UWAGA!

Zwierzę to nie rzecz!

 Elbląg, Czarnobiały, Snow i Tolek
Czarnobiały, Snow i Tolek (fot. MW)

Jest zima. Kończy się kolejny rok. Nastał czas przemyśleń i podsumowań. W tym czasie pamiętamy, o tych, których kochamy i których zabrakło, wspominamy dobre i gorsze chwile. W ostatnich dniach starego roku złożyłam wizytę tym "mieszkańcom" naszego miasta, o których mało kto pamięta.

Wizyta w elbląskim schronisku dla zwierząt nie należy do najprzyjemniejszych. W okresie świątecznym, kiedy to myślimy o innych, postanowiłam zobaczyć, jaki jest los bezpańskich i porzuconych zwierząt. Zewsząd zieje tam smutek i tęsknota za czymś, co utraciło się bezpowrotnie. Poczułam dziesiątki smutnych, wlepionych we mnie oczu, błagalnych spojrzeń czekających choć na jeden przyjazny gest. Przerażające jest to, że większość mieszkańców elbląskiego schroniska, zostaje porzucona przez swoich ukochanych właścicieli. To dowód na to, jak wielka znieczulica panuje w naszym społeczeństwie i jak brutalny potrafi być człowiek w stosunku do istoty, która obdarzyła go bezgranicznym zaufaniem i ogromnym uczuciem. Apelujemy do tych elblążan, którym los zwierząt nie jest obojętny, o przygarnięcie bezpańskich czworonogów z elbląskiego schroniska. A o tym, jaki jest los porzuconych zwierząt, rozmawiam z Małgorzatą Wilińską, pracownikiem elbląskiego schroniska.
      
       - Ile zwierząt przebywa obecnie w schronisku dla zwierząt?
       Małgorzata Wilińska: W tej chwili w schronisku mieszka około 270 psów i około stu kotów. Zwierzęta trafiają do nas najczęściej z interwencji. Często zdarza się, że ktoś do nas dzwoni i informuje, że gdzieś błąka się kot czy pies i nasz samochód przyjeżdża po niego. Zdarza się, że ludzie sami przychodzą do nas i mówią, że znaleźli psa albo kota. W niektórych przypadkach przyjmujemy zwierzęta od samych właścicieli. Zdarza się oczywiście, że czasami sytuacja jest trudna i zwierzę musi trafić do schroniska. Często jednak właściciel informuje nas po prostu, że musi oddać zwierzę, bo na przykład zmienia mieszkanie, rozstał się ze swoim partnerem/partnerką lub wkrótce w jego domu ma pojawić się dziecko. Pytamy go wtedy, czy nie ma kogoś, komu mógłby oddać zwierzę. Proponujemy, żeby zrobił ogłoszenia, popytał wśród krewnych, przyjaciół, czy nie znają kogoś, kto zaopiekowałby się zwierzęciem.
      
       - Często zdarza się, że ludzie przychodzą, ot tak, po prostu, by oddać swojego zwierzaka?
       Zdarza się to bardzo często. Zawsze pytamy właścicieli, dlaczego chcą oddać zwierzę do schroniska. Często odpowiadają, że wyjeżdżają, np. do Anglii czy Niemiec. Gdy mówimy im, że mogą przecież zabrać zwierzę ze sobą do tych właśnie krajów, nierzadko śmieją się nam w twarz. Zdarzają się też inne powody zostawienia u nas swych pociech. Niektórzy mówią, że dziecko ma alergię na psa czy kota. Innym powodem jest śmierć właściciela czworonoga – w takiej sytuacji zwykle to członek rodziny zmarłego przyprowadza zwierzę do nas.
      
       - Przerażające jest to, jak wielka znieczulica panuje w naszym społeczeństwie i jak nieodpowiedzialni mogą być ludzie. Zwierzę nie jest rzeczą, którą można po prostu zwrócić, jak się człowiekowi znudzi czy mu zawadza! A jak wygląda życie takiego psa w schronisku?

       Najpierw zwierzę przechodzi czternastodniową kwarantannę. Po upływie tego czasu zostaje zaszczepione, zaczipowane i wtedy jest przeznaczone do adopcji, czyli po prostu czeka na nowego właściciela. Każdy może przyjść do schroniska i wybrać sobie psa lub kota, jakiego chce. Jednak przez pierwsze dwa tygodnie pobytu zwierzęcia u nas nie można go zaadoptować, ponieważ może się po niego zgłosić jego poprzedni właściciel.
      
       -Schronisko to smutne miejsce.
       Bardzo smutne. Dla tych zwierząt, które były bite lub głodzone, schronisko jest lepszym miejscem. Jednak dla większości, pomimo wszelkich starań pracowników schroniska i wolontariuszy, jest jak więzienie. Głodzone psy trafiają do nas najczęściej z interwencji. Ktoś zgłasza nam, że gdzieś na łańcuchu przy budzie znajduje się bardzo wychudzony pies. Przyjeżdżamy i widzimy, że pies ma sterczące kości, a przy budzie, jeśli taką ma, stoi pusta miska lub leżą w niej surowe obierki. Najsmutniejsze jest jednak to, że najczęściej trafiają do nas psy, które są bardzo ufne w stosunku do ludzi, które lubią ludzi, które się ich nie boją, które są zadbane. Wniosek z tego, że są to psy, które uciekły, a właściciel ich nie szuka, bo zwyczajnie mu się nie chce, bo cieszy się, że pozbył się kłopotu.
      

