UWAGA!

Jakoś sobie radzimy

 Elbląg, Maciej Leśniewski
Maciej Leśniewski (fot. Witold Sadowski)

W Elblągu latano już sto lat temu. Kiedyś aerokluby były przedsionkiem do kariery pilota wojskowego i opiekowało się nimi państwo, teraz muszą sobie radzić w dużej mierze same. O tym, dlaczego kret to na lotnisku problem, dlaczego nie opłaca się z elbląskiego lotniska robić następnego portu lotniczego i co by się tam tak naprawdę przydało opowiada Maciej Leśniewski, dyrektor Aeroklubu w Elblągu, kolejny gość portEl caffe.

- Marta Wiloch: Teraz dużo słyszy się o wypadkach samolotowych, mówi się, że to przez fakt, że są to młodzi piloci albo instruktorzy, że robią te kursy "na szybko", u naszych sąsiadów, na przykład w Czechach. Co pan myśli na ten temat?
       - Maciej Leśniewski: Nie, nie jest trudniej. Po prostu w Czechach jest mniej procedur, jest też trochę taniej, dlatego ci, którzy mieszkają na południu Polski tam pojadą. Tym z Elbląga to się nie opłaca, bo koszty byłyby takie same albo wyższe. Natomiast co do kompetencji to uważam, że po takim kursie są one takie same. Statystycznie w roku ginie podobna ilość osób, tyle że takie "lotnicze bum do ogródka" jest spektakularne, telewizje się cieszą, a przy okazji opowiadają bzdury.
      
       - Na przykład jakie?
       - Od nazewnictwa począwszy. Awionetka spadła. Awionetki nie spadają. Samolot bez pracujących silników szybuje, wszystko co lata jest tak skonstruowane, że może szybować bez napędu. Spadały szybowce, które zderzyły się na zawodach pod Piłą, bo były zdewastowane. A wypadek pod Częstochową to tragiczny splot okoliczności. Trzeba jednak powiedzieć, że na drogach średnio ginie 18 razy więcej niż w awiacji. Mówi się nawet, że w lotnictwie najbardziej niebezpieczny jest dojazd na lotnisko.
      
       - Jak to jest z tym lataniem i szybowaniem w Elblągu? Przeżywa to renesans czy cały czas jest tak samo?
       - Szkoli się u nas osiem, dziesięć osób rocznie z Elbląga i okolicznych miejscowości.
      
       - To dużo czy mało?
       Przy ośrodkach o większym potencjale jest ich więcej, ale w przeliczeniu na liczbę mieszkańców to średnia krajowa.
      
       - Najgorzej na tym tle ma się chyba modelarstwo...
       - Dalej mamy tę sekcję, ale jest tam kilka starszych panów, którzy do modelarstwa przyszli w latach 70. i 80. I tak trwają do dziś i latają modelami sterowanymi radiem, spalinowymi, czy takimi, które są napędzane silnikami elektrycznymi. Myślę, że to styl życia zmienił podejście do modelarstwa, młodzi ludzie mają do dyspozycji cały świat za jednym kliknięciem. Kiedyś nie było telewizji czy Internetu, lotnictwo było więc tym oknem na świat.
      
       - Nie tęskni pan za tymi czasami? Kiedy być może trudniej było znaleźć się w aeroklubie?
       - Kiedyś to było o wiele łatwiejsze, bo młodzi ludzie nie płacili za latanie. Mecenat państwa pozwalał na szkolenie setek osób rocznie, a aerokluby były przedsionkiem do lotnictwa wojskowego, były dotowane przez ministerstwo. W tamtych czasach wystarczyło, by młodzi ludzie mieli tylko ochotę, a dzisiaj muszą mieć jeszcze pieniądze.
      
       - To chyba nie jest tani sport?
       - I tani, i drogi. Kurs podstawowy na szybowce kosztuje 2800 zł, to takie prawo jazdy na szybowiec. W porównaniu do innych praw jazdy to dość tanio. Do tego trzeba doliczyć składki członkowskie w aeroklubie i opłaty za wynajem szybowca.
      
       - Jakiś czas temu mówiło się o zrobieniu w Elblągu pasa startowego z betonu.
       - Nie opłaca się inwestować w infrastrukturę tej klasy, gdyż rentownych portów lotniczych w Polsce jest cztery, być może pięć, przy dużych ośrodkach miejskich. Z Elbląga nie polecą setki czy tysiące osób rocznie, tym bardziej, że mamy lotnisko w Gdańsku. Opłaca się to wtedy, gdy droga dojazdu wynosi więcej niż cztery godziny. Natomiast przydałoby się lotnisko z utwardzonym pasem startowym dla nas i dla osób, które tu przylatują turystycznie, bo na razie cały czas walczymy z kretami. Przydałby się pas utwardzony wkładkami plastikowymi lub taki, który zostałby utwardzony włóknem zmieszanym z ziemią, Tamtędy krety nie chodzą.
      
       - To te krety to wbrew pozorom spory problem?
       - To ogromny problem. Ciągle musimy rozgarniać te kretowiny na kilkudziesięciu hektarach, ale jakoś sobie radzimy. Mamy szynę za traktorem, co dwa dni równamy te kretowiny.
      
