie żadnego porozumienia. Krzyżanowski został natychmiast aresztowany. Tego dnia aresztowano też większość dowódców Armii Krajowej z Okręgu Wileńskiego, których podstępnie zaproszono na spotkanie z sowietami. Rosjanie uwięzili też i wywieźli do obozów 6 tysięcy polskich żołnierzy Armii Krajowej. Operacją kierowała NKWD, ale rola Czerniachowskiego jest w tej historii jednoznacznie negatywna.
W styczniu 1945 r. III Front Białoruski brał udział w operacji wschodniopruskiej, przełamując niemiecką obronę w północnej części Prus i wraz z II Frontem Białoruskim odciął od sił głównych zgrupowania niemieckie w Sambii, Królewcu i na wybrzeżu Zalewu Wiślanego. Zadanie likwidacji otoczonych w tzw. „Worku Braniewskim” armii niemieckiej otrzymał dowodzony przez Czerniachowskiego III Front Białoruski. Walki na odcinku Orneckim trwały do 17 lutego. 18 lutego Czerniachowski udał się na inspekcję w rejon Górowa, gdzie znajdował się sztab 31. Armii. Pomimo wielu ostrzeżeń o ostrzale drogi, kazał kierowcy stamtąd jechać w kierunku Pieniężna, do dowódcy 3 armii. Generałowi towarzyszyły pojazdy opancerzone i kilka samochodów. Taka kolumna pojazdów była łakomym „kąskiem” dla artylerzystów niemieckich. Generał armii Iwan Czerniachowski zmarł, raniony odłamkiem artyleryjskim 18 lutego 1945 r. Został pochowany w Wilnie, dla podkreślenia jego zasług w ocaleniu miasta od zniszczeń. Po odzyskaniu niepodległości przez Litwę, ciało generała przeniesiono do Moskwy, a pomnik do Woroneża. Litwini nie czuli jakiejkolwiek wdzięczności wobec armii radzieckiej i jej generała.
Pomnik w Pieniężnie stoi do dziś. Po 1990 roku był trochę zapomniany, Aż do chwili, gdy za sprawą rządzącej Pieniężnem lewicy został odnowiony. Dwa dni później działacze Ligi Republikańskiej na pomniku wypisali sprayem: „Kat Armii Krajowej” i „Morderca”. Zostali za to ukarani przez kolegium, a sprawę tę opisywały wszystkie większe gazety.
Nie od początku oddawano w Pieniężnie cześć Czerniachowskiemu. Na ziemie odzyskanie przyjechało wielu wilniuków. Byli wśród nich żołnierze Armii Krajowej i ich rodziny, którzy doskonale pamiętali rolę Czerniachowskiego w rozbrojeniu i aresztowaniu polskich oficerów i żołnierzy w Wilnie. Dopiero w roku 1971 na skrzyżowaniu dróg, w pobliżu miejsca śmierci generała, postawiono pomnik, u stóp którego kilka razy w roku miejscowe władze partyjne (PZPR) organizowały wiece i składanie kwiatów.
Obejrzyj film.
W obliczu tragedii wojny, wielkich strat odniesionych przez Rosjan i zwykłej ludzkiej pamięci, postawienie pomnika zabitemu generałowi nie powinno wzbudzać emocji. A jednak, pomnik w Pieniężnie takie budzi. Dlaczego?
Iwan Czerniachowski urodził się w 1906 r. na Ukrainie. Był dowódcą armii w walkach na Ukrainie. Za forsowanie Dniepru odznaczony został tytułem Bohatera Związku Radzieckiego. 24 kwietnia 1944 r. został mianowany dowódcą III Frontu Białoruskiego. Pod jego dowództwem front osiągał znaczące sukcesy, jak choćby okrążenie na wschód od Mińska ponad 100 tys. żołnierzy niemieckich. Czerniachowski dowodził też operacją wileńską i kowieńską, w wyniku których Niemcy zostali wyparci z Litwy i północno-zachodniej Białorusi. Rosyjscy biografowie często podają, że Iwan Czerniachowski był lubianym przez żołnierzy dowódcą. Trudno polemizować z tą opinią. Na pewno oddziały Czerniachowskiego osiągały znaczące sukcesy bojowe, była więc atmosfera zwycięstwa i odwetu na Niemcach. Ale były też olbrzymie ofiary i ponoszone straty w żołnierzach. Młody generał był surowy i wymagający, ale też sprawny fizycznie i często pojawiał się wśród żołnierzy, dodając im otuchy.
