Szczypiornistki Kram Startu zafundowały dziś (26 października) swoim kibicom prawdziwy horror. Prowadzenie ośmioma bramkami, później remis i ostatecznie zwycięstwo 27:25 i w końcu mogliśmy zobaczyć na twarzach naszych zawodniczek łzy radości. Zobacz zdjęcia z meczu.
Elblążanki rozpoczęły dzisiejsze spotkanie nieźle. Twarda, agresywna obrona, celne rzuty i przyprowadziły 2:0. Z minuty na minutę gospodynie rozkręciły się coraz bardziej. Szczelna defensywa bardzo utrudniała rywalkom oddanie dobrego rzutu. Dobrze w mecz weszła także Sołomija Szywerska, a gdy kolejną kontrę wykorzystała Magda Balsam, nasza drużyna prowadziła 6:2. Przerwa zarządzona na prośbę trenerki Edyty Majdzińskiej na niewiele się zdała. Elblążanki nadal grały bardzo pewnie, zmuszając rywalki do popełniania błędów. Do kontr świetnie biegała wspomniana skrzydłowa, a w ataku skuteczna była Joanna Waga. Łączpol próbował ratować się indywidualnym kryciem Sylwii Lisewskiej, jednak i to nie utrudniało pozostałym elblążankom zdobywanie bramek. W 22. minucie najlepsza strzelczyni Startu wyprowadziła swoją drużynę na prowadzenie 12:4. Wydawało się, że bezpieczna przewaga zostanie utrzymana do końca pierwszej połowy, jednak w kolejnych akcjach nasze zawodniczki mocno się pogubiły. Błędy przy podaniach, złe ustawianie się w obronie, rzuty obok bramki lub interwencję gdańskiej bramkarki i Łączpol błyskawicznie odrobił straty. Sześć bramek gdańszczanek, w tym cztery Karoliny Kalskiej, spowodowały, że z ośmiobramkowego prowadzenia pozostały jedynie dwa trafienia. Na przerwę drużyny schodziły przy wyniku 12:10.
Zaraz po wznowieniu gdańszczanki zdobyły gola kontaktowego. W odpowiedzi do siatki trafiła nasza kapitan i wymiana ciosów trwała do 36. minuty. Dwa błędy w ataku przyjezdnych, a także interwencja naszej bramkarki pozwoliły Startowi rzucić trzy gole z rzędu (18:14). Po minucie przerwy gdańszczanki ruszył do ataku, trafiały nawet w osłabieniu i w 44. minucie zdobyły gola kontaktowego. Niemoc naszej drużyny trwała pięć minut, w tym czasie świetnie w bramce spisywała się Renata Kayumova. Za czwartym podejściem w końcu zdołała ją pokonać Sylwia Lisewska. W kolejnych minutach nasze zawodniczki nie mogły sobie poradzić z Karoliną Siódmiak, która rzuciła dla swojej drużyny trzy bramki z rzędu i w 52. minucie doprowadziła do wyrównania 22:22. Na boisku było bardzo nerwowo, a efektem tego były liczne błędy po obu stronach. Na szczęście bardziej skuteczne były elblążanki, a na trzybramkowe prowadzenie wyprowadziła Start Magda Balsam, która w ostatnich meczach prezentuje świetną formę. Gdy wydawało się, że sytuacja na parkiecie jest już opanowana, prosta straty pozwoliły rywalkom na rzucenie gola kontaktowego (25:24). Interwencja Sołomiji Szywerskiej uniemożliwiała gdańszczankom na doprowadzenie do kolejnego remisu. Dwadzieścia pięć sekund przed końcem meczu Karolina Kalska dała jeszcze swojej drużynie nadzieję na wywalczenie chociażby punktu. Obrona na całym boisku nie powiodła się. Pod bramkę rywalek zerwała się Joanna Waga i w sytuacji sam na sam pokonała golkiperkę Łączpolu przypieczętowując zwycięstwo Startu 27:25.
Kram Start Elbląg - Łączpol Gdańsk 27:25 (12:10)
Start: Szywerska, Powaga - Waga 7, Lisewska 6, Balsam 4, Muchocka 3, Grobelska 2, Jędrzejczyk 2, Andrzejewska 2, Dankowska 1, Kwiecińska, Gerej, Stokłosa, Świerżewska, Szopińska.
Łączpol: Kayumova, Chojnacka - Siódmiak 7, Kalska 6, Górna 5, Stachowska 3, Mazurek 2, Cirjan 1, Masna 1, Pasternak, Gędłek, Żukowska, Ciura, Lalewicz, Skonieczna, Świerczek.
Kolejne spotkanie elblążanki zagrają na wyjeździe 5 listopada z Olimpią-Beskid Nowy Sącz.