
„Kreowanie pozytywnego wizerunku Miasta Elbląg w wypowiedziach publicznych i medialnych“ - taki zapis znalazł się w warunkach realizacji konkursu na promocję Elbląga poprzez sport. Czy to oznacza, że przedstawiciele klubów nie mogą powiedzieć publicznie, co im się w Elblągu nie podoba?
Prezydent Elbląga ogłosił konkurs dla klubów sportowych na promocję Elbląga poprzez sport. Kluby mają czas do jutra (17 lipca) na składanie swoich ofert. Do podziału jest 1,85 mln zł - sporo jak na elbląskie warunki. W ramach promocji urzędnicy oczekują m. in. organizacji zawodów sportowych w Elblągu, udział w zawodach sportowych poza Elblągiem, prowadzenie szkolenia sportowego, umieszczenie logotypu „Elbląg w formie“ w odpowiednich miejscach, nadanie miastu tytułu „Główny partner“ itp.
Naszą redakcję zastanowił jednak jeden z podpunktów: „kreowanie pozytywnego wizerunku Miasta Elbląg w wypowiedziach publicznych i medialnych przedstawicieli Oferenta“.
I tu pojawia się dygresja: rolą prasy jest m. in. patrzenie władzy na ręce. Na naszych łamach pokazujemy też rzeczy i zjawiska, które nie pokazują Elbląga jako krainy mlekiem i miodem płynącej. I nie „kreujemy pozytywnego wizerunku Miasta Elbląg“. Informacje o tym, „co nie gra“ w elbląskim sporcie pochodzą od przedstawicieli klubów, którzy czasem pod nazwiskiem, a czasem „off the record“ mówią nam, co im się w miejskich działaniach sportowych nie podoba. Będąc uczciwym trzeba też zauważyć, że są też przedstawiciele klubów, którzy każdą rozmowę kończą frazą „I proszę napisać, że bardzo dziękujemy MOSiRowi za bezpłatne użyczenie infrastruktury sportowej“. Stąd też zaniepokoiliśmy się takim zapisem w konkursie. Koniec dygresji.
Brakuje dyskusji
Co ciekawe zapisu o kreowaniu pozytywnego wizerunku nie ma w ogłoszonych w ubiegłym roku konkursach „Wspieranie szkolenia sportowego w różnych dyscyplinach“ oraz „Upowszechnianie kultury fizycznej wśród dzieci i młodzieży jako sposób przeciwdziałania uzależnieniom“.
Naszym zdaniem Elblągowi brakuje publicznej dyskusji na tzw. „trudne tematy“. Próbę debaty o sporcie mieliśmy przed ostatnimi wyborami samorządowymi, kiedy m. in. odbyło się publiczne spotkanie z prawie wszystkimi kandydatami na prezydenta. Piszemy „prawie“, bo Michał Missan, wówczas kandydat na prezydenta Elbląga, na tym spotkaniu się nie pojawił. Jak wygląda „publiczna debata“ o sporcie obecnie, mogliśmy zobaczyć na czerwcowej sesji Rady Miejskiej, kiedy radni głównie Prawa i Sprawiedliwości próbowali rozpocząć dyskusję na temat warunków korzystania z miejskiej infrastruktury sportowej przez ukraiński zespół Barkom Każany Lwów występujący w Pluslidze. Prezydent odpowiedział, że elblążanki i elblążanie chcą Plusligi i uciął dyskusję. Na posiedzeniach Komisji Kultury, Sportu, Turystyki i Promocji Miasta próżno szukać przedstawicieli klubów w roli gości. Przypomnijmy, że kluby korzystają z miejskich pieniędzy. Posiedzenia Rady Sportu nie są otwarte dla publiczności. Publiczną debatę o potrzebie budowy nowego stadionu piłkarskiego udało się rozpocząć kibicom Olimpii Elbląg.
Można krytykować?
Zaniepokojeni zapisem o kreowaniu pozytywnego wizerunku Elbląga zapytaliśmy ratusz: Czy ten zapis oznacza, że przedstawiciele klubów sportowych nie mogą mówić prasie, co im się nie podoba w funkcjonowaniu miasta? Czy w przypadku, kiedy przedstawiciel klubu powie coś, co w Urzędzie zostanie zrozumiane jako negatywna wypowiedź, to będzie musiał zwrócić dotację lub jej część?
- Zapisy te oczywiście dotyczą jedynie informacji i wypowiedzi dot. wsparcia finansowego otrzymanego z miejskich środków, jako jednej z form promocji. Proszę więc nie doszukiwać się drugiego dna i nadinterpretowywać tych zapisów. Szczegóły określone będą w umowach dotacyjnych zawartych z poszczególnymi klubami sportowymi. - wyjaśniła Joanna Urbaniak, kierownik Referatu Zespołu Prasowego w Biurze Prezydenta Miasta.