W Sopocie i Gdańsku dwie niezależne organizacje wystąpiły do Rad swoich miast o to, by grupy mieszkańców mogły składać Radom projekty uchwał, czyli o obywatelską inicjatywę uchwałodawczą. I pewnie im się uda. Równo rok temu z podobnym projektem do Rady Miasta Elbląga wystąpiło Elbląskie Forum Obywatelskie. Projektu nie dopuszczono nawet pod obrady Rady.
W Sopocie z projektem obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej wystąpiła Sopocka Inicjatywa Rozwojowa, w Gdańsku – portal Wrzeszcz.info.pl.
– Chcemy jak najbardziej zaangażować ludzi w zarządzanie miastem, by sopocianie i gdańszczanie poczuli się obywatelami, którzy mają realny wpływ na życie swego otoczenia – powiedział „Gazecie Wyborczej Trójmiasto” Marcin Gerwin, politolog z Sopockiej Inicjatywy Rozwojowej. – Jeśli ktoś uważa, że w jego dzielnicy potrzebny jest plac zabaw, po proponowanej przez nas zmianie statutu miasta mógłby sam przygotować projekt takiej uchwały. Takie rozwiązania przyjęto już w Słupsku, Łodzi, Tomaszowie Mazowieckim i w Warszawie.
– Każdy projekt uchwały jest dyskutowany przez radnych na komisjach, ponadto musi uzyskać pozytywną opinię radcy prawnego, skarbnika – jeżeli wiąże się z wydatkami z budżetu miasta – i na koniec podlega głosowaniu na forum Rady Miasta. Jeżeli więc radni uznają, że projekt uchwały obywatelskiej jest niekorzystny dla ogółu mieszkańców, zawsze mogą go odrzucić – zaznacza na łamach „Gazety” Lidia Makowska z portalu Wrzeszcz.info.pl. – Najważniejsze jest dla nas uświadomienie radnym, że jest narzędzie pozwalające mieszkańcom aktywnie uczestniczyć w życiu miasta.
Podobny był cel Elbląskiego Forum Obywatelskiego (EFO), którego jestem członkiem i współzałożycielem.
Obywatelska inicjatywa uchwałodawcza
Mówiąc najkrócej. Obecnie w Elblągu projekty uchwał mogą składać Prezydent, Przewodniczący Rady Miejskiej, radni bądź grupy radnych. Faktycznie inicjatywę uchwałodawczą ma niemal wyłącznie Prezydent.
EFO postulowało, by projekty uchwał mogły składać także grupy mieszkańców zjednoczone wokół jakiegoś pomysłu. Taki projekt uchwały, poparty podpisami 300 elblążan (300 to nasza propozycja, gotowi byliśmy przyjąć inną liczbę podpisów zaproponowaną przez Radę bądź Prezydenta, byle nie zaporową, a realną do zebrania) byłby składany Przewodniczącemu RM i przechodził przyjęty tryb. Trafiałby do Prezydenta, Wydziału Skarbnika UM, radcy prawnego, do komisji RM, w końcu pod obrady Rady. Rada, gdyby uznała, że pomysł jest zły, zbyt kosztowny itp., odrzucałaby go zwykłą większością głosów.
Żeby obywatelska inicjatywa uchwałodawcza była możliwa, wystarczyłaby dobra wola władz i dopisanie w Statucie Miasta Elbląga podpunktu o brzmieniu mniej więcej takim: „grupa 300 mieszkańców”.
Pomysły mieszkańców Wrzeszcza i Sopotu, o których pisze „Gazeta”, są niemal bliźniacze.
Tylko, że im się to uda...
Podobnie zresztą, jak mieszkańcom bardzo wielu polskich miast, które mają taką możliwość.
– Jestem za sensownymi inicjatywami – powiedział „Gazecie” Wieczesław Augustyniak, przewodniczący Rady Miasta Sopotu. – W tym wypadku najpierw czekamy na opinię prawnika. Gdy będzie gotowa, w sprawie projektu zmiany statutu miasta wypowiedzą się radni Sopotu. Sądzę, że dyskusja na ten temat odbędzie się na następnej sesji rady – 11 albo 18 grudnia.
– Sądzę, że większość radnych poprze projekt – mówi „Gazecie” Bogdan Oleszek, przewodniczący Rady Miasta Gdańska. – Sam fakt, że mieszkańcy się aktywizują, to dobra rzecz. [...] Zanim zapadną jakieś decyzje, poczekamy na opinię prawnika i skierujemy projekt wrzeszczan do Komisji Samorządu i Ładu Publicznego. Ona zdecyduje, czy rekomendować ten pomysł podczas sesji. Jestem przekonany, że większość radnych go poprze.
