UWAGA!

Sztuka to obszar pełen tajemnic

 Elbląg, Sztuka to obszar pełen tajemnic
fot. arch. prywatne

Sztuka pociągała go, odkąd pamięta, a jednak nie wybrał się na Akademię Sztuk Pięknych. Jest samoukiem, a życie zawodowe związał z nauczaniem. Gdy jednak tylko czuje potrzebę tworzenia, chwyta za pędzel i maluje lub za dłuto i rzeźbi. - Tworzenie traktuję jako odskocznię, jako sposób na kreowanie samego siebie – mówi Bogdan Gromadzki.

Dominika Kiejdo: Kocha Pan sztukę, a jednak nie uprawia Pan jej zawodowo.
       Bogdan Gromadzki:
Miałem taki czas w młodości, kiedy chciałem uprawiać sztukę jako profesję. Jednak wiele względów skłoniło mnie do tego, by zostawić ją tylko sobie. Stała się więc pasją i zainteresowaniem, które pomagało mi żyć. Człowiek powinien mieć pewien obszar prywatny, intymny z wielu względów. Sztuka to dokonywanie wewnętrznej oceny samego siebie, to poszukiwanie lepszych rozwiązań. Stąd wzięło się może to, że zajmuję się nie tylko malarstwem, ale i rzeźbą.
      
       - Od jak dawna zajmuje się Pan uprawianiem sztuki?

       - Od 1968 roku. Od dziecka bardzo mnie to interesowało.
      
       - Jakie rzeźby ma Pan w swojej kolekcji?

       - Rzeźbienie w drewnie, a jest to materiał pełen tajemnic, to odkrywanie tych tajemnic w nim zaklętych. Moje prace są z reguły niewielkich rozmiarów. Żeby zajmować się jakimiś monumentalnymi działaniami, trzeba mieć ku temu warunki. Moje prace to głównie miniaturki. Tematyka jest różnorodna. Wśród moich rzeźb są akty kobiece, ale i zgoła abstrakcyjne prace. Obecnie bardziej zajmuję się malarstwem, ponieważ jest mi to bliższe.
      
       - Wśród Pana obrazów również znajdziemy akty.
       - Wielu moich znajomych plastyków maluje akty kobiece. Nie jest to łatwe, ponieważ trzeba tu poszukiwać pewnych rozwiązań plastycznych.

 


      
       - Pewien znawca Pana prac powiedział: "prace pana Bogdana to styl, którego nie potrafię nazwać".
       - Ja też nawet nie usiłuję tego nazywać. W malarstwie ważne jest dla mnie poszukiwanie siebie, tego, jaki jestem. Szukam w nim raczej rozwiązań intelektualnych niż wrażeniowych. Nie są to stricte krajobrazy czy martwa natura, bo nie leży to w kręgu moich zainteresowań.
      
       - Chodzi w nich o ten element tajemniczości? Odbiorca ma się domyślić, o co chodziło artyście?
       - Chodzi o symbolikę, o podteksty uwiecznione na płótnie. W sztuce wyróżniamy dwa nurty. Można w niej przedstawiać wrażenia czy emocje albo wyrażać idee w sposób bardziej intelektualny. Bliższy jest mi ten drugi nurt. W przypadku kilku obrazów, które namalowałem, istotne były też ramy, które stanowiły całość z obrazem, z tym, co on przedstawia.
      
       - Zawodowo pracował Pan z osobami niepełnosprawnymi i niedostosowanymi społecznie. Był Pan nauczycielem, wychowawcą. Odskocznia była potrzebna.
       - Bycie nauczycielem jest tak nieodgadnione jak uprawianie sztuk plastycznych. Niektórzy już po roku pracy w szkole mówią, że są nauczycielami, a ja po 36 latach pracy w zawodzie, nie wiem, czy już jestem tym nauczycielem. Kiedyś złożyłem papiery na Akademię Sztuk Pięknych, ale po egzaminie zrezygnowałem. Nie bardzo mi odpowiadało akademickie spojrzenie na sztukę. Wykonując swoją pracę zawodową, jednocześnie malowałem, traktowałem to jako odskocznię, jako sposób na kreowanie samego siebie. Uprawianie sztuki było i jest też pewnym sposobem kontrolowania siebie, czy dobrze to robię, co mógłbym robić lepiej, ale już tylko wewnętrznie.
      
       - Wystawia Pan swoje prace?
       - Kiedyś dość często wystawiałem, teraz pokazuję je głównie w internecie.
      
       - Skąd czerpie Pan inspiracje?

       - Czasami zauważam elementy świata zewnętrznego, które staram się udokumentować, przetwarzam je w swojej głowie i używam tego jako pewnego elementu w obrazie. Próbuję też kreować świat naturalny, bo uprawiam drzewka bonsai. Mam kawałek swojego ogrodu, który próbuję budować po swojemu. To jest też pasjonujące, podobnie jak rzeźba i malarstwo. Sztuka sztuką, ale nie można oderwać się od świata, który nas otacza. Trzeba próbować go zrozumieć.
      
       - Jak często Pan chwyta za pędzel?
       - Z reguły maluję codziennie, po trochu. Nie jestem van Goghiem, żeby dostawać szału na widok pędzla i farb. Mam zaczęte cztery, pięć obrazów i tworzę je po trochu.
      

rozmawiała: Dominika Kiejdo

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama