UWAGA!

Helena Pilejczyk honorowym gościem olimpiady w Vancouver

 Elbląg, Helena Pilejczyk
Helena Pilejczyk

Spotkało mnie szczególne wyróżnienie, będę honorowym gościem Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Vancouver - mówi elblążanka Helena Pilejczyk, brązowa medalistka olimpiady w Squaw Valley w łyżwiarstwie szybkim. – W tym roku mija 50 lat od zdobycia przez dwie polskie łyżwiarki medali olimpijskich. Wraz z Elwirą Seroczyńską srebrną medalistką z tych igrzysk, w Elblągu zaczynałyśmy nasze sportowe kariery. Do Vancouver polecę 10 lutego.

Helena Pilejczyk, urodziła się na „prima aprilis” w 1931 roku na Mazowszu. Czas wojennej pożogi spędziła w Warszawie, skąd po Powstaniu Warszawskim osiedliła się z rodziną w Kwidzynie. Tu skończyła Liceum Pedagogiczne i z nakazem pracy trafiła do Elbląga. Uczyła dzieci w Szkole Podstawowej nr 3 i wraz z nimi wychodziła na zajęcia w terenie. Zimą, modne były łyżwy na zamarzniętej tafli basenu i właśnie tam młodą nauczycielkę wypatrzył znany w mieście pasjonat łyżwiarstwa szybkiego, zawodnik, trener i działacz Kazimierz Kalbarczyk.
       - Po pierwszym treningu miałam dość łyżwiarstwa – wspomina Helena Pilejczyk. – Dostałam zakwasów, bolały mnie wszystkie mięśnie. Podczas ferii świątecznych poszłam jednak pojeździć na torze łyżwiarskim i rozpoczęłam systematyczne treningi. Prawdziwa jazda po sportowe wyniki zaczęła się przypadkowo. Klubowa kadra elbląskiej „Stali” pojechała na Mistrzostwa Polski do Zakopanego, niestety beze mnie. W czasie trwania mistrzostw otrzymałam telegram, żeby spakować sprzęt i przyjechać na te zawody. Wyfasowałam w klubie buty z łyżwami o cztery numery za duże, bo innych nie było. Wystartowałam w sztafecie, niestety na każdej zmianie nasze dziewczyny miały wywrotki. Dano nam jednak dodatkową szansę, poza oficjalnym konkursem. Pobiegłyśmy w sztafecie wspaniale ustanawiając nowy rekord Polski. Tak zaczęła się moja prawdziwa łyżwiarska przygoda – zaznacza olimpijka.
       Po tym wydarzeniu, Pani Helena startuje na zawodach w kraju, uczestniczy w zgrupowaniach kadry narodowej panczenistek. Z czasem, w biało – czerwonych barwach, zaczyna reprezentować kraj na zawodach z udziałem czołowych łyżwiarek świata. Powoli przebija się do światowej czołówki. W roku 1956 jest już absolutną mistrzynią Polski zdobywając złote medale na wszystkich dystansach i w wieloboju. Jest najlepsza, a najlepsi rywalizują na mistrzostwach świata. W 1958 roku startując w Szwecji weszła do dziesiątki najlepszych łyżwiarek świata. W roku Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Squaw Valley zdobyła wicemistrzostwo świata w biegu na 1000 metrów. Te dobre wyniki zapowiadały walkę o medale na Olimpiadzie. I stało się, bo niedziela 21 lutego 1960 roku przeszła do historii polskiego sportu, łyżwiarki szybkie zdobyły dwa medale olimpijskie na lodowym torze w Dolinie Indianki. A trzeba zaznaczyć, że minęło już pół wieku bez takiego sukcesu polskich panczenistów.
       - Jechałam w ostatniej parze ze Skoblikową z Rosji – wspomina Helena Pilejczyk. – Przed naszym startem najlepszy czas uzyskała Elwira Seroczyńska, która już miała zapewniony medal. Wystartowałam niczym do sprintu, przez półtora okrążenia jechałyśmy idealnie równo, na kolejnym wirażu objęłam prowadzenie. Później potężna Rosjanka zaczęła się oddalać. Pięć metrów, siedem, dziesięć… W końcówce jeszcze raz przyspieszyłam, ale już rywalki nie doszłam. Jednak kiedy podano rezultaty krzyczałam z radości. Rosjanka z nowym rekordem świata zdobyła złoty medal, Elwira Seroczyńska srebrny, a ja, trzecia na 1500 m, brązowy.
       Powrót do Polski, powitanie w Elblągu było wielkim wydarzeniem. Helena Pilejczyk od włodarzy miasta otrzymała niezwykły na tamte czasy prezent – niklowany dzbanek do parzenia kawy. Przechowuje to trofeum do dzisiaj w galeryjce sportowych trofeów. Łyżwiarka do 1972 roku, do mistrzostw świata w Harenveen, jeździła z białym orłem na kostiumie. Po zakończeniu dwudziestoletniej, wyczynowej kariery sportowej przekazywała swoje doświadczenia młodzieży pracując jako trenerka w elbląskim klubie. Wychowała takie zawodniczki jak Ewa Wasilewska i Małgorzata Tomporowska. W 1997 roku wróciła na tor łyżwiarski i wystartowała z sukcesami na mistrzostwach świata weteranów w Berlinie, a potem przez siedem kolejnych lat na takich zawodach ustanawiała nowe rekordy świata w swojej kategorii wiekowej, zdobywała medale i promowała Elbląg. Sprawdzała też siebie twierdząc, że prawdziwy sportowiec nigdy nie powinien kończyć kariery. Owszem, może zrezygnować z wielkich, sportowych aspiracji, rekordów i medali. Ale to co lubił robić, powinien czynić dalej, chociaż już w innej skali.
       Elblążanka z wyboru przez cały przebieg sportowej kariery reprezentowała barwy miejscowych klubów sportowych. Mistrzynią Polski była trzydzieści jeden razy, a czterdziestokrotnie rekordzistką Polski. Rekordy życiowe: 500 m – 48.20, 1000 m – 1.35,80, 1500 m – 2.37,10, 3000 m – 5.15,20, 5000 m – 10.06,20, wielobój mały 199,766 punktów.
       Ten wspaniały dorobek został doceniony przez Radę Miejską, bo 20 czerwca 2002 roku Helena Pilejczyk otrzymała szczególny i bardzo zaszczytny tytuł Honorowego Obywatela Elbląga.
       Olimpijka ma swoją gwiazdę w słynnej Alei Gwiazd Sportowych w Cetniewie, a 26 stycznia 2009 roku uhonorowana nagrodą fair play przez Międzynarodowy Komitet Fair Play w Istambule. Międzynarodowy Komitet Fair Play przyznał Pani Helenie to szczególne wyróżnienie, za całokształt kariery sportowej w której wyróżniała się sportowym duchem walki, a po zakończeniu oficjalnej przygody ze sportem godnym życiem. Zawsze otwarta na krzewienie idei olimpizmu nigdy nie odmawiała uczestnictwa w masowych imprezach organizowanych przez Klub Olimpijczyka działający w Elblągu, szczególnie aktywnie w byłym województwie elbląskim. Helena Pilejczyk, ikona elbląskiego sportu, nadal towarzyszy ważnym wydarzeniom sportowym. Przed odlotem do Vancouver w siedzibie PKOl uczestniczyła w prezentacji ubiorów polskich sportowców. – To inna epoka – stwierdziła. – Oni mają wszystko uszyte z materiałów wykonanych według najnowszych technologii, ja po brązowy medal biegłam w wełnianych rajtuzach, ale cóż…od tamtego wydarzenia minęło pół wieku.
      
