Na ten dzień najbliżsi trzyletniej Bianki czekali bardzo długo. Udało się! Dziś (28 lutego) w bydgoskim szpitalu dziewczynka przejdzie przeszczep szpiku. - Gdy wyniki będą dobre, cała i zdrowa wróci do najbliższych. Wszyscy czekamy na pozytywny finał tego koszmaru! - mówi Sylwia Michnowska, ciocia Bianki.
Księżniczka wojowniczka – tak najbliżsi nazywają małą Biankę Wielgat. I taki przydomek słusznie jej się należy. Dziewczynka przez ostatni rok przeszła naprawdę dużo. Za nią dziesiątki badań, wiele cykli chemioterapii, przyjmowanie silnych sterydów. Dziś mamy finał jej bohaterskiej walki z białaczką.
W tym dokładnie momencie Biance podawana jest kroplówka a wraz z nią nowe życie. - Przeszczep zaplanowano na godzinę 15 i będzie trwał 2-3 godziny. Przed chwilą wylądował helikopter ze szpikiem dawcy – mówi szczęśliwa Sylwia Michnowska, ciocia Bianki. - Wierzymy, że już wkrótce nasz koszmar się zakończy.
Dawcą małej Bianki jest 22-letni mężczyzna z Polski. Dziewczynka na powrót do domu poczeka jeszcze co najmniej dwa miesiące. Ten czas spędzi z mamą w izolatce. Reszta będzie zależeć od wyników dziewczyki, które regularnie będą kontrolowane przez lekarzy.
- Gdy wyniki będą dobre, cała i zdrowa wróci do najbliższych – dodaje ciocia. - Wszyscy czekamy na pozytywny finał tego koszmaru! Kochamy ją bardzo i będziemy walczyć razem z nią. Trzymamy kciuki, modlimy się i wierzymy, że Bianka wygra i będzie długo cieszyć się życiem. Serdecznie wszystkim dziękujemy za wsparcie w tej trudnej sytuacji. Jest ono nam bardzo potrzebne.
Dziś (1 marca) rodzice Bianki tak podsumowali wczorajszy przeszczep: - Musimy czekać na to, czy się przyjmie. Ten nowy szpik musi się zadomowić w nowym miejscu. Pierwszą odznaką będzie podnoszenie się wyników, a to może potrwać jakieś 2 tygodnie, następnie biopsja potwierdzi, czy szpik się przyjął i w ilu procentach. Prosimy o modlitwę, aby nie było powikłań i żeby szpik zaczął pracować. Dziękujemy bardzo za miłe słowa, że tylu ludzi obchodzi zdrowie Bianki.
W tym dokładnie momencie Biance podawana jest kroplówka a wraz z nią nowe życie. - Przeszczep zaplanowano na godzinę 15 i będzie trwał 2-3 godziny. Przed chwilą wylądował helikopter ze szpikiem dawcy – mówi szczęśliwa Sylwia Michnowska, ciocia Bianki. - Wierzymy, że już wkrótce nasz koszmar się zakończy.
Dawcą małej Bianki jest 22-letni mężczyzna z Polski. Dziewczynka na powrót do domu poczeka jeszcze co najmniej dwa miesiące. Ten czas spędzi z mamą w izolatce. Reszta będzie zależeć od wyników dziewczyki, które regularnie będą kontrolowane przez lekarzy.
- Gdy wyniki będą dobre, cała i zdrowa wróci do najbliższych – dodaje ciocia. - Wszyscy czekamy na pozytywny finał tego koszmaru! Kochamy ją bardzo i będziemy walczyć razem z nią. Trzymamy kciuki, modlimy się i wierzymy, że Bianka wygra i będzie długo cieszyć się życiem. Serdecznie wszystkim dziękujemy za wsparcie w tej trudnej sytuacji. Jest ono nam bardzo potrzebne.
Dziś (1 marca) rodzice Bianki tak podsumowali wczorajszy przeszczep: - Musimy czekać na to, czy się przyjmie. Ten nowy szpik musi się zadomowić w nowym miejscu. Pierwszą odznaką będzie podnoszenie się wyników, a to może potrwać jakieś 2 tygodnie, następnie biopsja potwierdzi, czy szpik się przyjął i w ilu procentach. Prosimy o modlitwę, aby nie było powikłań i żeby szpik zaczął pracować. Dziękujemy bardzo za miłe słowa, że tylu ludzi obchodzi zdrowie Bianki.
dk