UWAGA!

Nie potrafię usiedzieć w miejscu

 Elbląg, Nie potrafię usiedzieć w miejscu
fot. Anna Dembińska

Nie wiesz, co zrobić z wolnym czasem na emeryturze? Siedzisz w domu i czujesz się niepotrzebny? Takich dylematów nie ma pani Lidia Wiśniewska, która swój wolny czas przekuwa w coś dobrego. Udziela się w Caritasie i w Szlachetnej Paczce, bo pomaganie innym daje jej satysfakcję. Nam opowiedziała, co w tej pracy najbardziej ją wzrusza i czy w Elblągu wiele osób potrzebuje materialnego wsparcia.

Dominika Kiejdo: Jak to się stało, że zaczęła Pani pomagać?
       Lidia Wiśniewska: Zaczęłam pomagać, gdy poszłam na emeryturę. Po dwóch miesiącach miałam już jej dosyć. Szukałam zajęcia, niekoniecznie za pieniądze. Chciałam coś robić, nie chciałam siedzieć w domu. To jest straszne dla nas, emerytów. Najpierw zaczęłam od pomocy w Caritasie a potem w Szlachetnej Paczce. W Paczce pomagam pięć lat, a w Caritasie już z 18.
      
       - Dużo osób korzysta z pomocy Caritasu?

       - Co tydzień mamy dużo narodu. Rozdajemy ubrania, obuwie, artykuły kuchenne, jedzenie. W poniedziałek, jak otwieramy, to zawsze przychodzi pełno ludzi. I tak przez cały rok. Gdy przychodzą święta, mam znacznie więcej pracy. Dochodzi wtedy Szlachetna Paczka.
      
       - Czyli ludzi potrzebujących w Elblągu jest dużo?

       - Dużo. Z reguły na każdej ulicy przynależącej do naszej parafii jest 10-15 takich rodzin. Dajemy wszystkim, także bezdomnym. Ci ostatni przychodzą regularnie i proszą o puszki z żywnością.
      
       - Jakie rodziny najczęściej korzystają z pomocy?
       - Obecnie coraz rzadziej rodziny wielodzietne proszą o pomoc a częściej starsi ludzie. Jak jest jedna renta czy emerytura w domu, to jest bardzo ciężko. Przychodzą więc tutaj do nas, bo wiedzą, że coś dostaną.
      
       - Każdy, kto potrzebuje pomocy, może tutaj przyjść i uzyska pomoc?
       - Oczywiście, każdemu udzielimy pomocy. Caritas działa przy każdej parafii. Każdy potrzebujący może się tam udać, gdy potrzebuje jedzenia czy innej pomocy.
      
       - Są święta. W jaki sposób Caritas wspiera potrzebujących w tym szczególnym czasie?
       - Rozdajemy paczki z jedzeniem pochodzącym z darów ludzi, którzy przynoszą je do kościoła. W czasie rekolekcji wystawiamy kosze, a ludzie wkładają do nich żywność, którą potem dzielimy.
      
       - Państwo niedostatecznie wpiera ubogich?

       - Żeby otrzymać pomoc od MOPS-u, trzeba mieć naprawdę mały dochód. Dlatego ludzie korzystają z naszej pomocy. Starszym często nie starcza na jedzenie, bo dużo pieniędzy idzie na leki. Jeśli przyniosą receptę, to my im też i na leki dajemy.
      
       - Bieda jest wstydliwa? Jak okazują to ludzie?
       - Różnie z tym bywa. Jedni się wstydzą, drudzy nie. Zależy od człowieka. Jeden się z nią afiszuje i krzyczy, że nie ma , a inny po cichu przyjdzie i zapyta, czy coś dla niego się znajdzie.
      
       - Działa Pani też w Szlachetnej Paczce. Z jakimi rodzinami tam się Pani spotkała?
       - Do Szlachetnej Paczki zgłaszają rodzinę przyjaciele, znajomi czy sąsiedzi. Rodziny bywają różne, są i starsi, bywały też rodziny wielodzietne. Muszę powiedzieć, że w tym roku darczyńcy przeszli samych siebie. Paczki były ogromne, bogate. Wydano ogromne pieniądze.
      
       - Jakie są reakcje ludzi, gdy otrzymują te dary?
       - Też różne. Są łzy wzruszenia. Jest krzyk, płacz, szczególnie tych starszych osób. Ze wzruszenia, z radości, z wdzięczności. Jednej starszej pani zawieźliśmy telewizor i lodówkę, bo nie miała. Nie miała też ubikacji ani wanny. Dostała więc nową wannę i sedes. Wszystko nowiusieńkie.
      
       - Jakie sytuacje wbiły się Pani szczególnie w pamięć?
       - W tym roku mniej ich było, bo rodzin wielodzietnych w paczce jest niedużo, dzięki programowi 500 plus dzieci w Paczce mamy mało. Rodziny te po prostu „nie łapią się” na Szlachetną Paczkę. Reakcje dzieci przeskakują wszystko. Jak one drapią w te paczki! Ile my się zawsze napłaczemy! Rwały z radości te papiery, żeby jak najszybciej dostać się do paczki. Te dzieciaki są nie do podrobienia, nie do pobicia. Wzruszam się tak często, nie raz nie mogę wracać samochodem, tak mi się ręce trzęsą. Staruszek bardziej mi żal. Bo takie są biedne.
      
       - Widać, że rodzinom wielodzietnym się polepszyło?

       - Widać, bo ubrań dla dzieci w Caritasie mamy całe mnóstwo i nam nie schodzą. Dla dorosłych idą, a dziecięce leżą. Widać, że rodzinom z dziećmi się poprawiło.
      
       - Jak długo będzie Pani pomagać?

       - Jak długo będę mogła. Dopóki zdrowie będzie dopisywać, na pewno będę pomagać. Nie lubię siedzieć w domu. Posprzątam i wychodzę. Zjem śniadanie, wypiję kawę i już mam coś w planach.
      
      
rozmawiała Dominika Kiejdo

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama