Dziś (4 października) w nocy otrzymaliśmy list Czytelniczki wstrząśniętej traktowaniem osób niepełnosprawnych w elbląskich lokalach rozrywkowych. „Jest już bardzo późno, ale to, co spotkało dzisiaj mojego brata, mnie i naszych przyjaciół, nie powinno pozostać bez komentarza” – tak zaczyna się list.
„Mój brat jest osobą niepełnosprawną jeżdżącą na wózku inwalidzkim. Z powodu przyjazdu naszej kuzynki, której dawno nie widzieliśmy, wybraliśmy się wieczorem do lokalu. Zaczęliśmy nasz miły i wesoły wieczór od odwiedzenia jednego z elbląskich klubów przy ulicy Garbary, tam spędziliśmy kilka bardzo miłych godzin.
Po wyjściu z tego lokalu, wracając do domu, stwierdziliśmy, że odwiedzimy jedną z elbląskich dyskotek i jeszcze troszkę się pobawimy. Pokonaliśmy jedne schody w górę i zaczęliśmy pokonywać schody w dół. W połowie drogi wyszedł do nas właściciel lokalu i powiedział, że zanim zjedziemy, powinniśmy zobaczyć, jak dużo ludzi jest w środku. Początkowo w ogóle go nie zrozumiałam, więc poprosiłam, żeby powtórzył zdanie. Wówczas ten pan odpowiedział, że „w środku jest wielu ludzi i że powinniśmy najpierw sprawdzić”.
Poprosiłam więc kolegę, który zjeżdżał z moim bratem, żeby się wycofał i wyszedł z lokalu. Ja sama zeszłam na dół, żeby porozmawiać z właścicielem. Rozmowa była dość krótka – powiedziałam, że tak się nie robi. Ów pan na to, że przecież on nas nie wyprosił, że nie o to chodziło itd.
Rozumiem, że w lokalu było dużo ludzi, ale ten lokal ma dwie sale i ogród piwny, więc chyba było gdzie usiąść i napić się piwa. Niepotrzebne były te komentarze. Nie miałam zamiaru jeździć wózkiem inwalidzkim po klientach tego lokalu, chcieliśmy po prostu się jeszcze chwile pobawić. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że inni ludzie, mimo tego, że w środku było już wiele osób, byli dalej wpuszczani.
Zniesmaczeni tą sytuacją wracaliśmy do domu. Z czystej ciekawości po drodze zaszłam do kolejnej dyskoteki, by zapytać ochroniarza, czy możemy wejść z osoba na wózku. Usłyszałam: „Nie, a jak pani sobie to wyobraża?” To po prostu mnie „zastrzeliło”. Byłam już bardzo zniesmaczona, a zarazem śmiać mi się chciało z ograniczenia pewnych ludzi, więc powiedziałam, że to bardzo ciekawe, że nie możemy wejść z osoba niepełnosprawną, a ja przypadkiem pracuję w gazecie. Pan, gdy to usłyszał, zreflektował się i zawołał kolegę starszego doświadczeniem. „Chodź tu na chwilę, bo ta pani ma jakiś problem” – stwierdził. Drugi ochroniarz podszedł do mnie, wcześniej usłyszał od kolegi, że jestem z gazety. Powiedział: „Oczywiście, że mogą państwo wejść czy znieść wózek”.
Wszystkie te sytuacje są śmieszne, a za razem skandaliczne. Bo może jestem za bardzo przewrażliwiona, ale one w ogóle nie powinny mieć miejsca.
Wyobrażą sobie państwo, że osobą jadącą do takiego lokalu na wózku nie jest mój brat, który jeździ na nim już ładnych parę lat i nauczył się na tym żyć, tylko człowiek, który na ten wózek usiadł niedawno i stara się nauczyć na nim żyć. Że jego znajomi, chcąc pokazać, że życie człowieka na wózku niczym się nie różni od ich życia, zabierają go do takiego lokalu i on się nadziewa na taką sytuację. Taki człowiek już nigdy nawet nie będzie próbował po czymś takim wejść do lokalu.