...a nam nie
A w Elblągu? Przed rokiem, podczas grudniowej sesji RM, złożyłem projekt EFO na ręce przewodniczącego RM Janusza Nowaka. Po trzech miesiącach, przed bodajże marcową sesją RM Janusz Nowak zwołał Konwent Seniorów Rady, by ten zdecydował, czy przyjąć projekt do porządku obrad sesji. Konwent Seniorów jednogłośnie projekt odrzucił. Prezydent, już na sesji, zgodził się z decyzją konwentu.
Konwent Seniorów tworzą przewodniczący i trzej wiceprzewodniczący Rady Miejskiej oraz szefowie wszystkich klubów radnych.
Komentarz Mikołaja Chrzana, dziennikarza „Gazety Wyborczej Trójmiasto” (fragment)
Dlaczego uważam, że to dobry pomysł [inicjatywa mieszkańców Sopotu i Gdańska – red.]? Bo przybliży mieszkańców do procesu podejmowania decyzji, bo spowoduje, że nawet ich małe grupy będą mogły wprowadzić ważny dla nich temat pod publiczną dyskusję. Przykładów może być mnóstwo: od banalnego nadania nazwy osiedlowemu placowi, przez pomysł na zagospodarowanie parku w sąsiedztwie, po decyzje dotyczące budowy ścieżek rowerowych czy taryf komunikacji miejskiej.
Ktoś powie: taki pomysł to samobójstwo, będą przechodziły głupoty. Odpowiadam: nie będą. Po pierwsze, niezależnie od tego, kto przygotowuje uchwałę, jest ona sprawdzana przez miejskich prawników, badany jest jej wpływ na budżet miasta. Po drugie, możliwość wniesienia uchwały pod obrady rady nie oznacza jej przyjęcia. Ostateczna decyzja pozostaje w rękach radnych.
Mój komentarz
Wygląda na to, że radni Sopotu i Gdańska lepiej niż nasi radni rozumieją słowa: „demokracja” i „społeczeństwo obywatelskie”. Bo obywatelska inicjatywa uchwałodawcza to, moim zdaniem, nieuchronność demokracji. Skoro w naszym państwie możliwa jest obywatelska inicjatywa ustawodawcza (można składać w Sejmie projekty ustaw poparte 100 tys. podpisów), nie ma najmniejszego powodu, by analogiczna inicjatywa nie mogła funkcjonować na najniższym (gminnym) szczeblu samorządu.
Będzie możliwa i u nas ...za kilka lat. Jednak rok temu mogliśmy być w awangardzie polskich samorządów, wyprzedzając Gdańsk, Sopot i Gdynię, na które od lat elblążanie spoglądają z zazdrością. Za kilka lat będziemy w ogonie. Ale, jak widać, taka pozycja elbląskim władzom jakoś szczególnie nie przeszkadza.
Wypowiedzi gdańszczan i sopocian pochodzą z „Gazety Wyborczej Trójmiasto”.
– Chcemy jak najbardziej zaangażować ludzi w zarządzanie miastem, by sopocianie i gdańszczanie poczuli się obywatelami, którzy mają realny wpływ na życie swego otoczenia – powiedział „Gazecie Wyborczej Trójmiasto” Marcin Gerwin, politolog z Sopockiej Inicjatywy Rozwojowej. – Jeśli ktoś uważa, że w jego dzielnicy potrzebny jest plac zabaw, po proponowanej przez nas zmianie statutu miasta mógłby sam przygotować projekt takiej uchwały. Takie rozwiązania przyjęto już w Słupsku, Łodzi, Tomaszowie Mazowieckim i w Warszawie.
– Każdy projekt uchwały jest dyskutowany przez radnych na komisjach, ponadto musi uzyskać pozytywną opinię radcy prawnego, skarbnika – jeżeli wiąże się z wydatkami z budżetu miasta – i na koniec podlega głosowaniu na forum Rady Miasta. Jeżeli więc radni uznają, że projekt uchwały obywatelskiej jest niekorzystny dla ogółu mieszkańców, zawsze mogą go odrzucić – zaznacza na łamach „Gazety” Lidia Makowska z portalu Wrzeszcz.info.pl. – Najważniejsze jest dla nas uświadomienie radnym, że jest narzędzie pozwalające mieszkańcom aktywnie uczestniczyć w życiu miasta.
Podobny był cel Elbląskiego Forum Obywatelskiego (EFO), którego jestem członkiem i współzałożycielem.
Obywatelska inicjatywa uchwałodawcza
Mówiąc najkrócej. Obecnie w Elblągu projekty uchwał mogą składać Prezydent, Przewodniczący Rady Miejskiej, radni bądź grupy radnych. Faktycznie inicjatywę uchwałodawczą ma niemal wyłącznie Prezydent.
EFO postulowało, by projekty uchwał mogły składać także grupy mieszkańców zjednoczone wokół jakiegoś pomysłu. Taki projekt uchwały, poparty podpisami 300 elblążan (300 to nasza propozycja, gotowi byliśmy przyjąć inną liczbę podpisów zaproponowaną przez Radę bądź Prezydenta, byle nie zaporową, a realną do zebrania) byłby składany Przewodniczącemu RM i przechodził przyjęty tryb. Trafiałby do Prezydenta, Wydziału Skarbnika UM, radcy prawnego, do komisji RM, w końcu pod obrady Rady. Rada, gdyby uznała, że pomysł jest zły, zbyt kosztowny itp., odrzucałaby go zwykłą większością głosów.
Żeby obywatelska inicjatywa uchwałodawcza była możliwa, wystarczyłaby dobra wola władz i dopisanie w Statucie Miasta Elbląga podpunktu o brzmieniu mniej więcej takim: „grupa 300 mieszkańców”.
Pomysły mieszkańców Wrzeszcza i Sopotu, o których pisze „Gazeta”, są niemal bliźniacze.
Tylko, że im się to uda...
Podobnie zresztą, jak mieszkańcom bardzo wielu polskich miast, które mają taką możliwość.
– Jestem za sensownymi inicjatywami – powiedział „Gazecie” Wieczesław Augustyniak, przewodniczący Rady Miasta Sopotu. – W tym wypadku najpierw czekamy na opinię prawnika. Gdy będzie gotowa, w sprawie projektu zmiany statutu miasta wypowiedzą się radni Sopotu. Sądzę, że dyskusja na ten temat odbędzie się na następnej sesji rady – 11 albo 18 grudnia.
– Sądzę, że większość radnych poprze projekt – mówi „Gazecie” Bogdan Oleszek, przewodniczący Rady Miasta Gdańska. – Sam fakt, że mieszkańcy się aktywizują, to dobra rzecz. [...] Zanim zapadną jakieś decyzje, poczekamy na opinię prawnika i skierujemy projekt wrzeszczan do Komisji Samorządu i Ładu Publicznego. Ona zdecyduje, czy rekomendować ten pomysł podczas sesji. Jestem przekonany, że większość radnych go poprze.
...a nam nie
A w Elblągu? Przed rokiem, podczas grudniowej sesji RM, złożyłem projekt EFO na ręce przewodniczącego RM Janusza Nowaka. Po trzech miesiącach, przed bodajże marcową sesją RM Janusz Nowak zwołał Konwent Seniorów Rady, by ten zdecydował, czy przyjąć projekt do porządku obrad sesji. Konwent Seniorów jednogłośnie projekt odrzucił. Prezydent, już na sesji, zgodził się z decyzją konwentu.
Konwent Seniorów tworzą przewodniczący i trzej wiceprzewodniczący Rady Miejskiej oraz szefowie wszystkich klubów radnych.
Komentarz Mikołaja Chrzana, dziennikarza „Gazety Wyborczej Trójmiasto” (fragment)
Dlaczego uważam, że to dobry pomysł [inicjatywa mieszkańców Sopotu i Gdańska – red.]? Bo przybliży mieszkańców do procesu podejmowania decyzji, bo spowoduje, że nawet ich małe grupy będą mogły wprowadzić ważny dla nich temat pod publiczną dyskusję. Przykładów może być mnóstwo: od banalnego nadania nazwy osiedlowemu placowi, przez pomysł na zagospodarowanie parku w sąsiedztwie, po decyzje dotyczące budowy ścieżek rowerowych czy taryf komunikacji miejskiej.
Ktoś powie: taki pomysł to samobójstwo, będą przechodziły głupoty. Odpowiadam: nie będą. Po pierwsze, niezależnie od tego, kto przygotowuje uchwałę, jest ona sprawdzana przez miejskich prawników, badany jest jej wpływ na budżet miasta. Po drugie, możliwość wniesienia uchwały pod obrady rady nie oznacza jej przyjęcia. Ostateczna decyzja pozostaje w rękach radnych.
Mój komentarz
Wygląda na to, że radni Sopotu i Gdańska lepiej niż nasi radni rozumieją słowa: „demokracja” i „społeczeństwo obywatelskie”. Bo obywatelska inicjatywa uchwałodawcza to, moim zdaniem, nieuchronność demokracji. Skoro w naszym państwie możliwa jest obywatelska inicjatywa ustawodawcza (można składać w Sejmie projekty ustaw poparte 100 tys. podpisów), nie ma najmniejszego powodu, by analogiczna inicjatywa nie mogła funkcjonować na najniższym (gminnym) szczeblu samorządu.
Będzie możliwa i u nas ...za kilka lat. Jednak rok temu mogliśmy być w awangardzie polskich samorządów, wyprzedzając Gdańsk, Sopot i Gdynię, na które od lat elblążanie spoglądają z zazdrością. Za kilka lat będziemy w ogonie. Ale, jak widać, taka pozycja elbląskim władzom jakoś szczególnie nie przeszkadza.
Wypowiedzi gdańszczan i sopocian pochodzą z „Gazety Wyborczej Trójmiasto”.
Piotr Derlukiewicz