M

Najnowsze artykuły w dziale Sport

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • Pani Heleno, jestem pod wrazeniem Pani sukcesow! Serdecznie gratuluje i podziwiam i jakze duzo jest w Pani energii!! Zycze wszystkiego co najlepszeoraz cudownych wrazen na Olimpiadzie. Pozdrawiam serdecznie:)
  • Aż wstyd, że Elbląg nie ma toru łyzwiarskiego z prawdziwego zdarzenia. Wszystkiego Najlepszego Pani Heleno
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    mieszkaniecEL(2010-02-08)
  • Elbląg ma jeszcze wieeeele do zrobienia!!!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Rocznik45(2010-02-08)
  • Gratuluje Pani, wszystkiego dobrego zycze. Musze sie pochwalic, Pani Helena uczyla mnie W-F, to bylo dawno, ale prawda. Pozdrawiam.
  • I to był siermiężny Elbląg - za PRL-u! H. Pilejczyk, E. Seroczyńska, Ryś-Ferens, Derks i wielu innych łyżwiarzy, a komuchowate władze siermiężnego i zapyziałego Elbląga nie potrafiły nawet wywalczyć dla miasta prawdziwego toru łyżwiarskiego - budowano tory gdzie indziej, np. w Tomaszowie nad Pilicą, w Zakopanem oczywiście itd. Bo ówczesne komuchy nie chciały się narażać, "wicie, rozumicie tow. Szmaciak, tam w stolicy i w Gdańsku wiedzą lepiej, po co się narażać?"
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    dobrze, że to już minęło .....(2010-02-08)
  • Słuszne spostrzeżenia wyżej, a"kadrę polskich panczenistek na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Vancouver poprowadzi Ewa Białkowska, trenerka z Elbląga".
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    /.../.../(2010-02-08)
  • Pani Helena Pilejczyk na prezydenta. Wtedy sport bedzie stał na wysokim poziomie.
  • To, że nie doczekaliśmy się toru łyzwiarskiego sztucznie mrożonego, to wstyd i porazka Elblaga, który kiedys znany był z łyzwiarstwa szybkiego. A dziś nawet nie ma toru naturalnego, choc już mija drugi miesiąc, jak mamy mroźna zimę.
  • a Elbląg ciągle i od dawna nie wie w co inwestować i jak się promować, a wystarczy podglądać i interesować się tym co robią sami elblążanie dla tego miasta, pomagać im i iść ich tropem !!!
  • a przecież mielismy i mamy elblazan w Warszawie i to wlasnie łyżwiarzy szybkich i co zrobili dla swojego miasta???
  • droga pni helenko!!!!!byłem, jete, i jeszczedługobędiemy z pani dumni!!!!bardzodumni. i za to pani bardzo diękuję!!!!!mśle, że nie tylko w swoim imieniu!!!!!
Reklama