Dlatego apeluję do wszystkich ograniczonych ludzi – niepełnosprawni nie gryzą, nie zajmują niepotrzebnie miejsca jak przedmioty, nie zarażają, są normalnymi, wartościowymi ludźmi i mają prawo do życia normalnego. Prawo do życia jest prawem każdego człowiek. Zanim coś powiecie, zastanówcie się, proszę, czy tymi słowami kogoś nie skrzywdzicie.
Z poważaniem
Po wyjściu z tego lokalu, wracając do domu, stwierdziliśmy, że odwiedzimy jedną z elbląskich dyskotek i jeszcze troszkę się pobawimy. Pokonaliśmy jedne schody w górę i zaczęliśmy pokonywać schody w dół. W połowie drogi wyszedł do nas właściciel lokalu i powiedział, że zanim zjedziemy, powinniśmy zobaczyć, jak dużo ludzi jest w środku. Początkowo w ogóle go nie zrozumiałam, więc poprosiłam, żeby powtórzył zdanie. Wówczas ten pan odpowiedział, że „w środku jest wielu ludzi i że powinniśmy najpierw sprawdzić”.
Poprosiłam więc kolegę, który zjeżdżał z moim bratem, żeby się wycofał i wyszedł z lokalu. Ja sama zeszłam na dół, żeby porozmawiać z właścicielem. Rozmowa była dość krótka – powiedziałam, że tak się nie robi. Ów pan na to, że przecież on nas nie wyprosił, że nie o to chodziło itd.
Rozumiem, że w lokalu było dużo ludzi, ale ten lokal ma dwie sale i ogród piwny, więc chyba było gdzie usiąść i napić się piwa. Niepotrzebne były te komentarze. Nie miałam zamiaru jeździć wózkiem inwalidzkim po klientach tego lokalu, chcieliśmy po prostu się jeszcze chwile pobawić. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że inni ludzie, mimo tego, że w środku było już wiele osób, byli dalej wpuszczani.
Zniesmaczeni tą sytuacją wracaliśmy do domu. Z czystej ciekawości po drodze zaszłam do kolejnej dyskoteki, by zapytać ochroniarza, czy możemy wejść z osoba na wózku. Usłyszałam: „Nie, a jak pani sobie to wyobraża?” To po prostu mnie „zastrzeliło”. Byłam już bardzo zniesmaczona, a zarazem śmiać mi się chciało z ograniczenia pewnych ludzi, więc powiedziałam, że to bardzo ciekawe, że nie możemy wejść z osoba niepełnosprawną, a ja przypadkiem pracuję w gazecie. Pan, gdy to usłyszał, zreflektował się i zawołał kolegę starszego doświadczeniem. „Chodź tu na chwilę, bo ta pani ma jakiś problem” – stwierdził. Drugi ochroniarz podszedł do mnie, wcześniej usłyszał od kolegi, że jestem z gazety. Powiedział: „Oczywiście, że mogą państwo wejść czy znieść wózek”.
Wszystkie te sytuacje są śmieszne, a za razem skandaliczne. Bo może jestem za bardzo przewrażliwiona, ale one w ogóle nie powinny mieć miejsca.
Wyobrażą sobie państwo, że osobą jadącą do takiego lokalu na wózku nie jest mój brat, który jeździ na nim już ładnych parę lat i nauczył się na tym żyć, tylko człowiek, który na ten wózek usiadł niedawno i stara się nauczyć na nim żyć. Że jego znajomi, chcąc pokazać, że życie człowieka na wózku niczym się nie różni od ich życia, zabierają go do takiego lokalu i on się nadziewa na taką sytuację. Taki człowiek już nigdy nawet nie będzie próbował po czymś takim wejść do lokalu.
Dlatego apeluję do wszystkich ograniczonych ludzi – niepełnosprawni nie gryzą, nie zajmują niepotrzebnie miejsca jak przedmioty, nie zarażają, są normalnymi, wartościowymi ludźmi i mają prawo do życia normalnego. Prawo do życia jest prawem każdego człowiek. Zanim coś powiecie, zastanówcie się, proszę, czy tymi słowami kogoś nie skrzywdzicie.
Z poważaniem
Ada R.