Historia naszego narodu – trudna i tragiczna dla wielu rodzin ze względu na wojny, powstania, okres zaborów, wywóz ludności do obozów i łagrów – domagała się czegoś naszego, bliskiego, swojskiego, jednoczącego. Dla wielu takim spoiwem stał się opłatek. W ten sposób w wigilię nawet obcy sobie ludzie stawali się choć na moment dla siebie rodziną, którą połączył obrzęd dzielenia się „chlebem”, wspólne wspomnienia o Ojczyźnie i nadzieja na lepsze jutro... której i my dzisiaj potrzebujemy.
Tego lepszego jutra potrzeba nam dzisiaj bardzo. Być może tak bardzo jak nigdy dotąd w trakcie naszego życia, bo z powodu przepisów sanitarnych wielu bliskich nie ma dziś z nami przy stole. Dawniej, kiedy było trudno, a tęsknota ściskała serca tak mocno, że niektórym wiązł głos w gardle, opłatek (niekiedy przesyłany sobie w listach świątecznych) i kolędy były tym, co przypominało wspólne chwile... Dzisiaj mamy telefony i internet, które dają namiastkę bliskości, jednak rzeczywistej obecności, dotyku i przytulenia kochanych osób nic nie jest w stanie zastąpić. I tę prawdę, ten trudny, pandemiczny czas, nam, zagonionym w XXI wieku ludziom, boleśnie uzmysławia.
Opłatek nadziei
Zwyczaj dzielenia się opłatkiem na obszarze Rzeczpospolitej jest stary i w znanej nam obecnie formie niepowtarzalny w innych krajach, choć nawiązuje do znanych w dawnych wiekach na południu Europy eulogii. Wówczas to ludzie na znak łączności posyłali sobie wzajemnie chleby nieofiarne. Opłatki w znanej nam obecnie formie, zostały wprowadzone do obrzędów religijnych ok. X wieku w miejsce płaskich chlebów ofiarnych, które były po prostu łamane przez poszczególnych członków wspólnoty. W naszej polskiej tradycji domowej, opłatek pojawił się na przełomie XVIII/XIX wieku początkowo na dworach szlacheckich, a z czasem w pozostałych stanach - z wyjątkiem Warmii, Mazur i Pomorza, gdzie duża część ludności należała do wspólnoty protestanckiej posiadającej swoje praktyki.
Tradycyjny opłatek, jest białym, półprzezroczystym płatkiem, upieczonym z mąki pszennej i czystej wody w specjalnej, żelaznej matrycy. Wypiekiem opłatków od wieków zajmują się zakony żeńskie, a w przypadku diecezji elbląskiej oraz warmińskiej najwięcej opłatków pochodzi z klasztoru Sióstr Katarzynek z Braniewa, które wytwarzają je według tradycyjnych receptur.
Dzielenie się opłatkiem, nadal w wielu domach zapoczątkowuje wieczerzę wigilijną i jest okazją do wyrażenia dobrych, pełnych nadziei życzeń, wobec bliskich nam osób oraz tych, których los tego dnia postawił na naszej życiowej drodze…
Nazwa „wigilia” pochodzi się od łacińskiego słowa „vigilia” oznaczającego „czuwanie, straż”. Uroczysta, składająca się według tradycji polskiej z postnych potraw kolacja, nazywana jest w zależności od regionu: wilią, postnikiem, bożym obiadem lub po staropolsku godami.
Kultywowanym nadal w wielu domach zwyczajem jest czytanie tego dnia przed wieczerzą fragmentu ewangelii (ze św. Łukasza 2, 1-20 lub z Ewangelii św. Mateusza 1, 18-25), który opowiada o narodzinach Jezusa Chrystusa oraz śpiewanie kolęd i obdarowywanie się prezentami, które można znaleźć pod choinką. Dla wielu rodzin, ważnym elementem świętowania Bożego Narodzenia był i jest nadal wspólny udział w pasterce, co niestety z powodu obostrzeń pandemicznych jest w tym roku mocno ograniczone przez zarządzenia organów państwowych.
Patrząc z nadzieją w przyszłość, dbajmy z życzliwością o siebie nawzajem, niech ten świąteczny czas przyniesie nam wiele dobra nie tylko tego materialnego w postaci prezentów, ale i ciepła wewnętrznego, które ogrzeje serca i z serdecznością pozwoli spojrzeć na drugiego człowieka.