 


       - Jakie problemy ma elbląskie schronisko?
       Największym problemem jest przepełnienie, bo zawsze kotów i psów mamy więcej niż miejsc. Obecnie liczba ta troszeczkę spadła, ale bywają okresy, kiedy wzrasta w zatrważającym tempie. Jest wtedy naprawdę ciężko, ponieważ jak wiadomo w przepełnionych boksach zwierzętom jest znacznie trudniej. Czasami ciężko jest także pod względem finansowym. Najwięcej pieniędzy pochłania wyżywienie mieszkańców schroniska. Jak łatwo sobie wyobrazić, taka ilość zwierząt potrzebuje bardzo dużej ilości karmy. Kosztowne są również zabiegi lecznicze, szczepienia, czipowanie oraz sterylizacja, którym poddawane są zwierzęta przyjęte do schroniska. Schronisko otrzymuje dotację ze strony miasta, jednak nie pokrywa ona wszystkich jego wydatków. Część pieniędzy pochodzi od sponsorów, z darowizn oraz z przekazanego na rzecz schroniska 1% podatku.
      
       - Czy jest taki czas w ciągu roku, w którym trafia do Was najwięcej psów?
       Z moich obserwacji wynika, że najwięcej zwierząt trafia do nas przed wakacjami i przed świętami. Podczas tegorocznych wakacji nie przyjęliśmy do schroniska aż tylu zwierząt, ile przyjęliśmy w listopadzie tj. przed świętami.
      
       - Przebywają u Was tylko psy i koty?
       Głównie. Ale zdarzyły się też przypadki, kiedy przyjęliśmy szczura, królika, jeża czy jakiegoś rannego ptaka. Zarówno szczura jak i królika w klatce ktoś po prostu wystawił na chodnik…
      
       - Jakie warunki mają zwierzaki w schronisku?
       W naszym schronisku jest m.in. budynek psiarni, który składa się z czternastu boksów z wybiegami. Jest to dobre miejsce zimą, ponieważ psiarnia jest ogrzewana. Każdy znajdujący się w niej boks może pomieścić po kilka psów. Poza tym jest kilkadziesiąt częściowo i w całości zadaszonych boksów, w których psy mają budy i przestrzeń do biegania oraz mniejsze, również zadaszone, tzw. aldazy. Aldazy to kojce wykonane z desek i elementów stalowych. Koty mają do dyspozycji dwa zadaszone wybiegi połączone z ogrzewanym budynkiem oraz ogrzewany kontener. Dla psów najbardziej przyjazne są częściowo zadaszone boksy z dużymi wybiegami, ponieważ zwierzęta mają w nich dużo przestrzeni do biegania. Jednak nie zawsze i nie dla wszystkich. Zimą w takich boksach małym, gładkowłosym i ciepłolubnym psiakom byłoby po prostu za zimno, ponieważ ogrzać mogą się tam tylko w budach. Oczywiście budy są ocieplane i wyściełane słomą. Jednak dla psów, które trafiły do schroniska prosto z ciepłego mieszkania czy domu, to za mało. Dlatego staramy się gładkowłose psy, którym jest najzimniej, jak również psy starsze i małe, na czas zimy przenosić do budynku psiarni, gdzie będzie im cieplej. Trzeba jednak pamiętać, że w psiarni znajduje się zaledwie czternaście boksów, a psów w schronisku jest 270. Nie ma więc możliwości na pomieszczenie w niej wszystkich zwierząt. Z tego względu co roku organizujemy akcję: "Mróz zabija. Nie czekaj, reaguj!". Akcja polega na zachęcaniu mieszkańców naszego miasta do przygarnięcia zwierzęcia na czas zimy do swoich domów. W tym roku zgłosiła się jak dotąd tylko jedna osoba, która przygarnęła psa, ale liczymy na to, że gdy zrobi się zimniej, mieszkańcy Elbląga otworzą swoje serca i domy dla czworonogów w potrzebie.
      
       - Czy wiele osób zgłasza się do schroniska, by zaadoptować zwierzę?

       Wskaźnik adopcji jest wysoki, ale jednak częściej ludzie oddają zwierzęta niż je adoptują. Z przyjemnością mogę powiedzieć, że w sobotę przed świętami było aż sześć adopcji. Miejmy tylko nadzieję, że nie były to nieprzemyślane prezenty i że adoptowane czworonogi już do nas nie wrócą.
      
       - Czy każde Wasze zwierzę ma jakieś imię?

       Tak, każdy pies i kot w schronisku ma swoje imię. Nie chcemy, by zwierzęta były tylko numerkami, więc nadajemy im imiona. Z oczywistych względów większość psów nie reaguje na nadane im imiona, w związku z czym, po adopcji, można je śmiało zmienić.
      