       - Czy to droga rzecz, taki utwardzony pas?
       - To około dwa miliony złotych. Gdyby poprosić Unię Europejską o wsparcie być może by się to udało. My nie możemy tego zrobić, bo nie mamy wkładu własnego. Natomiast można by było to zrobić na zasadzie części jakiegoś projektu miejskiego.
      
       - Często zdarza się, że ktoś przychodzi i mówi "Panie, wyłącz to, bo ja w ogródku kopię, a wy mi tu hałasujecie!"?
       - Tak, zdarzają się tacy. Jeden z naszych sąsiadów przyszedł i poprosił nas, żebyśmy latali wyżej i ciszej. Uwzględniamy takie prośby, dlatego też zmieniamy kierunek latania, uruchamiamy pas dłuższy, pod innym kątem, gdzie start i lądowania nie niosą się na ogródki na ul. Akacjową, ale na wiadukt i "siódemkę". Mam nadzieję, że to mieszkańców trochę uspokoi. Poza tym argumentuję, że najpierw było lotnisko, a później ludzie postanowili tam mieszkać, dodatkowo latamy sezonowo, od kwietnia do października.
      
       Następnym gościem portEl Caffe będzie natomiast Bożena Lemierska, prezes stowarzyszenia Lisowianka, społeczniczka, działaczka Kongresu Kobiet.
      
        


Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Sympatyczny Pan.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    15
    10
    Gosława(2014-07-22)
  • Niestety jeden z bardzo nielicznych miłych i otwartych ludzi w aeroklubie, dla reszty liczy się tylko kasa. A szkoda.
  • jak jeszcze raz łajza z aeroklubu przeleci mi nad domem w gronowie i obudzi mi chorego synka to podjadę osobiscie i pociagne z bańki. nie ma latania nad zabudowaniami i koniec
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    1
    23
    zdenerwowany(2014-07-23)
  • " - Marta Wiloch: Teraz dużo słyszy się o wypadkach samolotowych" - a może poprawniej i bardziej po polskiemu było by napisać że : dużo słyszy się o wypadkach lotniczych? tak tylko sugeruję. Zasugeruję jeszcze że może pani redaktor przemęczona i artykuły po nocach pisze stąd te byki
  • ogródki działkowe to komunistyczny gniot, należy je przenieść za miasto a cenną ziemie w mieście sprzedać pod budownictwo łatając dziurę budżetową i ułatwiając jego rozwój.
  • To podobnie do Pana, prawda. " Było by" pisze się łącznie " byłoby" . Cząstki bym, byś, by, byśmy, byście pisze się rozdzielnie z następującymi kategoriami wyrazów: 1.Po nieosobowych formach czasownika 2.Po rzeczownikach, przymiotnikach, przysłówkach, liczebnikach, zaimkach (. .. )
  • anonimku: od ogródków działkowych to się odstosunkuj. Jakby tak na Modrzewinie były to przynajmniej był jakiś pożytek z tego miejsca i świecące po nocach latarnie nie straszyłyby zwierzyny leśnej. A przy okazji sprawdź u wujka google' a ile ogródków działkowych jest w takim np. Berlinie czy Frankfurcie nad Menem. .. .
  • Fajny wywiad, P. Maciej bardzo fajna postać miałem przyjemność lotu motolotnią z panem Maciejem. Wysoka kultura i świetne poczucie humoru o wiedzy lotniczej nie wspomnę. .. dobry przykład dla naszych prezydentów. Szkoda że lotnisko nie jest lepiej wykorzystywane a z drugiej strony dobrze że jest p Maciej tak by nie było nawet dni otwartych :D Pozdrawiam serdecznie
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    4
    10
    Ryszard111111(2014-07-24)
  • Dla mniej wtajemniczonych: pan dyrektor jest byłym podpułkownikiem artylerii przeciwlotniczej (dobre, co???), znanym w aeroklubie ze swojej niekompetencji i sprzyjaniu głosów: lotnisko dla " prywaciarzy" . Jego brednie zawarte w tym pożal się Boże wywiadzie wołają o pomstę do nieba. Jesli idzie o pozakulisowe sprawy, to choćby naganne jest ponowne zatrudnienie (wylanego przez poprzedniego ś. p. dyrektora) pracownika, który przez dziesięciolecia dokonywał różnego rodzaju wałków. Także pokątne zatrudnianie różnych dziwolągów typu P. M. i M. K. jest pasją pana " dyrektora" . Brawo.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    16
    6
    lololololo(2014-07-24)
  • To dla tego sympatycznego i otwartego Pana liczy sie tylko kasa jesli juz. I nie bylby to wcale problem gdyby staly za tym komptencje i jakies alternatywy. Poprzedniemu dyrektorowi ten sympatyczny Pan nie dorasta do piet.
  • Brawo Klaudiusz! Brawo!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    12
    4
    PietrekWaliszewskiKożontkowski(2014-07-26)
  • Krzykacz w necie pipa w świecie.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz Pokaż ten wątek
    5
    6
    anonimowywirualnybohater(2014-07-27)
Reklama