
Jedni stawiali dolary przeciwko orzechom, że pieniądze przeznaczone na przekop Mierzei Wiślanej zostaną wyrzucone w błoto. Inni zażarcie bronili długofalowych korzyści. Debata w Elblągu, zorganizowana przez partię Razem, pokazała coś jeszcze: w mieście, które jest bezpośrednio zaangażowane w ten problem istnieje głód dyskusji.
- O tym kanale mówi się od lat. Mam wrażenie, że to inwestycja, o której dyskutuje się najdłużej w Polsce, pierwsze pomysły pojawiły się już w czasach Stefana Batorego. Nie jestem bezkrytycznym zwolennikiem budowy tej drogi wodnej, ale zważywszy wszystkie "za" i "przeciw" uważam, że w dłuższej perspektywie kanał przyniesie wiele korzyści – tak zaczął debatę Maciej Sandecki, pochodzący z Elbląga dziennikarz Gazety Wyborczej Trójmiasto, który o sprawie przekopu pisze od lat.
Jak mówił w inwestycji tej widać przede wszystkim długofalowe profity. A wśród nich m.in. pogłębienie toru wodnego do pięciu metrów, które ma sprawić, że po Zalewie będą mogły pływać większe jednostki, wzrost przychodów i miejsc pracy. Sandecki wskazał również na to, że port w Elblągu, zmodernizowany 10 lat temu, wykorzystuje swoje możliwości w 30 procentach. Przekop, według niego, mógłby zwiększyć jego potencjał.
- To dla mnie jeden z podstawowych argumentów przemawiający za budową kanału – kontynuował dziennikarz. - Mam wrażenie, że jeżeli inwestycja dotyczy metropolii, to nikt nie toczy dyskusji o kosztach czy ekologii. Elblągowi też należy się duża inwestycja, tylko niech będą to sensownie wydane pieniądze.
Trudno przewidzieć, jakie będą skutki
Jednym z argumentów przeciwko budowie kanału jest fakt, że teren Zalewu Wiślanego jest siedliskowym obszarem Natura 2000 (to program, który ma chronić zagrożone i cenne gatunki w Europie). To także jedna z najważniejszych ostoi ptaków wodno- błotnych w rejonie polskiego Wybrzeża. O tym mówił z kolei Tomasz Mokwa, ornitolog z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN, z pochodzenia elblążanin, a także jeden ze współautorów dokumentów związanych z tą inwestycją.
- Jako przyrodnik obawiam się, że uszkodzimy cały system i nie będzie to już tak atrakcyjne miejsce, jak do tej pory. Ptaki są związane z układem siedlisk, a tych nie da się odtworzyć – mówił badacz. - W mojej ocenie koszty kompensacyjne [w tym przepadku mowa m.in. o wykorzystaniu urobku powstałego w wyniku przekopu na stworzenie dwóch wysp ptaków na Zalewie – red.] są większe, niż zyski jednego Elbląga. Zadałbym również pytanie: co ten Elbląg ma tędy przewozić?
Z tym nie zgodził się Jerzy Wcisła, dawniej elbląski dziennikarz, potem radny, a obecnie senator. Od lat omawia sprawę przekopu Mierzei Wiślanej na forum publicznym.

- Koszty te są wliczone w przekop – mówił. - Kanał nie jest budowany dla Elbląga, a ma być elementem europejskiego systemu wodnego. Do 2050 r. 50 proc. ładunków zejdzie z dróg kołowych na transport wodny. Jeżeli Gdańsk marzy o tym, by utrzymać poziom rozwoju, musi otoczyć się portami śródlądowymi.
- Jestem laikiem, a pan jest specjalistą, ale myślę, że aż takich strat byśmy nie ponieśli – tak do wypowiedzi Tomasza Mokwy odniosła się Małgorzata Matuszewska- Boruc z Olsztyna, z zarządu okręgu Warmińsko-Mazurskiego Partii Razem. Według niej za przekopem przemawiają m.in. takie argumenty jak kolejne miejsca pracy czy rozwój turystyki.
Przyszłość rysowana w ciemnych barwach
Weronika Samolińska, działaczka partii Razem z Warszawy, wskazała na coś jeszcze innego. Jak mówiła pieniądze przeznaczone na przekop Mierzei można by zainwestować w modernizację linii kolejowej pomiędzy Elblągiem a Gdańskiem. To, według działaczki partii, rozwiązanie równie ekologiczne, co transport drogą wodną.
- Dolary przeciwko orzechom, że pieniądze wydane na przekop można by lepiej zainwestować – mówiła.
Ryszard Klim, elbląski radny, stwierdził, że przekop "to i tak będzie decyzja polityczna", przez którą Zalew zostanie zdegradowany.
- My już w Elblągu przerabialiśmy świetlaną przyszłość – mówił radny i wskazał na Elbląski Park Technologiczny, z którym, jak to ujął we wcześniejszych wypowiedziach, nie wiadomo, co tak naprawdę zrobić.
O przyszłości mówił również mieszkaniec Krynicy Morskiej, który wybrał się na debatę w Elblągu. On, tak jak wielu innych, przekop widzi w czarnych barwach.
- Najbardziej interesuje nas to, czy stracimy plaże w Krynicy Morskiej – mówił i dodał, że kryniczanie obawiają się nieodwracalnych zniszczeń i strat w branży turystycznej. - Jeżeli plaże znikną, to my tam będziemy zbędni.