UWAGA!

Dobry szewc ciągle poszukiwany?

 Elbląg, Dobry  szewc ciągle poszukiwany?
fot. Anna Dembińska

- Wcześniej łapałem się różnych prac, pracowałem m.in. w sklepie czy w korporacji. Nie były to prace dla mnie. Gdy zrezygnowałem z jednej z pracy, zacząłem spontanicznie pomagać w zakładzie dziadka. Wszystkiego nauczyłem się od niego – mówi 32-letni Mateusz Turczyk, szewc z Elbląga. Czy zawody takie jak szewc, kaletnik, kapelusznik muszą dziś przejść do lamusa?

Otóż nie. Przekonała się o tym nasza czytelniczka, pani Agnieszka, która długo szukała krawcowej, ponieważ chciała zlecić naprawę zamka w ulubionej torebce po babci. Niestety żadna nie była w stanie jej pomóc, jedna z nich wysłała ją więc do szewca, który nie tylko naprawił cenną torebkę lecz także wiele innych rzeczy: ulubione buty, torbę podróżną, szelki w plecaku szkolnym. Przy okazji pożalił się, że w tych czasach szewc ma niełatwe życie. Klientów jest mało, koszta utrzymania coraz większe, że może interes trzeba będzie zamknąć.
       W wyemitowanym niedawno materiale Ekspresu Reporterów o warszawskim szewcu zobaczyliśmy, że wcale tak być nie musi. - Gdy tylko zobaczyłam program o panu Adamie, szewcu z Warszawy, od razu wpadłam na pomysł, że może warto napisać o naszym elbląskim szewcu – napisała do nas w mailu pani Agnieszka.
       Życie szewca z Warszawy zmienił jeden wpis na blogu prowadzonym przez jedną z jego stałych klientek. Wpis doczekał się tysiąca odsłon i komentarzy, a pan Adam ma dziś ręce pełne roboty. Buty piętrzą się na półkach, a stary szewc czuje się potrzebny.
       Za ciosem blogerki z Warszawy poszła elblążanka, która chce odmienić los elbląskiego szewca, narzekającego na brak zamówień. - Dzięki takim ludziom jak pan Adam pozostaje nam szacunek do rzeczy, bo w obecnych czasach podchodzimy do nich konsumpcyjnie – pisze pani Agnieszka. - Uszkodziło się, więc musimy wyrzucić i kupujemy następne. Hałdy na wysypiskach rosną, a dzięki takiemu szewcowi, tą małą naprawą moglibyśmy nadal cieszyć nasze oko i mieć przyjemność z noszenia naszych ulubionych butów.
      
Elbląskiego szewca, Mateusza odwiedziliśmy w jego pracowni. Zastaliśmy tam młodego człowieka, który przejął schedę po swoim dziadku.
      
       Dominika Kiejdo: Jak to się stało, że tak młody człowiek został szewcem?

       Mateusz Turczyk: Wcześniej łapałem się różnych prac, pracowałem m.in. w sklepie czy w korporacji. Nie były to prace dla mnie. Gdy zrezygnowałem z jednej z pracy, zacząłem spontanicznie pomagać w zakładzie dziadka. Wszystkiego nauczyłem się od niego. Już w czasach liceum przychodziłem do niego i dorabiałem sobie. Trzy lata temu kupiłem lokal obok, powiększyłem zakład i zająłem się tym profesjonalnie.
      
       - Kiedyś rzemiosło to było bardzo popularne. Trzeba było ukończyć szkołę. Dziś szewcy mogą jedynie przekazywać swoją wiedzę.
       Dziadek skończył szkołę rzemieślniczą, zdobył dyplom. Były to zupełnie inne czasy, inny system pracy. Zakłady naprawcze były państwowe.
      
       - Odnajdujesz się w tym fachu?

       - Nie od zawsze chciałem zostać szewcem, bardziej jest to dobry sposób na życie. Lubię to, co robię i sprawdzam się w tym. Prowadzę sam firmę, sam sobie jestem szefem.
      
       - Buty są obecnie dość tanie. Rozumiem, że ludziom opłaca się naprawiać głównie te drogie buty? Ludzie mają coraz więcej pieniędzy, kupują sobie buty, potem, gdy te się schodzą, wymieniają je na nowe. Nie narzekasz na brak klientów?
       - Narzekam lecz nie z powodu spadku cen butów. Problem leży w lokalizacji zakładu, to nie jest to samo miasteczko handlowe co kiedyś. W porównaniu z tym, co było dwa, trzy lata temu, teraz jest duży spadek klientów. Coraz mniej osób prowadzi tutaj swoją działalność. Będę musiał więc albo zmienić lokalizację albo miasto.
      
       - Myślisz, że liczba klientów zależy od miasta?
       - Ciężko w Elblągu jest prowadzić biznes. Może z czasem to się zmieni, bo przez wzgląd na dostęp do siódemki, ludzie z Gdańska będą osiedlać się w Elblągu... Elbląg jest trochę wymarłym miastem. Wystarczy przejść się po starówce.
      
       - A dużo szewców mamy Elblągu?
       - Jest ich trochę, ale nie ma takich osób jak ja, które zajmują się wszystkim. Obecnie także zajmuję się renowacją obuwia, a także zmieniam kolory butów. Zajmuję się kompleksową naprawą i prowadzę usługi kaletnicze, czyli naprawiam też torebki, walizki, kurtki skórzane.
      
       - Klienci przynoszą buty dobrej marki czy różne?
       W 90 proc. są to buty z sieciówek. Od czasu do czasu zdarzają się droższe buty, ale w większości są to buty tanie.
      
       - Jakie rodzaju naprawy najczęściej wykonujesz?
       - Najczęściej psują się obcasy, wymieniam więc fleki czy podklejam buty. Spędzam w pracy 8-9 godzin dziennie i cały ten czas mam wypełniony pracą. Gdyby tej pracy było więcej, siedziałbym pewnie w pracy dłużej, nawet do 12 godzin. Najwięcej pracy mam w październiku i listopadzie, w ubiegłym roku musiałem zostawać w pracy po godzinach. W tym roku, jak wspomniałem, zleceń jest mniej. Więcej zamówień jest też na wiosnę, w okresie kwiecień – maj.
      
       - Jak myślisz, co można zrobić, żeby rozkręcić ten interes?
       - Myślę nad zmianą formuły zakładu. Chcę coś w nim zmienić, bo to miejsce wygląda prawie tak samo wtedy gdy prowadził to mój dziadek.
      
       - Jakie urządzenia wykorzystujesz w swojej pracy?
       - Przede wszystkim maszyny do szycia. Mam ich trzy, ale mam też np. frezarkę do obróbki fleków. Niedługo będę musiał zakupić nowy sprzęt, bo niektóre maszyny mają nawet kilkadziesiąt lat, bez tego nie pójdę do przodu. Niestety ciągnie się jeszcze za nami spuścizna PRL-u, kiedy wszystko było państwowe. Naprawa kosztowała przykładowo 5-6 zł, a teraz te usługi kosztują trzy, cztery razy tyle.
      
       - Zdarzają się niemiłe reakcje klientów, gdy usłyszą, ile kosztuje naprawa?
       - Gdy mówię, że naprawa będzie kosztować przykładowo 40 zł, ludzie bywają niemili, mówią, że chyba zwariowałem. A ja, żeby utrzymać zakład, muszę zrobić 120-150 par fleków miesięcznie. Żeby wyjść na zero. Ludzie nie zwracają uwagi na to, że poza kosztem mojego czasu i pracy dochodzi jeszcze ZUS, wynajem lokalu, prąd, ogrzewanie, wymiana części do maszyn, serwisowanie maszyn, to są wszystkie koszta, które muszę ponieść i na to trzeba zarobić. A ile muszę zrobić butów, by jeszcze coś zarobić dla siebie?
      

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Szewc to fachowiec na wagę złota i dlatego jego usługi muszą być cenione a jeżeli komuś jest za drogo to niech chodzi w Chińskich tanich badziewiach których się nie naprawia.
  • znam tego pana chodzę do jego zakładu nie ma rzeczy ktorej by nie zrobił życze powodzenia mieszkanka elbląga.
  • Bardzo sympatyczny Pan, polecam ten zakład.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    36
    4
    Elfryda(2018-11-18)
  • Bohater tego artykułu, rzeczywiście sympatyczny i nie wątpię, że dobry fachowiec. Tylko szkoda, że nie podano adresu tego zakładu, bo a nuż zajdzie pilna potrzeba zelówkowa, tudzież cholewkowa. Życzę powodzenia.
  • To Usługi Szewsko - Kaletnicze przy Czołgu :) Miasteczko Handlowe, al. Armii Krajowej 62-64
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    53
    6
    Żona Szewca (2018-11-18)
  • Brawo Mateuszku, tak trzymaj i powodzenia w biznesie.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    23
    4
    wujek(2018-11-18)
  • Osobiście jak mi się buty rozwalą to albo zanoszę do reklamacji albo kupuję nowe niż miałbym czekać tydzień albo dłużej na naprawę, i nie chodzi tu o chińszczyznę, po prostu pragmatycznie. Szewc to zawód na wymarciu. A że prawie 85% ludzi tak robi cóż - dlatego jest jak jest. Za komuny było sporo i szewc był panem tak jak taksiarz - a czemu ? - bo były puchy w sklepach i buty na talony więc się naprawiało.
  • a gdzie ten szewc ma zakład?
  • @EG - A przy czołgu. Gdybyś przeczytał, to wiedziałbyś.
  • Ja bym nie dał rady. Ten smród z butów. Ble.
  • @smoczeek - a ja poza dobrym szewcem marzę by w końcu znaleźć dobry klej do butów, szewc się ceni, rozumiem, bo to coraz rzadsza profesja, ale czasami człowiek sam chciałby podkleić buta, a co kupię jakiś klej, to okazuje się badziewny. .. :/
  • Od dawna korzystam z usług tego punktu. Jeszcze za czasów dziadka, któremu pomagała babcia. Pan Mateusz ma ukończone studia. Zdecydował się jednak na rzemiosło. To solidny, bardzo dobry fachowiec. Wszystko robi "na czas". Dobrze, że lubi swoją pracę. Podaję adres pracowni: Szewc i Kaletnik "przy czołgu": aleja Armii Krajowej 82; 82-300 Elbląg; Godziny otwarcia: pn-pt od 9:00 do 16:30; sobota: od 10:00 do12:00.Szczerze polecam. Pozdrawiam Pana Mateusza.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    29
    4
    StałaklientkaBożenaL.(2018-11-18)
Reklama