W PTTK Elbląg zarządzający, to towarzystwo wzajemnej adoracji. Delta to rodzina K. Dużo szumu, a robią 1 lub 2 wycieczki w roku. Prezes, gdy objął stanowisko, zachowuje się jakby skończył kilka fakultetów. Soboty z przewodnikiem, to powtórka tego, co już było. Niestety, starej, mądrej gwardii coraz mniej. Najlepszy klub to kajakarze. Ogólnie słabiutko.
Nie ma już w oddziale elbląskim przyjaźni i ducha turysty. Jest tylko lansowanie się. Dużo fajnych osób rezygnuje z członkowstwa. A szkoda.