Ona ucieka, bo się zakochała. On, bo rodzice odmówili zgody na wyjazd ze znajomymi. W czasie wakacji elbląscy policjanci przyjmują kilka zgłoszeń tygodniowo dotyczących ucieczek małolatów. Najczęściej po krótkim czasie udaje się ustalić miejsce pobytu „giganta” i sprowadzić go do domu.
17-latka przyjechała ze Szwajcarii na wakacje do babci. Tu zniknęła. Okazało się, że przez Internet poznała młodego mężczyznę, w którym szaleńczo się zakochała i z którym w efekcie uciekła. Babcia roztrzęsiona zgłosiła …porwanie. To przecież takie dobre dziecko, na pewno z własnej woli, by nie uciekła. Dziewczyna szybko została odnaleziona. Była szczerze zdziwiona, gdy policjanci oświadczyli jej, że na prośbę babci wszczęli poszukiwania. Ona przecież jest zakochana i szczęśliwa.
Podobnych przypadków w czasie wakacji jest wiele.
- Najczęstszą przyczyną letnich ucieczek jest miłość – mówi Joanna Stelmach z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu. – Młode dziewczyny zakochują się, często w poznanych w sieci chłopakach, i z nimi uciekają. Rodzina odchodzi od zmysłów, a one są szczęśliwe. Odnajdujemy je po krótkim czasie, całe i zdrowe.
Kolejną przyczyną letnich „gigantów” są zakazy rodzicielskie. – Bo mama nie chce puścić na wyjazd ze znajomymi więc uciekają – mówi Joanna Stelmach. – W 100 procentach takie sprawy kończą się dobrze tzn. uciekinierzy odnajdują się szybko i krzywda im się nie dzieje.
Wakacyjnych zgłoszeń o zaginionych małolatach policjanci otrzymują po kilka tygodniowo.
- Sporo ucieczek nieletnich było też przed zakończeniem roku szkolnego – wskazuje Joanna Stelmach. – Tu powodem jest obawy o oceny, które nie są najlepsze i rodzice mogą się zdenerwować.
Policjanci ustalają konkretnie, u kogo uciekinier może przebywać, kto jako ostatni się z nimi kontaktował. Po „namierzeniu” zgłaszają sprawę lokalnej jednostce policji. Po zatrzymani po „giganta” zgłaszają się opiekunowie.
- Poszukiwani „wpadają” też przez przypadek, bo są legitymowani, np. na dworcu. Pomocna jest również policyjna baza danych – dodaje Joanna Stelmach.
Poza debiutantami elbląscy policjanci prowadzą poszukiwania stałych uciekinierów, głównie z pogotowia opiekuńczego, domu dziecka, Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego.
Tu są rekordziści, którzy mają na swoim koncie po kilkadziesiąt „gigantów”.
- Uciekają nawet kilka razy dziennie – mówi asp. Piotr Mikszewicz z referatu ds. poszukiwań i identyfikacji osób wydziału kryminalnego KMP w Elblągu. - Patrol przywiezie takiego małolata do placówki, policjanci jeszcze dobrze nie zamkną za sobą drzwi, a ten znowu „daje nogę”. Najczęściej kręcą się po mieście.
- Zdarza się również, że rodzice zgłaszają zaginięcie dziecka, które – jak się okazuje – zasiedziało się u kolegi – dodaje asp. Mikszewicz. – Zatraciło poczucie czasu, a rodzice się denerwują.
Nieletni uciekinierzy czy chcą czy nie chcą po zatrzymaniu zostają przekazani opiekunom. Inaczej sprawa wygląda z osobami dorosłymi.
- Jeżeli ma ukończone 18 lat, po odszukaniu, może napisać oświadczenie, że nie życzy sobie powiadamiania rodziny – mówi Joanna Stelmach.
Podobnych przypadków w czasie wakacji jest wiele.
- Najczęstszą przyczyną letnich ucieczek jest miłość – mówi Joanna Stelmach z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu. – Młode dziewczyny zakochują się, często w poznanych w sieci chłopakach, i z nimi uciekają. Rodzina odchodzi od zmysłów, a one są szczęśliwe. Odnajdujemy je po krótkim czasie, całe i zdrowe.
Kolejną przyczyną letnich „gigantów” są zakazy rodzicielskie. – Bo mama nie chce puścić na wyjazd ze znajomymi więc uciekają – mówi Joanna Stelmach. – W 100 procentach takie sprawy kończą się dobrze tzn. uciekinierzy odnajdują się szybko i krzywda im się nie dzieje.
Wakacyjnych zgłoszeń o zaginionych małolatach policjanci otrzymują po kilka tygodniowo.
- Sporo ucieczek nieletnich było też przed zakończeniem roku szkolnego – wskazuje Joanna Stelmach. – Tu powodem jest obawy o oceny, które nie są najlepsze i rodzice mogą się zdenerwować.
Policjanci ustalają konkretnie, u kogo uciekinier może przebywać, kto jako ostatni się z nimi kontaktował. Po „namierzeniu” zgłaszają sprawę lokalnej jednostce policji. Po zatrzymani po „giganta” zgłaszają się opiekunowie.
- Poszukiwani „wpadają” też przez przypadek, bo są legitymowani, np. na dworcu. Pomocna jest również policyjna baza danych – dodaje Joanna Stelmach.
Poza debiutantami elbląscy policjanci prowadzą poszukiwania stałych uciekinierów, głównie z pogotowia opiekuńczego, domu dziecka, Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego.
Tu są rekordziści, którzy mają na swoim koncie po kilkadziesiąt „gigantów”.
- Uciekają nawet kilka razy dziennie – mówi asp. Piotr Mikszewicz z referatu ds. poszukiwań i identyfikacji osób wydziału kryminalnego KMP w Elblągu. - Patrol przywiezie takiego małolata do placówki, policjanci jeszcze dobrze nie zamkną za sobą drzwi, a ten znowu „daje nogę”. Najczęściej kręcą się po mieście.
- Zdarza się również, że rodzice zgłaszają zaginięcie dziecka, które – jak się okazuje – zasiedziało się u kolegi – dodaje asp. Mikszewicz. – Zatraciło poczucie czasu, a rodzice się denerwują.
Nieletni uciekinierzy czy chcą czy nie chcą po zatrzymaniu zostają przekazani opiekunom. Inaczej sprawa wygląda z osobami dorosłymi.
- Jeżeli ma ukończone 18 lat, po odszukaniu, może napisać oświadczenie, że nie życzy sobie powiadamiania rodziny – mówi Joanna Stelmach.
A