Wszyscy w Polsce rękami i nogami bronią się przed imigrantami. W Europie trochę też. Na pewno setki tysięcy napływających - dosłownie i przenośni - to wielki problem. Ale jeden raczej nie powinien stanowić problemu dla takiej "metropolii" jak Elbląg.
Od kilku miesięcy na dziedzińcu kościoła pw. św. Rafała Kalinowskiego bywa młody człowiek o innych niż nasze rysach. Cierpliwie klęczy na kartonach, wspiera się laską i wyciąga kubek plasikowy, jak czynią to żebracy pod kościołami na całym świecie.
Początkowo myślałem że to Rumun. Dawałem jakieś drobne datki, licząc, że wierni wychodząc tłumnie ze mszy niedzielnych także okażą miłość bliżniego, zwłaszcza na rzecz obcokrajowca.
Ostatnio zdecydowałem się na rozmowę z tym człowiekiem. Okazało się, że jest Mołdawianinem, ma 23 lata i od 10 lat przebywa w Polsce. Mówi trochę po polsku. Mieszka gdzieś Nad Jarem z kuzynami. Skończył szkołę podstwową w Mołdawii i nie ma innego wykształcenia. Jest inwalidą od urodzenia z zaburzeniami ruchu kończyn dolnych. Nie przyuczono go do żadnych czynności i prac manualnych.
Zapytany o plany na przyszłość, nie potrafił nic odpowiedzieć. Nie zajmuje się nim nikt z opieki społecznej czy Departamentu Spraw Obywatelskich, gdzie znajduje się stanowisko ds. migracji. Mężczyzna nie ma prawa stałego pobytu i stausu imigranta. Nie przysługuje mu żadna rehabilitacja.
Jak żyje i funkcjonuje tu w Elblagu? Trudno powiedzieć. Żebrze pod kościołem. Zapytałem, ile "wyciaga" kasy w niedzielę? Bez kombinowania, szczerze odpowiedział - cztery dychy. Jeżeli to prawda, a w to nie wątpię, to kwota ta dawana przez wiernych katolickich tej parafii nie powala z nóg. Proboszcz i księża nie robią mu przeszkłód w tej zbiórce środków na utrzymanie. Sami zbierają teraz na rzeźby - 15 stacji Drogi krzyżowej - każda 1600 zł - dlatego trudno dziwić się ze słabej hojności wiernych dla imigranta.
Myślę że tym imigrantem powinna zainteresować się instytucja odpowiedzialna za pomoc obcokrajowcom. Nie wiem, czy jest on cwaniakiem czy oszustem.
Według mnie jest autentycznym młodym imigrantem inwalidą, któremu trzeba pomóc. Na pewno po przyuczenu będzie w stanie pracować. Jeżeli faktycznie tak długo przebywa w Polsce, to może są prawne uwarunkowania, by zapewnić mu pobyt stały i status uchodżcy.
Przed wigilią miasto zaprosiło oficieli i handlowców z Mołdawii, którzy serwowali na starówce nawet niezłe czerwone wino, rozdawali albumy o swoim kraju.
Skoro mieliśmy fundusze na zawiązanie " braterskich" kontaktów z Republiką Moldawii, to może starczy chęci i możliwości, by zainteresować się tym jednym z jej reprezentantów?
Może dzięki temu felietonowi Urząd Miejski i organizacje społeczne zainteresują się losem tego młodego pogodnego człowieka.
Początkowo myślałem że to Rumun. Dawałem jakieś drobne datki, licząc, że wierni wychodząc tłumnie ze mszy niedzielnych także okażą miłość bliżniego, zwłaszcza na rzecz obcokrajowca.
Ostatnio zdecydowałem się na rozmowę z tym człowiekiem. Okazało się, że jest Mołdawianinem, ma 23 lata i od 10 lat przebywa w Polsce. Mówi trochę po polsku. Mieszka gdzieś Nad Jarem z kuzynami. Skończył szkołę podstwową w Mołdawii i nie ma innego wykształcenia. Jest inwalidą od urodzenia z zaburzeniami ruchu kończyn dolnych. Nie przyuczono go do żadnych czynności i prac manualnych.
Zapytany o plany na przyszłość, nie potrafił nic odpowiedzieć. Nie zajmuje się nim nikt z opieki społecznej czy Departamentu Spraw Obywatelskich, gdzie znajduje się stanowisko ds. migracji. Mężczyzna nie ma prawa stałego pobytu i stausu imigranta. Nie przysługuje mu żadna rehabilitacja.
Jak żyje i funkcjonuje tu w Elblagu? Trudno powiedzieć. Żebrze pod kościołem. Zapytałem, ile "wyciaga" kasy w niedzielę? Bez kombinowania, szczerze odpowiedział - cztery dychy. Jeżeli to prawda, a w to nie wątpię, to kwota ta dawana przez wiernych katolickich tej parafii nie powala z nóg. Proboszcz i księża nie robią mu przeszkłód w tej zbiórce środków na utrzymanie. Sami zbierają teraz na rzeźby - 15 stacji Drogi krzyżowej - każda 1600 zł - dlatego trudno dziwić się ze słabej hojności wiernych dla imigranta.
Myślę że tym imigrantem powinna zainteresować się instytucja odpowiedzialna za pomoc obcokrajowcom. Nie wiem, czy jest on cwaniakiem czy oszustem.
Według mnie jest autentycznym młodym imigrantem inwalidą, któremu trzeba pomóc. Na pewno po przyuczenu będzie w stanie pracować. Jeżeli faktycznie tak długo przebywa w Polsce, to może są prawne uwarunkowania, by zapewnić mu pobyt stały i status uchodżcy.
Przed wigilią miasto zaprosiło oficieli i handlowców z Mołdawii, którzy serwowali na starówce nawet niezłe czerwone wino, rozdawali albumy o swoim kraju.
Skoro mieliśmy fundusze na zawiązanie " braterskich" kontaktów z Republiką Moldawii, to może starczy chęci i możliwości, by zainteresować się tym jednym z jej reprezentantów?
Może dzięki temu felietonowi Urząd Miejski i organizacje społeczne zainteresują się losem tego młodego pogodnego człowieka.