Kiedyś, by ukraść samochód wystarczył śrubokręt. Dziś złodziejom potrzebna jest wiedza oraz profesjonalny elektroniczny sprzęt, by auto uruchomić. Najlepiej więc – dla złodzieja, oczywiście – by kierowca sam opuścił samochód, pozostawiając kluczyki w stacyjce. Mają na to swoje sposoby.
Gdy auta nie były skomplikowane, do ich kradzieży wystarczyły proste narzędzia. Technika jednak poszła do przodu i teraz złodzieje muszą się nagłowić.
- Obecnie zabezpieczenie aut jest takie, że złodziej musi posiadać wiedzę i mieć odpowiedni sprzęt, by sięgnąć po cudze cztery kółka – mówi podkom. Krzysztof Nowacki, oficer prasowy KMP w Elblągu. - Bo co z tego, że nawet wsiądzie do auta, skoro go nie uruchomi? Samo dorobienie nowoczesnego kluczyka to koszt rzędu kilkuset złotych.
Najlepiej – dla złodzieja, oczywiście – by kierowca sam opuścił auto, zostawiając włączony silnik i kluczyki. Popularne metody to m.in. na stłuczkę (złodzieje powodują stłuczkę, kierowca wysiada z samochodu zdenerwowany i zapomina wyjąć kluczyki ze stacyjki, a wówczas złodzieje wskakują do jego auta i odjeżdżają), na lusterko (sposób delikatniejszy – lusterko zostaje lekko przekrzywione, kierowca wysiada z auta, by je poprawić, skutek – jak poprzednio), czy na butelkę (między koło a nadkole wkłada się plastikową butelkę, odgłos który towarzyszy jeździe niepokoi kierowcę, ten wysiada z auta i … jak poprzednio).
- W Elblągu takie metody raczej nie są stosowane – twierdzi podkom. Nowacki. - Zdarzało się, że złodzieje czaili się w pobliżu posesji i gdy kierowca wysiadał z auta, by otworzyć bramę – zostawiając samochód „na chodzie” - tracił je.
Auta niebędące „na chodzie” też kuszą, o czym przekonał się kolekcjoner samochodów z czasów PRL. Dwa fiaty 125 p oraz polonez wyjechały z jego garażu na lawecie. Złodzieje przeliczyli ich wartość na pieniądze, które dostaną w punkcie skupu złomu. Przeliczyli się jednak, bo zostali zatrzymani przez policjantów.
W naszym mieście kradzieże samochodów to rodzaj przestępstw „na wyginięciu”. Przynajmniej tak wynika ze statystyk policyjnych. W 2014 r. odnotowano 19 kradzieży aut, w 2015 r. - 20. Co drugie auto udaje się odzyskać.
Zdarza się też, że auta niby giną, ale...
- Były sytuacje zgłaszania kradzieży samochodu ubezpieczonego. Później okazywało się, że właściciel nie był w tym czasie – jak twierdził - na zakupach w Elblągu, ale ustalono jego obecność w Malborku. Zgłoszenie miało na celu wyłudzenie odszkodowania – wyjaśnia oficer prasowy elbląskiej policji.
- Obecnie zabezpieczenie aut jest takie, że złodziej musi posiadać wiedzę i mieć odpowiedni sprzęt, by sięgnąć po cudze cztery kółka – mówi podkom. Krzysztof Nowacki, oficer prasowy KMP w Elblągu. - Bo co z tego, że nawet wsiądzie do auta, skoro go nie uruchomi? Samo dorobienie nowoczesnego kluczyka to koszt rzędu kilkuset złotych.
Najlepiej – dla złodzieja, oczywiście – by kierowca sam opuścił auto, zostawiając włączony silnik i kluczyki. Popularne metody to m.in. na stłuczkę (złodzieje powodują stłuczkę, kierowca wysiada z samochodu zdenerwowany i zapomina wyjąć kluczyki ze stacyjki, a wówczas złodzieje wskakują do jego auta i odjeżdżają), na lusterko (sposób delikatniejszy – lusterko zostaje lekko przekrzywione, kierowca wysiada z auta, by je poprawić, skutek – jak poprzednio), czy na butelkę (między koło a nadkole wkłada się plastikową butelkę, odgłos który towarzyszy jeździe niepokoi kierowcę, ten wysiada z auta i … jak poprzednio).
- W Elblągu takie metody raczej nie są stosowane – twierdzi podkom. Nowacki. - Zdarzało się, że złodzieje czaili się w pobliżu posesji i gdy kierowca wysiadał z auta, by otworzyć bramę – zostawiając samochód „na chodzie” - tracił je.
Auta niebędące „na chodzie” też kuszą, o czym przekonał się kolekcjoner samochodów z czasów PRL. Dwa fiaty 125 p oraz polonez wyjechały z jego garażu na lawecie. Złodzieje przeliczyli ich wartość na pieniądze, które dostaną w punkcie skupu złomu. Przeliczyli się jednak, bo zostali zatrzymani przez policjantów.
W naszym mieście kradzieże samochodów to rodzaj przestępstw „na wyginięciu”. Przynajmniej tak wynika ze statystyk policyjnych. W 2014 r. odnotowano 19 kradzieży aut, w 2015 r. - 20. Co drugie auto udaje się odzyskać.
Zdarza się też, że auta niby giną, ale...
- Były sytuacje zgłaszania kradzieży samochodu ubezpieczonego. Później okazywało się, że właściciel nie był w tym czasie – jak twierdził - na zakupach w Elblągu, ale ustalono jego obecność w Malborku. Zgłoszenie miało na celu wyłudzenie odszkodowania – wyjaśnia oficer prasowy elbląskiej policji.
A