UWAGA!

Wciąż na topie

 Elbląg, Od 2009 r. elbląscy depesze znów mają swój oficjalny fan club
Od 2009 r. elbląscy depesze znów mają swój oficjalny fan club (fot. nadesłana)

 Jedni słuchają rocka, inni hip hopu, niektórym do szczęścia wystarczy radio i jego złote przeboje. Są jednak i tacy, którzy od lat wierni są jednej, choć bardzo płodnej kapeli. O tym, kto kogo woził pociągami, jaką rolę w tym wszystkim odegrała zielona marynarka i czy dalej robi się flagi opowiedzą elbląscy depesze czyli fani zespołu Depeche Mode.

Na rynku muzycznym istnieją od ponad 30 lat. Można ich lubić albo i nie, ale są swego rodzaju fenomenem, który wciąż trwa. Fanów Depeche Mode nie ubywa, a przybywa i to na całym świecie, w tym także i w Elblągu. Ten rok dla depeszów jest szczególny. Najpierw płyta Delta Machine, która ukazała się pod koniec marca, a w lipcu koncert w Warszawie. Zanim jednak to nastąpi już 22 czerwca w Malborku odbędzie się ogólnopolski zlot fanów tego zespołu, którego organizatorem jest Elbląsko Malborski Fan Club Dangerous. Kilkoro z nich zgodziło się opowiedzieć o tym, na czym polega bycie depeszem.
      
       - Jak wygląda impreza depeszów, taki zlot fanów?
       - Cypis: Spotyka się grono ludzi z całej Polski, są konkursy tańca, wiedzy o Depeche Mode, a o północy leci Pimpf, który jest takim rytuałem [instrumentalny utwór, przy którym fani biorą się za ręce i tworzą okrąg falując ramionami – red.]. Trudno to opisać, najlepiej zobaczyć to samemu. Znam ludzi, którzy kilkanaście lat temu byli punkami, a teraz przyszli na jedną z naszych imprez i powiedzieli „ Kilkanaście lat temu, grzecznie mówiąc, nie lubiliśmy się, a teraz zobacz, te imprezy u nas to takie wiesz…”.
       - Bednar: Taka impreza to przede wszystkim pełna kultura, nie ma „rozrób” czy „zadym”, nie ma problemów.
       - Kargul: Przede wszystkim między nami nie ma czegoś takiego, nie ma bijatyk.
       - Cypis: W ciągu ostatnich kilku lat nie spotkałem się z czymś takim, żeby ktoś na nas czekał, wyzywał, zaczepiał, teraz jest już inaczej. Teraz nawet policja, kiedy widzi większą grupę fanów, przyjeżdża bo musi, wiadomo, ale robią to spokojnie. Wiedzą, że nie muszą wysiadać z samochodu, przyjadą, pojadą, nie ma żadnej interwencji.
      
       - Podobno w latach 90. te różne subkultury, w tym także depesze, mówiąc delikatnie, nie bardzo się lubiły. Oberwać można było nawet za kolor sznurowadeł.
       - Cypis:
Zgadza się, tak było.
       - Agata: Okazywano to w bardzo szczególny sposób, przez tzw. „ścinki”.
       - Kargul: Teraz już tak nie jest, przede wszystkim ci ludzie podorastali, dojrzeli. Jestem depeszem, widzę, że idzie na ulicy człowiek z szalikiem jakiegoś klubu i wiadomo, że nie będę go gonił, nie interesuje mnie to. Czasami słyszę jakieś docinki, a że na czarno, a że buty takie a takie, ale mnie to nie rusza, ja wiem czemu jestem depeszem.
      
       - A czemu jesteś depeszem?

       - Kargul: Kolega mi kazał (śmiech). Nie, nie. Po prostu chodzi tutaj o muzykę i teksty, no i imprezy. Ja już bym nie mógł iść na dyskotekę, zanudziłbym się tam. Ci ludzie ubrani na kolorowo…Nie, nie. A na zlot aż mi się chce jechać.
       - Cypis: Co tu dużo mówić, to jest po prostu genialne! Niektórzy mówią, że jest to jedna wielka „czarna rodzina”. To chyba przez to, że jest to jeden zespół i jedno grono ludzi skupione wokół, a na przykład subkultura punkowa to kilkadziesiąt kapel.
       - Agata: Liczą się ludzie i to, że widać taką otwartość.
       - Bednar: Przede wszystkim liczy się klimat, to ludzie, którzy słuchają tej samej muzyki.
       - Kargul: Depeche Mode ma takich fanów, którzy nie przestaną ich słuchać do końca życia, daję sobie rękę uciąć (śmiech).
      
