Ruch miejski potrafi przysporzyć wiele nerwów. Nie trzeba mieszkać w wielkiej metropolii, żeby poruszać się po mieście własnym autem w tempie zasługującym na miano ślimaczego.
Elbląg może się poszczycić w miarę płynnym ruchem miejskim, ale jest kilka skrzyżowań, na których mamy prawo się czuć w swoich samochodach jak zakładnicy. Oczywiście, wszystko na własne życzenie. Dlaczego przejazd z jednego końca miasta na drugi nie może być szybszy? Przyczyn jest klika. Natężenie ruchu na pewno robi swoje - szczególnie w godzinach szczytu. Z racji sezonu wakacyjnego mamy trochę turystów, którzy niekoniecznie chcą korzystać z komunikacji zbiorowej, więc robi się jeszcze tłoczniej. Płynności ruchu miejskiego nie służą tez remonty ulic, choć tego lata jest ich stosunkowo niewiele. Jednak uwagę kierowców wyjątkowo przykuwa sygnalizacja świetlna, która występuje co kilka metrów i czasami robi wrażanie, jakby wcale nie miała usprawniać przepływu pojazdów i pieszych, tylko robiła im „na złość”.
Jadąc od ul. 12 Lutego w Hetmańską, nie mamy co liczyć, że złapiemy „zielona falę”. Co kilka metrów postój. Na ul. Hetmańskiej takich przystanków jest kilka - większość kierowców z pewnością zauważyła, że zmiany świateł występują w innej konfiguracji niż jeszcze wczesną wiosną, kiedy to było można przejechać tę ulicę na tzw. „zielonej fali”. Jeśli mamy zamiar skręcić z Hetmańskiej w lewo w ul. Grunwaldzką (przy dwóch pasach do lewoskrętu), raczej przygotujmy się na dwie zmiany świateł, zanim przyjdzie nasza kolej. Zresztą, w odwrotnym kierunku (skręt z Grunwaldzkiej w Hetmańską) też nie jest wcale szybciej. Zastanowić się można, czy na pewno ruch kierowany w newralgicznych punktach w mieście jest zorganizowany, jak trzeba.
Coraz więcej dużych miast decyduje się na zakup inteligentnych systemów sterowania sygnalizacją świetlną. Wyposażone są one w specjalne czujniki lub kamery, które rozpoznają natężenie ruchu – tam, gdzie jest ono największe, zielone światło zapala się częściej i na dłużej. Elblążanom pewnie przyjdzie jeszcze trochę poczekać na takie rozwiązania. Póki co, pozostaje życzyć wszystkim jak najczęściej zielonego światła. A mniej cierpliwi powinni pomyśleć o korzystaniu z komunikacji miejskiej.
Jadąc od ul. 12 Lutego w Hetmańską, nie mamy co liczyć, że złapiemy „zielona falę”. Co kilka metrów postój. Na ul. Hetmańskiej takich przystanków jest kilka - większość kierowców z pewnością zauważyła, że zmiany świateł występują w innej konfiguracji niż jeszcze wczesną wiosną, kiedy to było można przejechać tę ulicę na tzw. „zielonej fali”. Jeśli mamy zamiar skręcić z Hetmańskiej w lewo w ul. Grunwaldzką (przy dwóch pasach do lewoskrętu), raczej przygotujmy się na dwie zmiany świateł, zanim przyjdzie nasza kolej. Zresztą, w odwrotnym kierunku (skręt z Grunwaldzkiej w Hetmańską) też nie jest wcale szybciej. Zastanowić się można, czy na pewno ruch kierowany w newralgicznych punktach w mieście jest zorganizowany, jak trzeba.
Coraz więcej dużych miast decyduje się na zakup inteligentnych systemów sterowania sygnalizacją świetlną. Wyposażone są one w specjalne czujniki lub kamery, które rozpoznają natężenie ruchu – tam, gdzie jest ono największe, zielone światło zapala się częściej i na dłużej. Elblążanom pewnie przyjdzie jeszcze trochę poczekać na takie rozwiązania. Póki co, pozostaje życzyć wszystkim jak najczęściej zielonego światła. A mniej cierpliwi powinni pomyśleć o korzystaniu z komunikacji miejskiej.
AN