       - Czego życzycie sobie w Nowym Roku?
       Życzymy sobie, żebyśmy przyjmowali jak najmniej psów i kotów, a wszystkie te, które już są w schronisku, trafiły do nowych, odpowiedzialnych domów.
      
      

dk

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • zdecydowanie zachęcam do adopcji:) i wspierania schroniska:) jestem tam często i pomagam jak mogę:) widzę cięzką pracę i troskę pracowników i wolontariuszy aby poprawić los tych futrzasnych kupek nieszcześcia, adoptowałam też kotka i jest to najcudowniejsze zwierzątko pod słońcem:) a zmiany zachodzące w takim zwierzątku są niedoopisania:) to jak zaczyna się otwierać, spi wyciągnięty zreaksowany i mruczący, jak zaczyna się ciszyć na nasz widok i przybiega się przywitać jest po prostu przecudne. Adoptujcie i kochajcie zwięrzęta bo nic na świecie nie jest tego warte bardziej.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    kasia_32(2012-12-29)
  • Świetny artykuł :) ja też mam pieska ze schroniska i jest on przecudowny, kochany i bardzo oddany :) Nie oddałabym go za żadne skarby:) Ludzie adoptujcie pieski i kotki ze schroniska !! Naprawdę warto pomagać.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Smerfetka20(2012-12-29)
  • Całym sercem jestem z pracownikami schroniska. Wykonują kawał roboty. W 2000 roku adoptowaliśmy ze schroniska maleńką sunię. Była najpiękniejszym i najmądrzejszym psiakiem na świecie. Kiedy po ciężkiej chorobie straciliśmy ją, wszyscy płakali jak dzieci. Zarzekałam się, że już nie wezmę psa, ale wytrzymałam tylko parę miesięcy. Dom bez zwierzaków jest smutny. Od trzech lat jest z nami następna psina ze schroniska. Jest prawie jamniczką i ma charakterek, ale kochamy ją bardzo. Zawsze też w naszym domu rezyduje kocur. Polecam wszystkim, jeżeli chcecie mieć zwierzaka, nie kupujcie z dzikich hodowli. W schronisku są wspaniałe zwierzaki i czekają na swojego człowieka.
  • Nie mogę mieć zwierzaka więc objęłam wirtualną opieką psiaka z elbląskiego schroniska. Świetna forma pomocy. Jednego już wcześniej tak wirtualnie adoptowałam i szukałam mu domu poprzez ogłoszenia i udostępnianie jego zdjęć na fb i znalazł dom, teraz pomagam kolejnemu - POLECAM!!!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Daga....(2012-12-30)
  • Jak Pani Prawie-Jamniczka miała na imię w schronisku? Powinnam ja pamiętać :)
  • Osoby, które prowadzą nasze schronisko są wspaniale- każdemu miastu życzę takiej obsługi. Żeby jeszcze adopcje były częstsze. ..
  • To prawda, schronisko ratuje życie wielu porzuconym zwierzakom. Ludzie tam pracujący i wolontariusze oddają swoje serce i czas. Szkoda tylko, że nie są traktowani sprawiedliwie.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    1
    0
    Patrota(2012-12-30)
  • Ludzie biorą na święta na prezent bo to najtaniej a po świetach kopa i na ulicę u na s ludzie sa nieodpowiedzialni powinny być bardzo wysokie podatki od posiadania psa chowali by je wtedy tylko ludzie odpowiedzialni jest ustawa o zakazie handlu jako schronisko winniscie zaapelować do portelu elblaskiego żeby nie zamieszczał ogłoszeń o sprzedazy psa to sa pseudo handlarze którzy handlują psami z kazirodczych miotów to nie rasa to mutanty i chore pieski ludzie nie kupujcie ich zobaczycie ile psów trafi do schroniska po świetach
  • Portel nie reaguje na takie informacje. :) MOże chce zarabiać na tych ogłoszeniach, czy cóś
  • wspieram schronisko i popieram adopcję zwierząt, ale powinna być ona dobrze przemyślana bo zwierzę to nie rzecz i potrafi kochać bardziej jak człowiek, chociaż ja moją sunię kocham szalenie mocno, nie odwiedzam schroniska bo jest to dla mnie wielkie przeżycie, przygarnęłabym wszystkie psiaki a nie mogę sobie na to pozwolić
  • Ciepło na sercu robi się jak czytamy że jest coraz lepiej nawet w schronisku aby tak dalej i więcej sponsorów takich co dają po co najmniej dziesięć tysięcy.
  • Kto napisał o tych podatkach jest nie nienormalny!!!!!Głupi człowieku zrozum, że to najczęściej nie za bogaci ludzie biorą psy, i odmawiają sobie kawałka chleba i wolą dać pisakowi. Znam panią która znalazła psa na ulicy i go wzięła sama jest chora, a leki są kosztowne ale ona właśnie woli nie zjeść a da jedzenie pisakowi. bogacze kupują psy, adoptują a później oddają bo np. do kanapy nie pasuje albo nie wiedzą co zrobić jak się chce na Kanary jechać, a "problem pies" jest.
Reklama