       - Depeche Mode to także moda, odpowiednie buty, czarne koszulki, białe spodnie. Teraz wchodzimy do sklepu i wszystko jest. A pamiętacie swoje początki? Jak kiedyś zdobywało się takie rzeczy?
       - Cypis: Poprzez kombinowanie i jeszcze raz kombinowanie. Jeżeli chciało się kupić coś oryginalnego, glany albo martensy, trzeba było kombinować. Ktoś miał znajomych w Niemczech, no to stamtąd to sprowadzał, o Anglii można było wtedy tylko pomarzyć. Kapsle robiło się samemu, podobnie tak jak i flagi – brało się od mamy prześcieradło, wycinało jakiś szablon z kartonu i pryskało sprayem. Teraz jest duży dostęp do wszystkiego, nie ma z tym problemu, ale miało to swój urok.
       - Bednar: Miało, miało. Kiedyś było widać coś takiego: skóra, skórzane spodnie, glany, łańcuchy, fryzury - ten image depesza był bardzo oryginalny. Teraz wszystko można zamówić przez Internet, kiedyś tego nie było.
       - Kargul: To też pocięte spodnie, postrzępione.
       - Bednar: Włosy farbowane, pasemka, plakaty na ścianach w pokoju…
       - Bosy: Fryzurka na lotnisko…
       - Cypis: Nie oznacza to jednak, że teraz ludzie takich rzeczy nie robią. Wciąż jest tak, że przerabiają kurtki, robią odręcznie malowane koszulki. My na przykład mamy jedną flagę zrobioną w drukarni, ale drugą zrobioną odręcznie. Na pewno inaczej się na to patrzy, o odręcznie zrobione rzeczy człowiek bardziej dba.
      
       - Macie jakiś ulubiony okres twórczości Depeche Mode?
       - Cypis: Trudno powiedzieć, każdy ma chyba ulubiony moment. To jest zespół, który co cztery lata wydaje płyty, nie sprzedają się one w stu tysiącach egzemplarzy, są to o wiele większe ilości. Ostatnia płyta – Delta Machine – po pięciu dniach sprzedała się w 200 tys. egzemplarzy, u nas w Polsce podwójna platyna. Depeche Mode „przeskoczył” kilka lat do przodu w rodzajach muzyki elektronicznej, pomieszali tam tyle stylów, nawet jak teraz mówię o tym mam ciarki na rękach (śmiech). Sam nie spodziewałem się takiej płyty.
       - Bednar: Taki przełom był chyba w latach 90., dosyć mocny, wtedy było najwięcej depeszów. Piękną płytą jest Music for the Masses…Jeżeli ktoś słucha ich od lat 80., tak jak ja, to woli starsze płyty, ale te nowe też są wspaniałe. Dla mnie również i Delta Machine jest genialna, przypomina wczesny Depeche Mode.
       - Cypis: To wiązało się również z ustrojem, jaki mieliśmy. Lata 80. nie sprzyjały takiej muzyce, wiadomo jaki był ustrój, nie było to nagłośnione. W 1990 r. wyszła płyta Violator, coraz więcej osób miało dojście do tej muzyki, było więcej informacji, niektórzy mają do niej sentyment, a ten, który zaczyna od tego roku…no dla niego ta najnowsza płyta będzie szczególna.
       - Kargul: Każda płyta jest dobra, ale nawet tak jak powiedział sam wokalista – Violator to najlepszy album.
      
       - A słuchacie czegoś innego niż Depeche Mode?

       - Agata: No pewnie, że tak. Nie jesteśmy zamknięci na inną muzykę.
       - Cypis: Nie mamy klapek na oczach.
       - Bednar: Ja słucham głównie muzyki lat 80.
       - Kargul: A ja słucham polskiego hip- hopu, lubię Peję czy Ostrego.
      
       - Kiedy zaczynaliście swoją przygodę z Depeche Mode rodzice nie oponowali?

