W meczu dwóch drużyn mających problemy ze strzelaniem bramek lepsza okazała się Olimpia Elbląg. Żółto-biało-niebiescy wygrali z "czerwoną latarnią" II ligi - Skrą Częstochowa, a bramkę dla elbląskiej drużyny zdobył Jakub Bojas. Warto też odnotować udany występ Dawida Kapłona w bramce Olimpii, który w swoim debiucie w pierwszej drużynie zachował czyste konto. Olimpia Elbląg - Skra Częstochowa 1:0. Zobacz zdjęcia.
- To był mecz, który musieliśmy wygrać – te słowa Adama Borosa, trenera Olimpii Elbląg najlepiej świadczą o wadze dzisiejszego (22 sierpnia) pojedynku.
Naprzeciw siebie stanęły najmniej skuteczne w tym sezonie zespoły II ligi: zarówno Olimpia Elbląg, jak i Skra Częstochowa tylko raz pokonały bramkarza rywali. Na dodatek okazało się, że pierwszy brakarz żółto-biało-niebieskich ma kontuzję i bramki gospodarzy bronić będzie szesnastoletni Dawid Kapłon, dla którego był to debiut w oficjalnym meczu pierwszej drużyny.
Debiut, który – trzeba przyznać – wypadł nadspodziewanie dobrze. W pierwszej części meczu, przez większość czasu bramkarz Olimpii był bezrobotny. Duża w tym zasługa obrońców Olimpii, którzy dali młodszemu koledze stosunkowo dużo czasu na „oswojenie” się z drugoligową rzeczywistością. Dość powiedzieć, że goście pierwszy strzał w kierunku bramki Olimpii oddali dopiero w 16. minucie. Pierwszą poważną interwencją brakarz Olimpii popisał się dopiero w 24. minucie, kiedy zapobiegł potencjalnie groźnej sytuacji po rzucie rożnym.
Z drugiej strony boiska trwały próby pokonania szesnastoletniego Mikołaja Biegańskiego, który stał na bramce Skry. Już w czwartej minucie dobrej sytuacji nie wykorzystał Michał Kiełtyka, któremu podawał Mateusz Szmydt. Olimpii w pierwszej połowie brakowało zdecydowania, kto ma strzelać. Przykładem może być sytuacja z 17. minuty, kiedy groźnie zapowiadająca się akcja duetu Mateusz Szmydt – Tomasz Sedlewski zakończyła się niczym, bo... obaj zawodnicy nie mieli pomysłu jak zakończyć tę akcję. Olimpijczycy atakowali, atakowali i... w końcu dopięli swego. Dośrodkowanie Tomasza Persony przepuścił Mateusz Szmydt (przy okazji skupił na sobie uwagę częstochowskiej obrony), do piłki dopadł Jakub Bojas i ładnym strzałem pokonał Mikołaja Biegańskiego.
Chwilę później mogło być 2:0, ale piłka po strzale Tomasza Sedlewskiego trafiła w poprzeczkę. Przy tej okazji warto zwrócić na sposób, w jaki Mateusz Szmydt zakręcił obrońcami gości. Trzeba też zwrócić sprawiedliwość gościom – w 37. minucie jeden z piłkarzy Skry próbował przelobować Dawida Kapłona, na szczęście piłka wylądowała na górnej siatce.
Po przerwie obraz gry uległ diametralnej zmianie. Goście momentami nie wychodzili z pola karnego Olimpii, a pięć rzutów rożnych w kilka minut mówi samo za siebie. Ale też dużo mówi o indolencji strzeleckiej piłkarzy Skry, którzy nie potrafili wykorzystać swojej dominacji, kiedy przez 10 minut nie schodzili z pola karnego gospodarzy.
W drugiej połowie na boisku królował chaos. Podania na oślep, wykopy, byle gdzie, byle dalej od własnej bramki. Dużo chaosu i brak pomysłu na wyjście z własnej połowy. Długimi momentami gra Olimpii przypominała obronę Częstochowy. Było groźnie, pachniało stratą bramki, ale goście jak już strzelali celnie, to np. tak jak w 71. minucie: można się spierać czy piłkarz Skry strzelał na bramkę Dawida Kapłona, czy jednak podawał piłkę bramkarzowi Olimpii. Napór Skry udało się jednak przetrzymać i trzy punkty zostają w Elblągu. A w końcówce meczu było gorąco, czego najlepszym przykładem jest czerwona kartka dla Krzysztofa Napory (Skra) w 88. minucie meczu.
Po tym meczu cieszą przede wszystkim punkty i strzelona przez Jakuba Bojasa bramka. Co do stylu gry (zwłaszcza w drugiej połowie) można mieć poważne zastrzeżenia. Jednak znaczenie tego meczu może być większe niż się nam wydaje – piłkarze wygrali, strzelili bramkę i podbudowali się przed meczem z Ruchem Chorzów. Z Niebieskimi Olimpijczycy zagrają w najbliższą niedzielę w Chorzowie.
Olimpia Elbląg – Skra Częstochowa 1:0 (1:0)
Bramki: 1:0 – Bojas (29. min.)
Olimpia: Kapłon – Lewandowski, K. Korkliniewski, Wenger, Ressel (76' Nowicki), Szmydt (71' Rynkowski), Bogdanowicz, Sedlewski, Bojas, Kiełtyka (90+5' Filipczyk), Persona (65' Kolosov)
Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg
Zobacz tabelę i terminarz II ligi.
Naprzeciw siebie stanęły najmniej skuteczne w tym sezonie zespoły II ligi: zarówno Olimpia Elbląg, jak i Skra Częstochowa tylko raz pokonały bramkarza rywali. Na dodatek okazało się, że pierwszy brakarz żółto-biało-niebieskich ma kontuzję i bramki gospodarzy bronić będzie szesnastoletni Dawid Kapłon, dla którego był to debiut w oficjalnym meczu pierwszej drużyny.
Debiut, który – trzeba przyznać – wypadł nadspodziewanie dobrze. W pierwszej części meczu, przez większość czasu bramkarz Olimpii był bezrobotny. Duża w tym zasługa obrońców Olimpii, którzy dali młodszemu koledze stosunkowo dużo czasu na „oswojenie” się z drugoligową rzeczywistością. Dość powiedzieć, że goście pierwszy strzał w kierunku bramki Olimpii oddali dopiero w 16. minucie. Pierwszą poważną interwencją brakarz Olimpii popisał się dopiero w 24. minucie, kiedy zapobiegł potencjalnie groźnej sytuacji po rzucie rożnym.
Z drugiej strony boiska trwały próby pokonania szesnastoletniego Mikołaja Biegańskiego, który stał na bramce Skry. Już w czwartej minucie dobrej sytuacji nie wykorzystał Michał Kiełtyka, któremu podawał Mateusz Szmydt. Olimpii w pierwszej połowie brakowało zdecydowania, kto ma strzelać. Przykładem może być sytuacja z 17. minuty, kiedy groźnie zapowiadająca się akcja duetu Mateusz Szmydt – Tomasz Sedlewski zakończyła się niczym, bo... obaj zawodnicy nie mieli pomysłu jak zakończyć tę akcję. Olimpijczycy atakowali, atakowali i... w końcu dopięli swego. Dośrodkowanie Tomasza Persony przepuścił Mateusz Szmydt (przy okazji skupił na sobie uwagę częstochowskiej obrony), do piłki dopadł Jakub Bojas i ładnym strzałem pokonał Mikołaja Biegańskiego.
Chwilę później mogło być 2:0, ale piłka po strzale Tomasza Sedlewskiego trafiła w poprzeczkę. Przy tej okazji warto zwrócić na sposób, w jaki Mateusz Szmydt zakręcił obrońcami gości. Trzeba też zwrócić sprawiedliwość gościom – w 37. minucie jeden z piłkarzy Skry próbował przelobować Dawida Kapłona, na szczęście piłka wylądowała na górnej siatce.
Po przerwie obraz gry uległ diametralnej zmianie. Goście momentami nie wychodzili z pola karnego Olimpii, a pięć rzutów rożnych w kilka minut mówi samo za siebie. Ale też dużo mówi o indolencji strzeleckiej piłkarzy Skry, którzy nie potrafili wykorzystać swojej dominacji, kiedy przez 10 minut nie schodzili z pola karnego gospodarzy.
W drugiej połowie na boisku królował chaos. Podania na oślep, wykopy, byle gdzie, byle dalej od własnej bramki. Dużo chaosu i brak pomysłu na wyjście z własnej połowy. Długimi momentami gra Olimpii przypominała obronę Częstochowy. Było groźnie, pachniało stratą bramki, ale goście jak już strzelali celnie, to np. tak jak w 71. minucie: można się spierać czy piłkarz Skry strzelał na bramkę Dawida Kapłona, czy jednak podawał piłkę bramkarzowi Olimpii. Napór Skry udało się jednak przetrzymać i trzy punkty zostają w Elblągu. A w końcówce meczu było gorąco, czego najlepszym przykładem jest czerwona kartka dla Krzysztofa Napory (Skra) w 88. minucie meczu.
Po tym meczu cieszą przede wszystkim punkty i strzelona przez Jakuba Bojasa bramka. Co do stylu gry (zwłaszcza w drugiej połowie) można mieć poważne zastrzeżenia. Jednak znaczenie tego meczu może być większe niż się nam wydaje – piłkarze wygrali, strzelili bramkę i podbudowali się przed meczem z Ruchem Chorzów. Z Niebieskimi Olimpijczycy zagrają w najbliższą niedzielę w Chorzowie.
Olimpia Elbląg – Skra Częstochowa 1:0 (1:0)
Bramki: 1:0 – Bojas (29. min.)
Olimpia: Kapłon – Lewandowski, K. Korkliniewski, Wenger, Ressel (76' Nowicki), Szmydt (71' Rynkowski), Bogdanowicz, Sedlewski, Bojas, Kiełtyka (90+5' Filipczyk), Persona (65' Kolosov)
Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg
Zobacz tabelę i terminarz II ligi.
Sebastian Malicki