PortEl testuje: Trening personalny to jest to!

Wieczór, już po pracy. W gościnnych progach Centrum Treningów Personalnych Solo Fitness przy Bulwarze Zygmunta Augusta 12 wita nas Adam Ogrodowczyk, trener personalny, założyciel Solo Fitness: - Pierwsza motywacja osób, które tu przychodzą - schudnąć. Potem mówią, że przestają ich boleć kości, kręgosłup. Czują się dobrze, dobrze wyglądają, mają dużo energii. Każdy tu może przyjść bez względu na poziom wytrenowania.
       Zaczynamy. Najpierw rozgrzewamy każdą partię naszego ciała: marsz, skłony, kręcenie głową, biodrami. Czujemy się jak na lekcji wuefu w podstawówce, ale tutaj jest o wiele przyjemniej. Po kilku minutach pojawiają się pierwsze kropelki potu – czas zacząć tabatę - czterominutowy intensywny trening przyspieszający spalanie tkanki tłuszczowej, wymyślony przez naukowca z Japonii. Zasada jest prosta – każde ćwiczenie wykonujemy przez 20 sekund, a przez 10 odpoczywamy, w odliczaniu pomaga specjalnie dobrana muzyka. Spinamy nasze brzuszki, pupy, zaczynamy czuć mięśnie, z których istnienia nie zdawaliśmy sobie sprawy. - Jak najwięcej powtórzeń – przypomina Patryk, jeden z trenerów personalnych w Solo Fitness. Pot leje się coraz bardziej.

Krótka przerwa, czas na ćwiczenia rozluźniające. Przed nami trening funkcjonalny typu cross fit, w ruch idą piłki lekarskie. Ćwiczymy skłony, podrzuty, przysiady. Adam i Patryk pilnują, byśmy wykonywali je poprawnie. - Najpierw biodra, nie kolana! Plecy proste! - dopinguje Adam.
       Czas na ostatnią część treningu, na taśmach TRX, które wymyślił były amerykański komandos Navy Seals. - To ćwiczenia z wykorzystaniem ciężaru własnego ciała bez obciążania stawów i kręgosłupa. Dzięki tym taśmom można praktycznie wykonać każde ćwiczenie z siłowni – tłumaczy Adam.
       Przyznajemy mu rację. Robienie pompek czy wyciskanie z pomocą taśm jest o wiele przyjemniejsze niż tradycyjna metoda. Co prawda przy pompkach trochę nam trudno utrzymać równowagę, ale taki los debiutantów.
       Po godzinie pobytu w Solo Fitness jesteśmy zmęczeni, spoceni, ale zadowoleni. I przekonani, że jeszcze tu wrócimy....