Mnie w tym wszystkim zbulwersowało postępowanie jednostek ratowniczych i policji. Zamiast jak najszybciej udrożnić jedną z głównych ulic miasta, oni po prostu zablokowali jedną połowę tejże ulicy (a był to czas szczytowego natężenia ruchu) i w najlepsze rozpoczęli pisanie swoich protokołów. Chyba mogli je pisać po zjechaniu na teren składu opałowego? Odnoszę wrażenie, że dla naszych służb każde zdarzenie drogowe to okazja do złośliwego, dodatkowego utrudnienia życia kierowcom.