       - Bosy: Ooo…To są takie historie…
       - Agata: A ja Depeche Mode słucham dzięki…babci. Byłam gówniarą, siedziałyśmy, oglądałyśmy z babcią MTV i leciał utwór „It’s no good”, gdzie David Gaham ma fantastyczny, zielony garnitur. Babcia wtedy powiedziała do mnie „ Zobacz, jaki ma fajny garnitur - dobra szmata” (śmiech). No i tak to się zaczęło. Wciągnął się i mój tata, który teraz robi gadżety.
       - Kargul: Moi rodzice są dumni kiedy słyszą Depeche Mode w radiu, jak byłem młodszy to mama mi nawet ucho przekłuła.
       - Cypis: Moja mama nie była zwolenniczką takich wypadów, nie bardzo się orientowała co to jest. Tłumaczyłem więc, że jest to taki rodzaj dyskoteki, tylko że z jednym rodzajem muzyki. I tak naprawdę mój pierwszy zlot poza Elblągiem odbył się, nazwijmy to "bez zgody rodziców", ale kiedy przyjechałem z powrotem to mama zrozumiała, że nie da rady tego powstrzymać, że będę jeździł oraz słuchał tego zespołu. Zrobiła mi więc kanapki, kazała usiąść i wytłumaczyć o co w tym wszystkim chodzi, wtedy też opowiedziałem jak to jest. Od tamtej pory mama wiele razy dawała pieniądze na wyjazd, wiadomo, jak to młody człowiek – nie ma ich za dużo. Czasami na zloty woził mnie dziadek, który miał darmowe przejazdy PKP.
       - Bednar: U każdego było inaczej. Ja na przykład Depeche Mode zacząłem słuchać w 1987 roku, na koloniach. Wtedy przypadł mi do gustu utwór „Strange love” z płyty Music for the Masses. Zainspirowała mnie ta muzyka, tak po prostu wyszło i ja tę muzykę po prostu kocham.
      
       - Jak na waszą pasję reagują współpracownicy, pracodawcy? Wiedzą o tym?
       - Cypis: Trudno byłoby tu ukryć (śmiech). Po prostu, w różnych rozmowach wychodzą takie rzeczy, nie da rady o tym nie opowiadać. Wielu ludzi przez to zaczyna się tym wszystkim interesować, raz przyjdzie na imprezę, później znowu.
       - Bosy: Ja nawet w pracy noszę taką koszulkę (śmiech)
       - Agata: A u mnie to jest tak: przychodzę do szefowej i mówię, że potrzebuję dzień wolny albo chciałabym wcześniej wyjść z pracy to ona od razu wie, że jadę na zlot.
       - Bednar: Niektórzy myślą, że to jakaś sekta, ale tak mówią osoby, które się nie znają na tym i nie wiedzą „z czym to się je”.
       - Agata: A to są po prostu tacy pozytywnie „zakręceni” ludzie.
      
       - Po 23 latach organizowany jest ogólnopolski zlot w Malborku, czemu trzeba było aż tak długo na niego czekać?
       - Cypis: Jakoś tak to wszystko „zgasło”, dużo ludzi wyjechało za granicę, po prostu nie było okazji. Wprawdzie robiliśmy imprezy w kilku elbląskich klubach, ale że fani są i z Elbląga, i z Malborka to doszliśmy do porozumienia, żeby zrobić coś właśnie tam.
      
       - Od kiedy więc w Elblągu można spotkać fanów Depeche Mode?

       - Cypis: Pierwszy fanklub Depeche Mode w Elblągu powstał pod nazwą „Tora, tora, tora” to był 1984 albo 1985 rok. Istniał przez jakiś czas, później go nie było, ale ludzie dalej słuchali Depeche Mode, jeździli na zloty. W latach 90. powstał „Route 66”, ale mniej więcej po dwóch, trzech latach rozpadł się. W 2009 r. postanowiliśmy taki fanklub założyć, nieco prężniej działać, żeby to miało „ręce i nogi” i zaczęliśmy robić imprezy w Elblągu. Jest dobrze, pojawiają się nowe osoby, tym bardziej, że wyszła nowa płyta, będzie też koncert. Trzeba zaznaczyć, że pojawia się dużo młodych osób, jest ich coraz więcej, co mnie trochę szokuje. Teraz młodzież raczej słucha hip hopu czy techno, to jest chyba bardziej na topie, ale mimo to przyjeżdża dużo młodych na zloty czy depoteki. I nie widziałem jeszcze takiego przypadku, żeby ktoś, kto choć raz uczestniczył w zlocie, później nie chciałby tam jeździć. Trudno powiedzieć, ilu fanów jest w samym Elblągu, tutaj w klubie to ok. 25 osób, ale tak ogólnie to myślę, że sto osób się znajdzie. W naszym gronie mamy policjantów, prawników czy sędziów. Są też tacy, którzy słuchają DM, ale nie obnoszą się z tym, a te „barwy” przybierają na jedynie na zlot.
       - Bednar: Myślę, że w Elblągu jest dużo depeszów, ale nie zawsze mogą sobie pozwolić na to, żeby wyjść na taką imprezę, wiadomo – rodzina, dzieci, obowiązki…W latach 90. depeszów było widać wszędzie, było ich pełno.
       - Cypis: Rozklejaliśmy dziś plakaty po sklepach i różnych innych miejscach, w jednym z nich pani powiedziała: „O! Depeche Mode? Proszę bardzo! Ja też jadę na koncert z mężem!”.
       - Kargul: Dużo ludzi pamięta te czasy, miło je wspomina.
       - Bednar: Jakby nie patrzeć to zespół, który wciąż jest na topie.
      
      
      
      
mw

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama