
W niedzielnym meczu z Samborem Tczew, elbląscy piłkarze ręczni Silvantu Handball sięgnęli po pierwsze zwycięstwo w I lidze. To nie było łatwe spotkanie, ale piorunujący kwadrans w drugiej połowie nie pozostawił złudzeń, komu należą się trzy punkty. Zobacz zdjęcia.
Po dwóch pierwszych meczach w I lidze na koncie Silvantu Handball Elbląg widniało okrągłe zero punktów. Elblążanie w tych meczach spisywali się dobrze i kwestią czasu było, kiedy zanotują pierwsze zwycięstwo. Sambor Tczew w ubiegłej kolejce wysoko przegrał z Jeziorakiem Iława i dziś (21 września) zamierzał zrehabilitować się po porażce. Jednym zdaniem: obie drużyny miały coś do udowodnienia.
Przez pierwsze 30 minut na tablicy wyników najczęściej widniał remis. Zawodnicy obu drużyn zdobyciem bramki odpowiadali na gola rywala; nikt nie potrafił zbudować kilkubramkowej przewagi. Na przerwę zawodnicy schodzili przy stanie 15:15, a kibice na trybunach zastanawiali się, kto pierwszy nie wytrzyma wymiany ciosów.
Nie wytrzymali goście. Pierwsze minuty drugiej połowy, to jeszcze wymiana gol za gol. W 35. minucie Krzysztof Czarnecki z Sambora rzuca z karnego na 18:18 i na tym kończy się marzenie tczewskich zawodników o wywiezieniu z Elbląga jakichkolwiek punktów. Podopieczni Mikołaja Kupca i Damiana Malandy włączyli wyższy bieg.
Festiwal strzelecki rozpoczął w 39. minucie niezawodny Adam Nowakowski. A potem piłka raz po raz lądowała w bramce gości. Do 52. minuty gospodarze trafili do bramki rywala 10 razy wychodząc na prowadzenie 28:18. W tzw. międzyczasie goście nie wykorzystali rzutu karnego. Zawodnicy Sambora trafili dopiero w 54. minucie, ale było już za późno, by powalczyć choćby o dogrywkę. Po 60. minutach meczu pierwsze zwycięstwo Sillvantu w I lidze stało się faktem.
Zwycięstwo, które łatwo nie przyszło. Elblążanie musieli się uporać ze swoistą niemocą w pierwszej części spotkania. Zryw w drugiej połowie wystarczył, ale trener Mikołaj Kupiec nie krył niezadowolenia.
- W pierwszej połowie byliśmy ospali, graliśmy wszystko w jedno tempo. Powinniśmy więcej biegać, wykorzystać to, że byliśmy lepiej przygotowani fizycznie – mówił Mikołaj Kupiec, trener elbląskiej drużyny. - W drugiej połowie podkręciliśmy tempo, co poskutkowało zmianą wyniku. Ale nie jestem zadowolony z tego wyniku. Ostatnie 10 minut wyglądało bardzo źle, za duże rozluźnienie wkradło się w nasze szeregi. Mocniejszy zespół niż Sambor, potrafiliby to wykorzystać. Nie możemy sobie pozwolić na gubienie koncentracji. W drugiej połowie dominowaliśmy i powinniśmy powiększać przewagę.
W następnej kolejce Silvant Handball zmierzy się w Kwidzynie z SMS ZRPR.
Sillvant Handball Elbląg – Sambor Latocha Agropom Tczew 29:22 (15:15)
Silvant: Plak, Szaro – Nowakowski 10, Ściesiński 5, Heyda 4, Sparzak 3, Budzich 3, Laskowski 2, Peret 1, Solecki 1, Linda, Sz. Chodziński, Wocial, Stańczuk, Łucyn, S. Chodziński