Ale dla nas Iwan Czerniachowski nie jest postacią pozytywną. Złamał oficerskie słowo i doprowadził do aresztowania dowództwa AK na Wileńszczyźnie. W nocy z 6 na 7 lipca 1944 r. 10 tysięcy żołnierzy Armii Krajowej rozpoczęło akcję „Ostra Brama”, czyli walki o Wilno. Była to część operacji „Burza”, której celem było wyzwalanie ziem polskich przed wkroczeniem na nie armii czerwonej. Nie zważając na dużą przewagę wroga, Polakom udało się odbić znaczną część Wilna. 13 lipca, po tygodniu walk, na Górze Zamkowej żołnierze AK wywiesili biało-czerwoną flagę. Flaga była tam tylko kilka godzin. Żołnierze radzieccy zerwali ją i wywiesili czerwony sztandar. Tego dnia rozpoczęły się rozmowy dowództwa wileńskiego Okręgu AK z generałem Czerniachowskim, który dowodził wojskami III Frontu Białoruskiego.
W lipcu 1944 roku Armia Krajowa nie wiedziała jeszcze, czego można się spodziewać od Rosjan. Polacy zadeklarowali współpracę i powołanie Korpusu Armii Krajowej, składającego się z dwóch dywizji oraz brygady kawalerii i pułku pancerno-motorowego. Początkowo sowieci zawarli porozumienie, ale zgodzili się tylko na jedną dywizję piechoty. Niespodziewanie 17 lipca 1944 r. dowódca Wileńskiego Okręgu AK ppłk Aleksander Krzyżanowski „Wilk” został zaproszony na spotkanie z generałem Czerniachowskim. Usłyszał od niego, że nie będzie żadnego porozumienia. Krzyżanowski został natychmiast aresztowany. Tego dnia aresztowano też większość dowódców Armii Krajowej z Okręgu Wileńskiego, których podstępnie zaproszono na spotkanie z sowietami. Rosjanie uwięzili też i wywieźli do obozów 6 tysięcy polskich żołnierzy Armii Krajowej. Operacją kierowała NKWD, ale rola Czerniachowskiego jest w tej historii jednoznacznie negatywna.
W styczniu 1945 r. III Front Białoruski brał udział w operacji wschodniopruskiej, przełamując niemiecką obronę w północnej części Prus i wraz z II Frontem Białoruskim odciął od sił głównych zgrupowania niemieckie w Sambii, Królewcu i na wybrzeżu Zalewu Wiślanego. Zadanie likwidacji otoczonych w tzw. „Worku Braniewskim” armii niemieckiej otrzymał dowodzony przez Czerniachowskiego III Front Białoruski. Walki na odcinku Orneckim trwały do 17 lutego. 18 lutego Czerniachowski udał się na inspekcję w rejon Górowa, gdzie znajdował się sztab 31. Armii. Pomimo wielu ostrzeżeń o ostrzale drogi, kazał kierowcy stamtąd jechać w kierunku Pieniężna, do dowódcy 3 armii. Generałowi towarzyszyły pojazdy opancerzone i kilka samochodów. Taka kolumna pojazdów była łakomym „kąskiem” dla artylerzystów niemieckich. Generał armii Iwan Czerniachowski zmarł, raniony odłamkiem artyleryjskim 18 lutego 1945 r. Został pochowany w Wilnie, dla podkreślenia jego zasług w ocaleniu miasta od zniszczeń. Po odzyskaniu niepodległości przez Litwę, ciało generała przeniesiono do Moskwy, a pomnik do Woroneża. Litwini nie czuli jakiejkolwiek wdzięczności wobec armii radzieckiej i jej generała.
Pomnik w Pieniężnie stoi do dziś. Po 1990 roku był trochę zapomniany, Aż do chwili, gdy za sprawą rządzącej Pieniężnem lewicy został odnowiony. Dwa dni później działacze Ligi Republikańskiej na pomniku wypisali sprayem: „Kat Armii Krajowej” i „Morderca”. Zostali za to ukarani przez kolegium, a sprawę tę opisywały wszystkie większe gazety.
Nie od początku oddawano w Pieniężnie cześć Czerniachowskiemu. Na ziemie odzyskanie przyjechało wielu wilniuków. Byli wśród nich żołnierze Armii Krajowej i ich rodziny, którzy doskonale pamiętali rolę Czerniachowskiego w rozbrojeniu i aresztowaniu polskich oficerów i żołnierzy w Wilnie. Dopiero w roku 1971 na skrzyżowaniu dróg, w pobliżu miejsca śmierci generała, postawiono pomnik, u stóp którego kilka razy w roku miejscowe władze partyjne (PZPR) organizowały wiece i składanie kwiatów.
Obejrzyj film.
Juliusz Marek, TVE